Odwracając się plecami
do Levy, chwilowo odetchnęłam. Czyżby wiedziała, że goszczę u
siebie Natsu? Nie, raczej chodzi o prawdę dotyczącą organizacji,
która rządzi Radą Magiczną z ukrycia. Westchnęłam niechętna do
jakichkolwiek tłumaczeń.
- Mogłabyś mnie nie
ignorować? - usłyszałam warknięcie McGarden. Nie obchodziła mnie
jej złość, ponieważ była ona dla mnie pożądanym efektem. Im
bardziej ktoś jest wytrącony z równowagi, tym wolniej łączy
fakty. Czasami nawet pomija jakieś ważne informacje.
- Oczywiście, że cię
nie ignoruję, przecież jesteś moim gościem. Po prostu uznałam,
iż wypada znaleźć odpowiednie miejsce byś mogła usiąść.
Informacje, które mam niejednego mogą zszokować, więc lepiej nie
przyjmować ich na stojąco – oznajmiłam twardo. Etykieta, którą
mi wpojono jednak do czegoś się przydaje. Chyba moje słowa
zadziałały, bo przez resztę drogi cisza grała piękniej niż
jakakolwiek muzyka.
Doszłyśmy do mojego
ulubionego pomieszczenia, mianowicie mini pokoju detektywistycznego.
Jest on może mały, lecz bijący od niego klimat nie zmienił się
ani trochę. Ciemnogranatowe kwadratowe ściany, sprawiały, że
pokój wyglądał na o wiele mniejszy niż jest w rzeczywistości. Na
wprost od drzwi były przyklejone tapety z lupami i gnieździł mój
ulubiony biały fotel w czarne kropki. Na przeciwko niego stało
zwykłe drewniane krzesło, natomiast pośrodku ciemnobrązowe
biurko, które oddzielało oba siedzenia. Na nim była tylko mała
lampka w kształcie lupy, żeby można coś widzieć. Podeszłam do
biurka i ją włączyłam. Prawie zapomniałam, że trzeba uważać
na te śliskie białe kafelki. Mogłam się poślizgnąć. Dawna
przyjaciółka również weszła do pomieszczenia oraz upewniła się,
iż zapalę lampkę. Kiedy to zrobiłam zamknęła okrągłe szare
drzwi.
- Usiądź na fotelu. W
końcu tam powinien siedzieć ktoś prowadzący dochodzenie –
zażartowałam z okoliczności. W sumie tak to wyglądało.
- Kiepski żart, tak
naprawdę to ty chcesz tam usiąść, prawda Lucy? - Rozgryzła to.
Chyba nie jest, aż tak rozgniewana jak myślałam. Niedobrze. Nie
chciałam tego robić, ale muszę poprowadzić tą rozmowę tak by
nie mogła połączyć oczywistych faktów. Jeśliby dowiedziała się
teraz całej prawdy na bank zrobiłaby coś głupiego. Pewnie na
tyle, żeby zniszczyć plan, który ułożyłam. A nie po to się
męczyłam i układałam tyle różnych scenariuszy!
Muszę być spokojna.
Jeżeli pokażę chociaż jedną oznakę zdenerwowania to będzie
źle. Udawałam przez bite dwa lata inną osobę! Nie ma mowy bym
teraz zaprzepaściła szansę kontrataku. To prawda, że napisałam
wiele scenariuszy, lecz dla nas wszystkich będzie lepiej jeśli
najgorszego z nich unikniemy. Czyż nie temu miała służyć ta
rozmowa? Zgodziłam się na nią tylko po to, by Levy wybrała
dogodniejszą dla mnie wersję.
W razie czego zawsze mogę zmienić plan, ponieważ wiem, że nie
wszystko musi pójść tak jak tego chcę.
*
Levy *
Lucy po moich słowach o
fotelu wyglądała na zamyśloną. Nie czekając, więc na jej
specjalnie zaproszenie usiadłam już na krześle. W życiu nie
wybrałabym fotelu, który ona proponowała. Nie ufam jej, aż tak
bardzo.
- Przejdźmy już do
rzeczy, przecież nie będziemy rozmawiać całą noc –
powiedziałam siląc się na uprzejmy uśmiech, który zamierzałam
utrzymywać przez całą rozmowę. Tak naprawdę miałam ochotę
wziąć jakąś siekierę, ot tak dla bezpieczeństwa. W porównaniu
do Heartfilii nie lubiłam tego pokoju. Biła od niego zbyt duża aura mroku, jakby miał zamiar pochłonąć niewinne dusze. Czułam się jak na
kiepskiej strzelnicy. Tyle, że to nie ja byłam strzelającą, lecz
blondynka.
Dziewczyna skrzywiła się
lekko i podeszła do fotelu, by na nim usiąść. Prawdopodobnie
uważała, że zachowuję się dziecinnie. Chyba kiedyś mi to
wytknęła przy jednej z naszych ostatnich kłótni. A było ich
kilka zanim zakończyłyśmy naszą przyjaźń na dobre. Otaczająca
je atmosfera zawsze była ciężka, najprościej to ujmując kiedy kłóciłam
się z Gajeelem lub Caną było wręcz odwrotnie. Wrażenie, iż atmosfera się oczyszcza była oczywistością. Po
kłótniach z Lucy to napięcie zawsze bardziej narastało.
Zresztą to jak
porównywanie szpinaku ze swoim ulubionym ciastem, nie ma żadnego
sensu. Wiesz, że szpinak jest zdrowszy, ale i tak wybierzesz ciasto,
ponieważ je bardziej lubisz. Oczywiście tylko gdybyś miał wybór.
Nie mam na myśli tego, że szpinak źle smakuje, smak zależy po
prostu od organizmu danej osoby. Większość na pewno wybrałaby
ciasto, lecz na pewno jakaś część osób wolałaby szpinak.
Zawiłe? Tak sądzę jednak jest to idealne odzwierciedlenie mojej
sytuacji. Tylko, że nie muszę wybierać pomiędzy produktami spożywczymi, lecz chęcią mordu lub poznaniem interesującej mnie
prawdy. Przeważało to drugie, jednakże pierwsza opcja kusiła mnie
bardziej. Szkoda, że oddziela nas biurko.
- Najpierw mi powiedz co
chcesz wiedzieć? - spytała piwnooka. No właśnie to jest dobre
pytanie. Czego chcę się dowiedzieć?
- Na początek chciałabym
wiedzieć coś o Radzie Magicznej. Czy tak jak podejrzewamy jest
fałszywa? - Właściwie to były wcześniej tylko domysły, ale
warto je potwierdzić.
- Owszem. Od dwóch lat
Magnolia jest zarządzana przez fałszywą radę, zaskoczona? -
powiedziała z kamienną twarzą. Nie miałam pojęcia jak mogę
wywołać u niej jakieś żywsze emocje.
- Rozumiem, więc zaczęła
ona działalność jak wyjechałam do Crocus. W takim razie miałoby
to sens, że mieszkańcy nie byli zdziwieni działaniem rady. To mi
nasuwa kolejne pytanie, Lucy. Czy jesteś szpiegiem osadzonym w
Akademii?
- Bingo, lecz nie do
końca. Szpiegowałam na polecenie kogoś zupełnie niezwiązanego z
Radą Magiczną, ale po części też dla jednego jej członka.
Pamiętasz kukiełkę, która była w twoim domu? - mruknęła z
nonszalanckim uśmiechem i poprawiła swoją białą koszulę.
- Pamiętam. Właśnie
dzięki temu wydarzeniu ciebie z tym powiązałam. - A tak właściwie
to dzięki Gajeelowi, ponieważ wyczuł on jedwab. Blondynka przez
jakiś czas znacząco milczała. Zdziwiłam się tym lekko. Czyżbym
coś przegapiła w jej zachowaniu? Nie mam czasu się nad tym
zastanawiać.
- Och, więc to takie
buty. Była ona tylko dywersją, żeby myślano, że z całą sprawą
powiązany jest Zeref. Tak naprawdę nie ma z obecnymi wydarzeniami
żadnego związku – stwierdziła Lucy wzruszając ramionami.
- Ale jak to? - wyjąkałam
oszołomiona. To znaczy, że popełniłam błąd i wszystkie te
sprawy nie mają nic wspólnego z największym czarnym magiem?
- Wszystko jest tak
ukartowane, by inteligentniejsze osoby tak myślały. No wiesz, że
są wyznawcami Zerefa, czczą go i mają po swojej stronie. Taka jedna wielka szopka, żeby
ukryć eksperymenty jakie przeprowadzają. Nawet ja wszystkiego nie
wiem, ale na pewno Zeref nie ma z tym nic wspólnego. A jeśli ma to
nie bierze wcale w tym udziału. Prawie w dziewięćdziesięciu
przypadkach są to organizacje, które chcą wskrzesić
nieśmiertelnego maga, szukają po prostu powodu do usprawiedliwienia
swych zbrodni lub podszywają się pod samego Zerefa przywłaszczając
jego imię. Jak myślisz, które z opcji aktualnie mamy? - Cyniczny
uśmiech kształtujący się na ustach Heartfilii denerwował
mnie. Z jakiegoś powodu wyczuwałam w nim żądzę mordu, gniewu
oraz głęboko ukrytego żalu. Czy ona zawsze kryła takie uczucia za
swym uśmiechem? Możliwe, że tak. Pewnie za późno to zauważyłam.
Poczułam się nawet trochę winna i zadałam sobie jedno pytanie „
Czy mogę wybaczyć Lucy?” Na razie tego nie wiedziałam.
- Dwie ostatnie. Już
dawno wiadomo, że Zeref żyje i nie ma sensu go wskrzeszać. To masz
na myśli, prawda? Co jest celem organizacji, która rządzi
Magnolią? - zapytałam, przeczuwając, że dostanę niezrozumiałą
dla mnie odpowiedź.
- Nawet ja dokładnie nie
wiem. Ich operacja ma trzy fazy. Pierwszą właśnie przechodzimy i
wiem o niej najwięcej. O drugiej i trzeciej nie mam zielonego
pojęcia. Jeżeli chodzi natomiast o pierwszą część jest nadal w
trakcie. Chociażby
wydarzenia w Katedrze Cardia lub w twoim domu są z nią powiązane.
Z tego co mi wiadomo dla nich było to tylko rozgrzewką. Jeżeli
chcesz wiedzieć nie powinnaś pytać o szczegóły mnie. Może i mam
z nimi częściowe powiązanie, lecz nie miej mylnych wrażeń. Także
dam ci pewną radę, chcesz znać prawdę to odnajdź Blair Haodyn
albo raczej powinnam powiedzieć Aishę Lockser. Ona jest tam wyżej
niż ja i posiada rzadką magię. Podpowiedź tylko specjalnie dla
ciebie! Stoi ona za atakiem w twoim domu. - Nadmierna ilość
informacji namieszała mi tylko w głowie. Zrozumiałam tylko to, że
ktoś z nazwiskiem Juvii jest w to zamieszany. Jej siostra? I
dlaczego Lucy nie jest skora powiedzieć coś więcej o tej pierwszej
fazie? Kto stoi za tą organizacją? Jak przejęto Radę Magiczną i
rządzono przez dwa lata bez ani cienia podejrzeń? Czy Gray wiedział
o fałszywej tożsamości swojej byłej, czy może nie miał bladego
pojęcia? A najważniejsze pytanie to jaki jest cel tych wszystkich
wydarzeń? Była już późna pora w dodatku cała konwersacja
przyprawiała mnie o ból głowy.
- Dzięki za informacje.
To wszystko co chciałam wiedzieć, więc wychodzę – powiedziałam
i lekko ziewnęłam.
- Ech, nie masz za co
dziękować. To jest tylko spłacenie, choć części moich win.
Drugi raz nie zamierzam tobie już nic mówić – rzekła z powagą
i odgarnęła lewą ręką swoje włosy. Czy mogłam jej wybaczyć?
Teraz wiedziałam, że nie potrafię tego zrobić.
Skierowałam się do
wyjścia i poszłam prosto do domu. Nawet nie myślałam o tym, żeby
iść do swojego pokoju, więc położyłam się na kanapie w salonie
usypiając. Zdecydowanie to była ciężka niedziela.
*
Lucy *
Po wyjściu Levy poczułam
jakąś nieopisaną ulgę. Z jakiegoś powodu mam wrażenie, że
spadł ze mnie pewien ciężar. Tak to właśnie to. Nie łudziłam
się na zbyt wiele, ale przynajmniej usunęłam z siebie część
win. Nie jestem na tyle głupia, żeby pokutować za nie całe moje
życie. Zbrakłoby na to czasu, jednak jakoś ta ulga
przepełniała mnie radością.
- Dlaczego podsłuchiwałeś,
Natsu? - spytałam z goryczą w głosie. Nie chciałam, żeby się
domyślił. Nie on.
- O to samo mogę zapytać
ciebie. Co się działo przez dwa lata w czasie mojego zniknięcia? -
Jego mina i głos były poważniejsze niż wcześniej. Zaskoczyłam
się tym. W sumie byłam bardziej zaskoczona, gdy zjawił się w moim
oknie, lecz to nie jest teraz ważne.
- Nic wielkiego. Grupa się
rozpadła, fałszywka weszła na twoje miejsce, natomiast moja
przyjaźń z Levy jest przeszłością. Natsu, wiesz jakoś nie mam
ochoty wchodzić na razie w szczegóły. Ty pewnie też nie chcesz
opowiedzieć co się z tobą przez ten cały czas działo. Jest
późno, więc idź się połóż – przemawiałam z chłodem,
jednak moje serce szybciej biło. To, że on tu był jest dla mnie
ciężkie. Z jednej strony lepiej, żeby go tu nie było, lecz z
drugiej nie chciałam by zniknął. Błagam oby stare uczucia nie
wróciły, bo inaczej wyniszczę się od środka i stanę pustą
skorupą. Nie chcę przeżywać tego koszmaru ponownie.
- Dobranoc – powiedział poirytowanym głosem i poszedł do wyznaczonego przeze mnie
lokum. Ja natomiast siedziałam sama w swoim ulubionym pokoju z
zapaloną lampą.
- Nawet jeśli mi
wybaczono... Za to co zrobię na pewno pójdę do samego piekła –
szepnęłam i przez resztę nocy zamierzałam siedzieć w pokoju ze
słabym oświetleniem. W końcu nie mogę siebie wiecznie oszukiwać.
Drogę, którą wybrałam prowadzi do tego, że na pewno spędzę
resztę życia w samotności. To moja kara, moja Kaskada Nienawiści,
najzabawniejsze jest to, że sama ją sobie wybrałam. Ironia losu,
prawda?
Akta:
Aisha Lockser/ Blair
Haodyn
Status Zagrożenia –
Duży.
Jedna z ostatnich osób,
która może się posługiwać magią Manipulacji Lalkami. Magia ta
zaginęła kilkanaście lat temu, więc jej możliwości nadal są
nam do końca nieznane. Co prawda Aisha trochę na ten temat rzuciła
światło, lecz może nie mówić nam wszystkiego. Współpracuję z
nami tylko dla dobra młodszego rodzeństwa, dlatego dopóki myśli,
iż możemy mu coś zrobić jest dla nas przydatna. Kiedy będziemy w
fazie drugiej lub trzeciej powinnyśmy się jej pozbyć. Inaczej
będzie dla nas zakalcem w oku, bo nie wiemy jaką granicę ma jej
moc. Rada na dziś – wykorzystać ją w fazie pierwszej, a później
pozbyć. Czasami sojusznicy stanowią dla nas większe zagrożenie
niż wrogowie.
Twoja R.
Od Autorki:
Przyznam się szczerze, że po jakimś czasie widziałam wiele powtórzeń i próbowałam je gdzieniegdzie pousuwać, ale pomimo tego nadal ten rozdział jest jednym z moich ulubionych. Być może przez końcówkę lub linii relacji Lucy-Levy. Sama nie potrafię tego określić. Praktycznie podałam wam większość odpowiedzi, ale dałam chyba również kilka ukrytych zagadek. Ciekawe czy się domyślicie?xD Miałam co prawda dodać rozdział na TwM lub MB, lecz ja i plany dotyczące blogów zawsze się wykluczają. Próbuje odzyskać parę plików dotyczących tych opowiadań, więc trochę to potrwa. Natomiast ten rozdział widniał samotnie w poście roboczym przez kilkanaście dni, więc krzyczał do mnie: Opublikuj mnie Wreszcie Kobieto i tak jakoś się stało. Tak jak pisałam zaktualizowałam spis treści. A tak poza tym zauważyłam, że to już rozdział osiemnasty! Jeszcze dwa rozdziały i będzie okrąglutka dwudziestka! Pierwszy raz jakieś moje dzieło doczeka się dwudziestu rozdziałów. Jestem z siebie dumna, bo jak wspominałam wcześniej próbowałam pisać kilka opowiadań do szuflady, lecz zawsze je porzucałam po trzech rozdziałach. Uważam, że to duży progres i Bez WAS na pewno bym tego nie dokonała. To tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i się nie zniechęciliście do KN przez 6-miesięczną przerwę.
Pozdrawiam Was Serdecznie - Lavana Zoro :)
Od Autorki:
Przyznam się szczerze, że po jakimś czasie widziałam wiele powtórzeń i próbowałam je gdzieniegdzie pousuwać, ale pomimo tego nadal ten rozdział jest jednym z moich ulubionych. Być może przez końcówkę lub linii relacji Lucy-Levy. Sama nie potrafię tego określić. Praktycznie podałam wam większość odpowiedzi, ale dałam chyba również kilka ukrytych zagadek. Ciekawe czy się domyślicie?xD Miałam co prawda dodać rozdział na TwM lub MB, lecz ja i plany dotyczące blogów zawsze się wykluczają. Próbuje odzyskać parę plików dotyczących tych opowiadań, więc trochę to potrwa. Natomiast ten rozdział widniał samotnie w poście roboczym przez kilkanaście dni, więc krzyczał do mnie: Opublikuj mnie Wreszcie Kobieto i tak jakoś się stało. Tak jak pisałam zaktualizowałam spis treści. A tak poza tym zauważyłam, że to już rozdział osiemnasty! Jeszcze dwa rozdziały i będzie okrąglutka dwudziestka! Pierwszy raz jakieś moje dzieło doczeka się dwudziestu rozdziałów. Jestem z siebie dumna, bo jak wspominałam wcześniej próbowałam pisać kilka opowiadań do szuflady, lecz zawsze je porzucałam po trzech rozdziałach. Uważam, że to duży progres i Bez WAS na pewno bym tego nie dokonała. To tyle. Mam nadzieję, że rozdział się podobał i się nie zniechęciliście do KN przez 6-miesięczną przerwę.
Pozdrawiam Was Serdecznie - Lavana Zoro :)
Kiedy następny rodział? :<
OdpowiedzUsuńWitam!
UsuńW tym albo następnym roku. ^^
Pozdrawiam Serdecznie Lavana Zoro :)