05 marca 2016

Rozdział 18 - Czy mogę jej wybaczyć?





* Lucy *

  Odwracając się plecami do Levy, chwilowo odetchnęłam. Czyżby wiedziała, że goszczę u siebie Natsu? Nie, raczej chodzi o prawdę dotyczącą organizacji, która rządzi Radą Magiczną z ukrycia. Westchnęłam niechętna do jakichkolwiek tłumaczeń.
  - Mogłabyś mnie nie ignorować? - usłyszałam warknięcie McGarden. Nie obchodziła mnie jej złość, ponieważ była ona dla mnie pożądanym efektem. Im bardziej ktoś jest wytrącony z równowagi, tym wolniej łączy fakty. Czasami nawet pomija jakieś ważne informacje.
  - Oczywiście, że cię nie ignoruję, przecież jesteś moim gościem. Po prostu uznałam, iż wypada znaleźć odpowiednie miejsce byś mogła usiąść. Informacje, które mam niejednego mogą zszokować, więc lepiej nie przyjmować ich na stojąco – oznajmiłam twardo. Etykieta, którą mi wpojono jednak do czegoś się przydaje. Chyba moje słowa zadziałały, bo przez resztę drogi cisza grała piękniej niż jakakolwiek muzyka.
  Doszłyśmy do mojego ulubionego pomieszczenia, mianowicie mini pokoju detektywistycznego. Jest on może mały, lecz bijący od niego klimat nie zmienił się ani trochę. Ciemnogranatowe kwadratowe ściany, sprawiały, że pokój wyglądał na o wiele mniejszy niż jest w rzeczywistości. Na wprost od drzwi były przyklejone tapety z lupami i gnieździł mój ulubiony biały fotel w czarne kropki. Na przeciwko niego stało zwykłe drewniane krzesło, natomiast pośrodku ciemnobrązowe biurko, które oddzielało oba siedzenia. Na nim była tylko mała lampka w kształcie lupy, żeby można coś widzieć.   Podeszłam do biurka i ją włączyłam. Prawie zapomniałam, że trzeba uważać na te śliskie białe kafelki. Mogłam się poślizgnąć. Dawna przyjaciółka również weszła do pomieszczenia oraz upewniła się, iż zapalę lampkę. Kiedy to zrobiłam zamknęła okrągłe szare drzwi.
  - Usiądź na fotelu. W końcu tam powinien siedzieć ktoś prowadzący dochodzenie – zażartowałam z okoliczności. W sumie tak to wyglądało.
  - Kiepski żart, tak naprawdę to ty chcesz tam usiąść, prawda Lucy? - Rozgryzła to. Chyba nie jest, aż tak rozgniewana jak myślałam. Niedobrze. Nie chciałam tego robić, ale muszę poprowadzić tą rozmowę tak by nie mogła połączyć oczywistych faktów. Jeśliby dowiedziała się teraz całej prawdy na bank zrobiłaby coś głupiego. Pewnie na tyle, żeby zniszczyć plan, który ułożyłam. A nie po to się męczyłam i układałam tyle różnych scenariuszy!
  Muszę być spokojna. Jeżeli pokażę chociaż jedną oznakę zdenerwowania to będzie źle. Udawałam przez bite dwa lata inną osobę! Nie ma mowy bym teraz zaprzepaściła szansę kontrataku. To prawda, że napisałam wiele scenariuszy, lecz dla nas wszystkich będzie lepiej jeśli najgorszego z nich unikniemy. Czyż nie temu miała służyć ta rozmowa? Zgodziłam się na nią tylko po to, by Levy wybrała dogodniejszą dla mnie wersję. W razie czego zawsze mogę zmienić plan, ponieważ wiem, że nie wszystko musi pójść tak jak tego chcę.

* Levy *
  Lucy po moich słowach o fotelu wyglądała na zamyśloną. Nie czekając, więc na jej specjalnie zaproszenie usiadłam już na krześle. W życiu nie wybrałabym fotelu, który ona proponowała. Nie ufam jej, aż tak bardzo.
  - Przejdźmy już do rzeczy, przecież nie będziemy rozmawiać całą noc – powiedziałam siląc się na uprzejmy uśmiech, który zamierzałam utrzymywać przez całą rozmowę. Tak naprawdę miałam ochotę wziąć jakąś siekierę, ot tak dla bezpieczeństwa. W porównaniu do Heartfilii nie lubiłam tego pokoju. Biła od niego zbyt duża aura mroku, jakby miał zamiar pochłonąć niewinne dusze. Czułam się jak na kiepskiej strzelnicy. Tyle, że to nie ja byłam strzelającą, lecz blondynka.
  Dziewczyna skrzywiła się lekko i podeszła do fotelu, by na nim usiąść. Prawdopodobnie uważała, że zachowuję się dziecinnie. Chyba kiedyś mi to wytknęła przy jednej z naszych ostatnich kłótni. A było ich kilka zanim zakończyłyśmy naszą przyjaźń na dobre. Otaczająca je atmosfera zawsze była ciężka, najprościej  to ujmując kiedy kłóciłam się z Gajeelem lub Caną było wręcz odwrotnie. Wrażenie, iż atmosfera się oczyszcza była oczywistością. Po kłótniach z Lucy to napięcie zawsze bardziej narastało.
  Zresztą to jak porównywanie szpinaku ze swoim ulubionym ciastem, nie ma żadnego sensu. Wiesz, że szpinak jest zdrowszy, ale i tak wybierzesz ciasto, ponieważ je bardziej lubisz. Oczywiście tylko gdybyś miał wybór. Nie mam na myśli tego, że szpinak źle smakuje, smak zależy po prostu od organizmu danej osoby. Większość na pewno wybrałaby ciasto, lecz na pewno jakaś część osób wolałaby szpinak. Zawiłe? Tak sądzę jednak jest to idealne odzwierciedlenie mojej sytuacji. Tylko, że nie muszę wybierać pomiędzy produktami spożywczymi, lecz chęcią mordu lub poznaniem interesującej mnie prawdy. Przeważało to drugie, jednakże pierwsza opcja kusiła mnie bardziej. Szkoda, że oddziela nas biurko.
  - Najpierw mi powiedz co chcesz wiedzieć? - spytała piwnooka. No właśnie to jest dobre pytanie. Czego chcę się dowiedzieć?
  - Na początek chciałabym wiedzieć coś o Radzie Magicznej. Czy tak jak podejrzewamy jest fałszywa? - Właściwie to były wcześniej tylko domysły, ale warto je potwierdzić.
  - Owszem. Od dwóch lat Magnolia jest zarządzana przez fałszywą radę, zaskoczona? - powiedziała z kamienną twarzą. Nie miałam pojęcia jak mogę wywołać u niej jakieś żywsze emocje.
  - Rozumiem, więc zaczęła ona działalność jak wyjechałam do Crocus. W takim razie miałoby to sens, że mieszkańcy nie byli zdziwieni działaniem rady. To mi nasuwa kolejne pytanie, Lucy. Czy jesteś szpiegiem osadzonym w Akademii?
  - Bingo, lecz nie do końca. Szpiegowałam na polecenie kogoś zupełnie niezwiązanego z Radą Magiczną, ale po części też dla jednego jej członka. Pamiętasz kukiełkę, która była w twoim domu? - mruknęła z nonszalanckim uśmiechem i poprawiła swoją białą koszulę.
  - Pamiętam. Właśnie dzięki temu wydarzeniu ciebie z tym powiązałam. - A tak właściwie to dzięki Gajeelowi, ponieważ wyczuł on jedwab. Blondynka przez jakiś czas znacząco milczała. Zdziwiłam się tym lekko. Czyżbym coś przegapiła w jej zachowaniu? Nie mam czasu się nad tym zastanawiać.
  - Och, więc to takie buty. Była ona tylko dywersją, żeby myślano, że z całą sprawą powiązany jest Zeref. Tak naprawdę nie ma z obecnymi wydarzeniami żadnego związku – stwierdziła Lucy wzruszając ramionami.
  - Ale jak to? - wyjąkałam oszołomiona. To znaczy, że popełniłam błąd i wszystkie te sprawy nie mają nic wspólnego z największym czarnym magiem?
  - Wszystko jest tak ukartowane, by inteligentniejsze osoby tak myślały. No wiesz, że są wyznawcami Zerefa, czczą go i mają po swojej stronie. Taka jedna wielka szopka, żeby ukryć eksperymenty jakie przeprowadzają. Nawet ja wszystkiego nie wiem, ale na pewno Zeref nie ma z tym nic wspólnego. A jeśli ma to nie bierze wcale w tym udziału. Prawie w dziewięćdziesięciu przypadkach są to organizacje, które chcą wskrzesić nieśmiertelnego maga, szukają po prostu powodu do usprawiedliwienia swych zbrodni lub podszywają się pod samego Zerefa przywłaszczając jego imię. Jak myślisz, które z opcji aktualnie mamy? - Cyniczny uśmiech kształtujący się na ustach Heartfilii denerwował mnie. Z jakiegoś powodu wyczuwałam w nim żądzę mordu, gniewu oraz głęboko ukrytego żalu. Czy ona zawsze kryła takie uczucia za swym uśmiechem? Możliwe, że tak. Pewnie za późno to zauważyłam. Poczułam się nawet trochę winna i zadałam sobie jedno pytanie „ Czy mogę wybaczyć Lucy?” Na razie tego nie wiedziałam.
  - Dwie ostatnie. Już dawno wiadomo, że Zeref żyje i nie ma sensu go wskrzeszać. To masz na myśli, prawda? Co jest celem organizacji, która rządzi Magnolią? - zapytałam, przeczuwając, że dostanę niezrozumiałą dla mnie odpowiedź.
  - Nawet ja dokładnie nie wiem. Ich operacja ma trzy fazy. Pierwszą właśnie przechodzimy i wiem o niej najwięcej. O drugiej i trzeciej nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli chodzi natomiast o pierwszą część jest nadal w trakcie. Chociażby wydarzenia w Katedrze Cardia lub w twoim domu są z nią powiązane. Z tego co mi wiadomo dla nich było to tylko rozgrzewką. Jeżeli chcesz wiedzieć nie powinnaś pytać o szczegóły mnie. Może i mam z nimi częściowe powiązanie, lecz nie miej mylnych wrażeń. Także dam ci pewną radę, chcesz znać prawdę to odnajdź Blair Haodyn albo raczej powinnam powiedzieć Aishę Lockser. Ona jest tam wyżej niż ja i posiada rzadką magię. Podpowiedź tylko specjalnie dla ciebie! Stoi ona za atakiem w twoim domu. - Nadmierna ilość informacji namieszała mi tylko w głowie. Zrozumiałam tylko to, że ktoś z nazwiskiem Juvii jest w to zamieszany. Jej siostra? I dlaczego Lucy nie jest skora powiedzieć coś więcej o tej pierwszej fazie? Kto stoi za tą organizacją? Jak przejęto Radę Magiczną i rządzono przez dwa lata bez ani cienia podejrzeń? Czy Gray wiedział o fałszywej tożsamości swojej byłej, czy może nie miał bladego pojęcia? A najważniejsze pytanie to jaki jest cel tych wszystkich wydarzeń? Była już późna pora w dodatku cała konwersacja przyprawiała mnie o ból głowy.
  - Dzięki za informacje. To wszystko co chciałam wiedzieć, więc wychodzę – powiedziałam i lekko ziewnęłam.
  - Ech, nie masz za co dziękować. To jest tylko spłacenie, choć części moich win. Drugi raz nie zamierzam tobie już nic mówić – rzekła z powagą i odgarnęła lewą ręką swoje włosy. Czy mogłam jej wybaczyć? Teraz wiedziałam, że nie potrafię tego zrobić.
  Skierowałam się do wyjścia i poszłam prosto do domu. Nawet nie myślałam o tym, żeby iść do swojego pokoju, więc położyłam się na kanapie w salonie usypiając. Zdecydowanie to była ciężka niedziela.

* Lucy *
  Po wyjściu Levy poczułam jakąś nieopisaną ulgę. Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że spadł ze mnie pewien ciężar. Tak to właśnie to. Nie łudziłam się na zbyt wiele, ale przynajmniej usunęłam z siebie część win. Nie jestem na tyle głupia, żeby pokutować za nie całe moje życie. Zbrakłoby na to czasu, jednak jakoś ta ulga przepełniała mnie radością.
  - Dlaczego podsłuchiwałeś, Natsu? - spytałam z goryczą w głosie. Nie chciałam, żeby się domyślił. Nie on.
  - O to samo mogę zapytać ciebie. Co się działo przez dwa lata w czasie mojego zniknięcia? - Jego mina i głos były poważniejsze niż wcześniej. Zaskoczyłam się tym. W sumie byłam bardziej zaskoczona, gdy zjawił się w moim oknie, lecz to nie jest teraz ważne.
  - Nic wielkiego. Grupa się rozpadła, fałszywka weszła na twoje miejsce, natomiast moja przyjaźń z Levy jest przeszłością. Natsu, wiesz jakoś nie mam ochoty wchodzić na razie w szczegóły. Ty pewnie też nie chcesz opowiedzieć co się z tobą przez ten cały czas działo. Jest późno, więc idź się połóż – przemawiałam z chłodem, jednak moje serce szybciej biło. To, że on tu był jest dla mnie ciężkie. Z jednej strony lepiej, żeby go tu nie było, lecz z drugiej nie chciałam by zniknął. Błagam oby stare uczucia nie wróciły, bo inaczej wyniszczę się od środka i stanę pustą skorupą. Nie chcę przeżywać tego koszmaru ponownie.
  - Dobranoc – powiedział poirytowanym głosem i poszedł do wyznaczonego przeze mnie lokum. Ja natomiast siedziałam sama w swoim ulubionym pokoju z zapaloną lampą.
  - Nawet jeśli mi wybaczono... Za to co zrobię na pewno pójdę do samego piekła – szepnęłam i przez resztę nocy zamierzałam siedzieć w pokoju ze słabym oświetleniem. W końcu nie mogę siebie wiecznie oszukiwać. Drogę, którą wybrałam prowadzi do tego, że na pewno spędzę resztę życia w samotności. To moja kara, moja Kaskada Nienawiści, najzabawniejsze jest to, że sama ją sobie wybrałam. Ironia losu, prawda?

Akta:
Aisha Lockser/ Blair Haodyn
Status Zagrożenia – Duży.
Jedna z ostatnich osób, która może się posługiwać magią Manipulacji Lalkami. Magia ta zaginęła kilkanaście lat temu, więc jej możliwości nadal są nam do końca nieznane. Co prawda Aisha trochę na ten temat rzuciła światło, lecz może nie mówić nam wszystkiego. Współpracuję z nami tylko dla dobra młodszego rodzeństwa, dlatego dopóki myśli, iż możemy mu coś zrobić jest dla nas przydatna. Kiedy będziemy w fazie drugiej lub trzeciej powinnyśmy się jej pozbyć. Inaczej będzie dla nas zakalcem w oku, bo nie wiemy jaką granicę ma jej moc. Rada na dziś – wykorzystać ją w fazie pierwszej, a później pozbyć. Czasami sojusznicy stanowią dla nas większe zagrożenie niż wrogowie.
Twoja R. 

                                                       
Od Autorki:
Przyznam się szczerze, że po jakimś czasie widziałam wiele powtórzeń i próbowałam je gdzieniegdzie pousuwać, ale pomimo tego nadal ten rozdział jest jednym z moich ulubionych. Być może przez końcówkę lub linii relacji Lucy-Levy. Sama nie potrafię tego określić. Praktycznie podałam wam większość odpowiedzi, ale dałam chyba również kilka ukrytych zagadek. Ciekawe czy się domyślicie?xD Miałam co prawda dodać rozdział na TwM lub MB, lecz ja i plany dotyczące blogów zawsze się wykluczają. Próbuje odzyskać parę plików dotyczących tych opowiadań, więc trochę to potrwa. Natomiast ten rozdział widniał samotnie w poście roboczym przez kilkanaście dni, więc  krzyczał do mnie: Opublikuj mnie Wreszcie Kobieto i tak jakoś się stało. Tak jak pisałam zaktualizowałam spis treści. A tak poza tym zauważyłam, że to już rozdział osiemnasty! Jeszcze dwa rozdziały i będzie okrąglutka dwudziestka! Pierwszy raz jakieś moje dzieło doczeka się dwudziestu rozdziałów. Jestem z siebie dumna, bo jak wspominałam wcześniej próbowałam pisać kilka opowiadań do szuflady, lecz zawsze je porzucałam po trzech rozdziałach. Uważam, że to duży progres i Bez WAS na pewno bym tego nie dokonała. To tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i się nie zniechęciliście do KN przez 6-miesięczną przerwę.
Pozdrawiam Was Serdecznie - Lavana Zoro :) 

2 komentarze:

  1. Kiedy następny rodział? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam!
      W tym albo następnym roku. ^^
      Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro :)

      Usuń