Kiedy
udało mi się uciec przed pewną śmiercią, zdecydowanie mogłam
odetchnąć z ulgą. Prawie bym została złapana, lecz dzięki Virgo
udało mi się uniknąć takiego losu. Mój oddech zaczął być
równomierny, natomiast serce wróciło do swego spokojnego rytmu.
Prawdopodobnie przez to, iż mój gwiezdny duch postanowił mnie
odesłać do starej kryjówki z dzieciństwa. I słusznie. Gdyby
Virgo wykopała tunel do rezydencji, pewnie zaistniałoby duże ryzyko.
Lester, pomimo że to głupiec, mógłby zrozumieć kto stoi za
kradzieżą, aż tak ważnych danych. Na to nie mogłam sobie
przecież pozwolić. Poruszyłam mięśniem twarzy, żeby ukazać
lekki uśmiech triumfu. To co zrobiłam było szalone, wręcz
cholernie niebezpieczne. Wciąż trzymałam kurczowo zdobytą teczkę.
Właśnie na niej spoczęły me czekoladowe tęczówki, lecz najpierw
powinnam znaleźć miejsce, które posłużyłoby do ukrycia danego
przedmiotu. Nie jestem głupia. Doskonale wiem, że fałszywa rada
mnie obserwuje. Jeden nieprzemyślany ruch i przegram tą głupią
grę. Jednakże to oni do tego doprowadzili. Oszalałam, ale nie
przeszkadza mi to zbytnio. Dla Natsu... Tak, wszystko co robię jest
dla niego, ponieważ go kocham. Zabiłabym gdyby taka prośba
wypłynęła z jego ust. Gdzie jesteś Natsu? Co się z tobą stało?
Czy oni ci coś zrobili? Jeśli przeczytam zawarte tutaj informacje,
wreszcie! Wreszcie będę mogła znaleźć wszystkie odpowiedzi.
Ułożyć brakujące elementy, już i tak skomplikowanej układanki.
Opracować skuteczniejszy plan obalenia fałszywej rady oraz cię
uwolnić. Tylko pragnę mieć pewność, że żyjesz. Błagam Boga –
żyj Natsu! Bez ciebie ja umrę.
Rozejrzałam się po kryjówce,
praktycznie jej stan pozostawał bez zmian. Stare drewniane deski,
skrzypiały mocno pod wpływem mego ciężaru. Miały przybite po dwa
srebne gwoździe, imitując ściany prawdziwego domu. Podłoga
również wyglądała podobnie. Miałam ochotę się zaśmiać, gdy
zauważyłam zaschniętą białą farbę. Próbowaliśmy kiedyś
pomalować ten domek od środka, lecz wzięliśmy nie te farby co
trzeba. Można było zauważyć, w niektórych miejscach ślady po
tym nieudanym eksperymencie. Środek zdobił czerwony, okrągły,
puszysty dywanik. Pamiętam, że przyniosłam go kiedyś z rezydencji
Heartfilli. Do dziś mój ojciec szuka tego dywanu, dlatego odczuwam
dziwną satysfakcję, iż został on tutaj. Czarny, równie okrągły
stolik stał obok dywanu, natomiast jasno-brązowe dębowe cztery
krzesła wokół niego. Dlatego, iż byliśmy wtedy młodsi, raczej
niebezpieczne jest dla mnie na nich siadać. Swym wzrokiem szukałam
białej komody po lewej stronie, z ogromną satysfakcją, iż nadal
jeszcze tu stoi do niej podeszłam.
-
No proszę! Nadal są tu pochowane nasze stare zabawki. Chyba nikt
tutaj nie przychodził od tamtego czasu. Nawet mogę zauważyć mój
pierwszy wiersz o wiewiórce. Ech, przywraca to wspomnienia. Nie
powinnam jednak wracać do tego miejsca, ale dla dobra sprawy muszę
schować właśnie tu tą teczkę i zawarte w niej sekrety –
westchnęłam kiedy otwierałam po kolei wszystkie szuflady. Rzeczy,
które się tu znajdowały faktycznie przywracały dużo miło
wspomnień. Szkoda, że do głowy wpływały również te bolesne.
Moje
palce z podekscytowania jeszcze mocniej zaciskały się na owym
przedmiocie. W jakiś dziwny sposób paraliżował mnie strach. Czy
na pewno dobrze jest to otworzyć?
Nie mam bladego pojęcia. Jeśli jest tam ukryte dla mnie coś
bolesnego... Nie chcę. Nie chcę wtedy otwierać. Z drugiej strony
jest to akceptacja porażki, wykrzyknięcie jasnej rezygnacji. Na co
nie pozwala ma ukryta w środku duma.
Jeszcze raz rozejrzałam się czy
aby nikt mnie nie śledził. Mam jakieś półgodziny, żeby
cokolwiek przeczytać. Po tym czasie muszę wrócić do domu, inaczej
Lester może zacząć coś podejrzewać. Nawet głupiec przejawia
czasami przebłysk rozsądku, więc lepiej dmuchać na zimne.
Ostrożności nigdy za wiele.
- Phiuu. Chyba nikt nie patrzy, więc
mogę zerknąć – wypowiedziałam nerwowo. Prawdopodobnie zrobiłam
to, ponieważ chciałam dodać sobie odwagi by wreszcie mieć za sobą
wszelkie wątpliwości. Powoli, aczkolwiek ostrożnie otworzyłam
teczkę i dosłownie zdębiałam.
Lucy
Heartfillia
Stopień zagrożenia – Średni.
Córka
jednych z najbogatszych ludzi w Magnolii, pieniądze dają jej wiele
możliwości, ale i tak z nich nigdy nie korzysta. Umiejętności w
walce w porównaniu z naszą organizacją są natomiast niesamowicie
słabe. Magini gwiezdnych duchów, którą od dawna trzymamy w
szachu. Lester upiera się, że z jej strony naszym planom nic nie
zagraża, aczkolwiek nie byłabym tego taka pewna. Zwierzę przyparte
do muru często może boleśnie ugryźć, choć nie mamy co do tego
pewności. Faktem jest, że jeśli odbiję Natsu Dragneela być może
stanie się przeszkodą. Zalecana jest obserwacja naszych żołnierzy
ze średnią rangą. Na chwilę obecną Lucy Heartfillia nie stanowi
dla nas żadnego poważnego zagrożenia.
Twoja
R.
Zaniemówiłam. Co to u
diabła ma być? Średni stopień zagrożenia? Kpią sobie ze mnie?
Ja już jestem dla nich zagrożeniem. Nie doceniają mnie. Błąd.
Popełnili poważny błąd myśląc, że jak będą stosowali dalej
szantaż, zaprzestanę jakichkolwiek działań. Zacisnęłam zęby,
by zapanować nad chwilową wściekłością. Miałam ochotę na nich
nawrzeszczeć, lecz podświadomość mi to odradzała.
- Średni stopień
zagrożenia, co? Pieniądze, co? Słabe umiejętności, hę?
Trzymanie w szachu? Kpicie sobie ze mnie! Zadarliście nie z tą
osobą co trzeba. Tu już nie chodzi tylko o Natsu, ale również
moją urażoną dumę, dranie! - warknęłam, żeby zebrana
wściekłość uleciała i bym nie zabiła tych „obserwatorów
średniej rangi”, zanim przystąpię do wykonania opracowanego
planu. Kto by pomyślał, iż pierwsze co zobaczę to zdobyte o mnie
informacje. Zapomnieli tylko dodać, że jestem bardzo
inteligentna. Czytając te dane dowiedziałam się znacznie więcej
niż oczekiwałam. Natsu jest żywy. Mogę go odbić! Na pewno go
odbiję wy głupcy!
Przewertowałam
kolejne kartki, dosłownie nie dowierzając moim oczom. Opisali tutaj
większość ludzi, których znam. Trzeba podziękować fałszywej
radzie magów. Dzięki niej mam większy popis do ułożenia planu z
kilkunastoma opcjami i innym przebiegiem wydarzeń. Na wasze
nieszczęście te strzępy informacji wpadły właśnie w moje ręce,
dlatego nie zawaham się tego wykorzystać. No i przede wszystkim
wiem, że przetrzymują Natsu tam gdzie prawdziwych radnych. Ten
idiota! Mogłam przewidzieć, iż mógł wpaść w tak oczywistą
pułapkę! Jak go spotkam złoję mu porządnie skórę! Chyba mogę
odetchnąć z ulgą. Przynajmniej wiem, że nadal stąpa zdrowy po
tym świecie. W pośpiechu włożyłam wszystkie przewertowane kartki
z powrotem do teczki. Podbiegłam do bielutkiej komody, otwierając
przy tym środkową szufladę i schowałam tam ten ważny przedmiot.
Trzeba wracać. Pozostało mi tylko jakieś piętnaście minut
nieobecności, a przecież oficjalnie szłam do sklepu po produkty
spożywcze.
Podeszłam do średnich
drewnianych drzwiczek, jednak by wyjść musiałam ukucnąć. Zeszłam
ostrożnie po starej, aczkolwiek mocnej drabinie, lecz uspokoiłam
się dopiero czując grunt pod stopami. Domek na drzewie z
dziecięcych lat był jedyną kryjówką, której bym nigdy nie
sprawdziła. Tym bardziej, że najlepsze kryjówki zazwyczaj są
najprostsze. Ludzie mają po prostu taką cechę, która sprawia, iż
komplikują wszystko bardziej niż jest w rzeczywistości. To raczej
jest bardziej pomocne w aktualnej sytuacji. Westchnęłam. Czas iść
do sklepu, trzeba w końcu mieć jakąś przykrywkę.
Nie mam zamiaru
tłumaczyć się przed Lesterem, który nawet nie jest dla mnie
istotą ludzką. W końcu to on udawał wtedy Natsu. Zacisnęłam
pięści, gdyż jak przypomniałam sobie tamten moment, aż miałam
ochotę przyłożyć prawy sierpowy temu zielonowłosemu pawiu.
Milcząc zakupiłam wszystko to o czym mu mówiłam, wracając do
domu. Aktualnie sztuka płynnego kłamania będzie najważniejsza.
Akurat o to nie muszę się martwić. Okłamuję już wszystkich od
dwóch lat, nie pamiętam kiedy zaczęłam okłamywać samą siebie.
*Natsu
Dragneel*
Otworzyłem zaspane
oczy. Nie pamiętam ile już przebywałem w tym pomieszczeniu. Wiem
tylko, że jestem uwięziony za tymi kratami od ponad dwóch lat. Do
dziś na myśl jak tak łatwo mnie oszukano mam ochotę kląć.
Jednakże ze względu na przebywające tu starsze damy o wiele lepiej
milczeć, aniżeli coś mówić. Więzienie jest dla mnie torturą,
ponieważ bezczynność to dla mnie najgorsza kara, jaką mogłem
kiedykolwiek ponieść. Usiadłem na brudnym od potu łóżka i
dokładnie przypomniałem sobie moment kiedy zostałem złapany.
***
Dostałem właśnie
list od Lucy, podobno odnalazła możliwe miejsce pobytu Igneela.
Mogłem się domyślić, że to pułapka, ale chęć znalezienia ojca
zaślepiała wtedy cały mój umysł. Myślałem tylko o tym, żeby
stawić się w kasynie „Ranger Rullete” i pozyskać szczegóły
od przyjaciółki. Różowe klapki przysłaniały mój umysł.
Chciałem jak najprędzej zobaczyć smoka, który mnie wychował bez
względu na poniesione straty pieniężne. Biegłem przez całą
drogę, by jak najprędzej być już na miejscu. Zawsze, zawsze
oczekiwałem choć jednego światełka nadziei. Chociaż znałem
pismo Lucy, po prostu nie zwróciłem uwagi, że litery są bardziej
chaotycznie rozłożone.
„Ranger Rullete”
wyglądało bardzo specyficznie jako budynek, kasyno to leżało
wtedy w południowej części Magnolii. Z zewnątrz wyglądał na
muchomora, który ma po prostu okrągłe, ciemnobrązowe drzwiczki. W
środku miał natomiast wiele machin do gier, specjalne stoły do
ruletki oraz przeróżnych gier karcianych. Z ciekawości podszedłem
do jednej maszyny i tak się wciągnąłem w grę, że straciłem
wszystkie pieniądze. No ubranie również straciłem, ale tak
szczegółowy, przecież być nie muszę. W samych zielonych
bokserkach, więc czekałem na Lucy i jej informacje na temat Igneea.
Jednak jej nadal nie było.
Zamiast niej
pojawiła się jakaś kobieta o imieniu Darcy. Wtedy uświadomiłem
sobie, że to pułapka, ale głupio przyjąłem wyzwanie z myślą,
iż wygram. Przegrałem i trafiłem do ich ukrytego więzienia. Po
jakimś czasie zaczęło się ono poszerzać o lokatorów w postaci
radnych, tak mniej więcej minęły mi całe dwa lata.
***
Bardziej niż fakt
bycia uwięzionym, tak właściwie boli mnie bezczynność. Szare
mury, stalowe kraty, trzy posiłki dziennie są w jakiś sposób
dobijające. Najchętniej rozpieprzyłbym całe pomieszczenie i nigdy
tu nie wracał. To jest jakaś myśl! Czemu nie wpadłem na to
wcześniej? Przecież nie pozbawili mnie magii. Aż dziw, że przez
całe dwa lata nie przeszło mi to przez myśl! Jestem geniuszem.
Może i idiotycznym, ale jednak geniuszem. Uradowanym swym pomysłem,
postanowiłem się podzielić z nim radnymi.
- Hej, starcy!
Znalazłem najprostszy sposób ucieczki! - wykrzyknąłem, natomiast
oni popatrzyli na mą osobę jakby miała zaraz nadejść katastrofa
naturalna. Z przeogromnym uśmiechem na twarzy, zapaliłem swoje
ciało jak zapalniczkę. Teraz wystarczy wszystko rozpieprzyć!
*Juvia
Lockser*
Jak zwykle gdy tylko
wyszła dopadł ją deszcz. Juvia uważa, że to trochę smutne
zawsze spacerować, kiedy kropelki deszczu uderzają o dachówki
czyichś domów. Na początku delikatny, lecz z czasem mocniejszy.
Przyzwyczaiła się do deszczu, więc nie zabiera już żadnej
parasolki z domu. Serce Juvii mocno zaczyna bić przy Grayu
Fullbasterze. To na pewno oznacza, że jest w nim zakochana.
Utwierdza również w przekonaniu, iż on raczej tego nie
odwzajemnia. Jest jej bardzo smutno, gdyż o nim często rozmyśla.
Chciałaby, żeby dzięki niemu mogła przeżyć pożegnanie z
deszczem. Naprawdę, naprawdę by chciała. Tak samo jak odnaleźć
swoją starszą siostrę oraz młodszego braciszka. Do tej pory
żałuję odmowy przyjścia na imprezę Levy, lecz kiedy pojawił się
jakiś trop, zdecydowanie musiała go sprawdzić.
- Powiedziano Juvii, że
widziano podobną dziewczynę ze zdjęcia w tym lokalu. Musi się
upewnić, iż to na pewno Aisha! - wyszeptała cichutko, żeby mieć
jakąkolwiek motywację w tą deszczową pogodę. Im dłużej
szukała, wręcz cała dotychczasowy zapał gasł. Nadzieja na odnalezienie
swej jedynej rodziny, która jest dla niej jak najdroższy skarb. O
wiele większy niż miłość do panicza Graya. Kochanie było jej
największą zaletą oraz zmorą. Przez to, że tak mocno potrafiła kochać, ból po odrzuceniu lub stracie był o wiele większy
niż u innych osób. Juvia przynajmniej tak sądzi. W pewnym sensie
rozumie ona obsesyjną miłość Lucy, ponieważ sama zaczęła
darzyć jakiegoś mężczyznę uczuciem. Dawało to pełny podgląd
sytuacji w jakiej się znajdowała. Rozumiała nawet dlaczego
Heartfillia tak się wobec niej zachowywała, ale i tak ją trochę
to bolało.
- Juvia jest chyba już
na miejscu. Ciekawe czy to ten lokal? - powiedziała na głos, jakoś
wcale nie przejmowała się otaczającymi ludźmi. Spojrzała przez
przezroczystą szybę, żeby zrobić rozpoznanie. Wierzyła, że
gdzieś być może znajdzie tu swoją starszą siostrę Aishę.
Minęło dużo czasu kiedy ostatni raz ją widziała. Naprawdę dużo.
Brata nie widziała od kilu miesięcy, lecz siostra zaginęła bardzo
dawno i za nią bardzo tęskniła. Musiała ją koniecznie odnaleźć,
by nie popaść w całkowitą rozpacz. Pewna postać przy
pianinie była identyczna do siostry Juvii. Posiadała krótsze
włosy, ale bez wątpienia była to ona.
- Aisha! - wykrzyknęła,
natomiast kobieta się odwróciła słysząc ten krzyk. Rozszerzyła
szerzej swe błękitne oczy, następnie wychodząc z lokalu i
wręczając Juvii kartkę. Zanim się obejrzała, została
popchnięta, natomiast błękitnooka odbiegła od niej jak najdalej.
Zabij mnie!
Tylko Ty możesz to
zrobić, Juvia!
Aisha Lockser.
Zamilkła. Nie
wiedziała co zrobić. W tej chwili poczuła się jak bezradne
dziecko. Miała zabić własna siostrę, bo tak sobie życzyła?
Żadne słowo nie mogło jej przejść przez gardło. Postanowiła,
że choćby nie wiadomo co się wydarzy przenigdy nie zabiję własnej
siostry. Chciała, żeby do niej wróciła i zaczęła ponownie żyć
wraz z ich bratem. Nie zamierza popełnić morderstwa, tym bardziej
jeśli w grę wchodziło pozbycia się członka najdroższej jej
rodziny.
*Lucy
Heartfillia*
Z niechęcią skupiłam
swój wzrok na osobie Lestera. Pierwsze co się rzucało w oczy to
jego zielone nastroszone jak u koguta włosy i jadeitowe oczy. Ubrany
był okropnie, co oczywiście było normą. Jakieś łachmany
podobne do tych kopciuszka lub coś w tym stylu.
- O co chodzi? - spytałam
całkowicie spokojnie. Przynajmniej po poznaniu aktualnej sytuacji,
mam jakąś dziwną świadomość, że owy wróg jest najbardziej
przydatny i najłatwiej go wykorzystać. Manipulowanie nim będzie
łatwe.
- Wiesz coś o kradzieży
białej teczki? - warknął, zapewne wściekły, ponieważ dostał
opieprz od kogoś z góry. Dobrze mu tak. Współczucia u mnie na
pewnie nie znajdzie.
- Jakiej białej teczki?
Nie przypominam sobie, żebyś mówił o jakiejkolwiek teczce –
skłamałam gładko. Musiałam wiedzieć jak zareagowała na to
fałszywa rada. Dzięki tej rozmowie mogę wybadać wiele ukrytych
rzeczy, no i dowiedzieć gdzie przetrzymują Natsu. Później
napotkam większe trudności, więc póki jest łatwo trzeba
korzystać.
- Och, rozumiem nie
wiedziałaś o tym. To ciebie skreśla z listy potencjalnych
podejrzanych – mruknął, a ja miałam ochotę powiedzieć, iż się
myli. To właśnie ja jestem najbardziej podejrzana, ale na szczęście
Lester myśli tak samo prostolinijnie jak Natsu. Tyle, że Natsu
kocham, natomiast Lestera nienawidzę.
- Coś się stało?
Wyglądasz tak jakby nie ukradziono tylko tej teczki - oznajmiłam,
ponieważ zżerała mnie ciekawość.
- Zniszczono całą
placówkę dla więźniów. Z sześćdziesięciu uciekło ponad
trzydzieści i weź tu kurwa nie oszalej, by ciebie nie obwiniono –
westchnął, kręcąc zieloną czupryną na prawo i lewo. Starałam
się go nie okaleczyć, co wymagało ogromnej siły woli. Tym
bardziej jak sobie przypominałam tamten moment.
***
Stałam przy
huśtawkach, gdzie zazwyczaj. Zawsze można było mnie tu znaleźć,
szczególnie kiedy wszyscy przychodziliśmy na plac zabaw. Wysłałam
wiadomość do Natsu, że chciałabym z nim o czymś ważnym
porozmawiać i niecierpliwie tupałam zdenerwowana lewą nogą.
Właśnie dzisiaj postanowiłam wyznać swoje skryte uczucia do
Dragneela.
Kiedy zauważyłam
różową czuprynę, mimowolnie na moją twarz wpełzły rumieńce.
Jednakże coś nie pasowało. Czarny elegancki T-shirt, luźne białe
szorty i czarne sandały pozostały bez zmian. Chłopiec nie miał
swojego ukochanego białego szala. Dlaczego? Może go zgubił. Wtedy
tak pomyślałam.
- Przepraszam za
spóźnienie, Lucy – zwrócił się do mnie, natomiast mi zmięłly
kolana pod wpływem jego głosu.
- Chciałaś coś
powiedzieć, prawda? - Natychmiast otrząsnęłam się z zamyślenia.
Teraz. Właśnie teraz muszę mu to wyznać, bo inaczej nie zrobię
tego do końca życia.
- Natsu, ja, ja cię
kocham! - wrzasnęłam, zamykając oczy, bo bałam się odrzucenia.
Czułam jak jego wzrok jeździ po całej mojej sylwetce, a następnie
usłyszałam prychnięcie.
- Myślisz, że
pokochałbym taką małolatę – oniemiałam – Jesteś tylko
głupią blondyneczką, która ma głupiutkie marzenie i chce zostać
sławną pisarką, co nigdy się jej nie uda. Nawet nie zauważyła
żadnej różnicy pomiędzy mną, a prawdziwym Natsu. To tylko
zauroczenie, gdybyś go kochała nigdy byś mnie z nim pomyliła –
dodał. Rozszerzyłam szerzej oczy będąc oszołomiona, zdumiona,
wściekła wypowiedzianymi słowami, czując się po części winna.
Najgorsze było to, że miał rację. Nie zauważyłam żadnej
różnicy pomiędzy nimi. Bolało. Mocno bolało.
Otworzyłam oczy i
zobaczyłam jego postać. Jadeitowe tęczówki biły przeogromnym
chłodem, zielone jak trawa włosy, dusiły mocniej swym zapachem, a
ubranie włóczykija, autentycznie zaczęło mnie przerażać. Bałam
się. Bałam się tego człowieka. Przeczuwałam najgorsze. I moje
obawy były słuszne.
- Słuchaj no
blondyneczko, jeśli kiedykolwiek chcesz ujrzeć swoją miłość
podążaj za moimi instrukcjami. Jeżeli to nie wystarczy, żeby cię
zastraszyć zabijemy wszystkie najdroższe ci osoby – powiedział,
zapewne z wyuczonym chłodem. Pokiwałam głową niczym wystraszone
kociątko. Nie chciałam, żeby zabito moich przyjaciół.
Wiedziałam, że to szantaż, lecz cholernie się bałam. Mój cały
dziecinny światopogląd został wtedy kompletnie wypaczony. Obrócił
się w perzynę przez jedną osobę. Przemalował on mój dziecięcy
świat w istne piekło.
To właśnie w
tamtym momencie postanowiłam napisać książkę. Zdecydowałam, że
będzie opowiadała o ludziach pochłoniętych przez nienawiść,
którzy pod jej wpływem się zmienili. Kiedy mężczyzna odszedł,
całkowicie wystraszona pobiegłam nad wodospad. Zauważyłam, że
jest burzliwy, jak kaskada niepohamowanego gniewu.
- Zdecydowane. Nazwę
ją „Kaskada Nienawiści”, pływające w morzu uczucie niepohamowanego mordu – wyszeptałam. Ryczałam. Ryczałam jak
wół, pomimo że nie był to prawdziwy Natsu i tak bolało mnie
odrzucenie, nawet przez fałszywkę. Właśnie od tej pory za wszelką
cenę próbowałam go odnaleźć. Równocześnie obawiałam się
podjąć jakikolwiek pierwszy krok, ponieważ byłam obserwowana
przez Lestera...
***
Niedawno podjęłam
pierwszy krok, żeby odzyskać Natsu. Dzięki Virgo wykopałam tunel
do rady magicznej, lecz wcześniej upiłam Lestera i wyciągnęłam z
niego informacje o najważniejszego dla ich organizacji przedmiotu, jak również
miejsce jego położenia. Dzisiaj rano włamałam się do budynku
rady magów, myśląc, że oszaleję. Serce mi biło jak szalone,
następnie miałam wrażenie, iż zaraz przestanie. Może miałam
farta
- Placówka dla
więźniów została zniszczona? - powiedziałam zszokowana. Nie
podjęłam, przecież jeszcze w tym kroku żadnych konkretnych
działań. Aż trzydziestu więźniów już uciekło? Brzmi naprawdę
niewiarygodnie. Byłam ciekawa kim są ci uciekinierzy. Muszą być
silni. Szlag. A tak liczyłam, że będą mi pomagać jeśli ich
uwolnię. Trzeba zmienić kilka punktów planu.
-
W każdym razie nie mamy dla ciebie żadnych zleceń, więc będę
się zbierał. Skoro nie jesteś winna nic tu po mnie – oznajmił i
z wielką uprzejmością wyniósł stąd swoje dupsko. To uciążliwe,
że za każdym razem przychodził do mojego pokoju. Przez witraże
nie przelatywało słońce, więc musiało być pochmurno. Usiadłam
wzdychając zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Przez moment
myślałam, że mogę zostać przyłapana na gorącym uczynku. Zbyt
dużo wrażeń jak na jeden dzień. Przez kilka dni powinnam robić
to co zazwyczaj, inaczej nie uśpię ich czujności.
Nagle usłyszałam jakiś dziwny stukot, Dźwięk wybicia szyby? Tak, zdecydowanie mogę go rozpoznać. Czekaj to oznacza, że ktoś próbuje wybić szybę do mojego pokoju? Na tą krótką myśl potłuczone szkło wleciało do środka.
Nagle usłyszałam jakiś dziwny stukot, Dźwięk wybicia szyby? Tak, zdecydowanie mogę go rozpoznać. Czekaj to oznacza, że ktoś próbuje wybić szybę do mojego pokoju? Na tą krótką myśl potłuczone szkło wleciało do środka.
-
Lucy, to ja! - Niemożliwe ten głos... Natsu? Prawdziwy? Wstałam
czując jakąś dziwną radość. Czyli jednym z tym więźniów był
Natsu? Lester wyszedł przed chwilą, więc to niemożliwe, żeby
wrócił po trzech minutach. Mój wzrok spoczął na przyjacielu. Był
poobijany, jednakże znacznie wyprzystojniał. Te same głębokie
czarne tęczówki, lekko opalona cera, białe jak u Sindbada spodnie,
czarna poszarpana kamizelka bez rękawów i ten charakterystyczny
szal, który dostał od Igneela. Jedyną różnicą była długość
jego włosów, niegdyś krótsze teraz sięgały mu do ramion.
Przygryzłam wargę, ponieważ dzięki temu wyglądał o wiele
przystojniej niż dwa lata temu. Czuję, że nieprędko uczucie
miłości do niego przestanie istnieć. Wiem, iż ona pewnie nawet
nie rozumie słów „Kocham Cię”, tak jak normalna osoba.
-
Natsu! To naprawdę ty! Naprawdę tutaj jesteś? - zapytałam,
natomiast z mych oczu zaczęły wypływać kropelki łez. To on.
Naprawdę on. Nie jakaś tania podróbka! Podbiegłam do niego i
przytuliłam jak najmocniej umiałam.
-
Tak się bałam! Tak się bałam, że nigdy cię nie zobaczę!
Grozili mi, iż będziesz martwy jeśli nie będę słuchała ich
poleceń! Uuu... - zaczęłam płakać równie mocno jak tamtego
dnia. Dragneel nawet jeśli był zaskoczony nagłym wybuchem, nie
okazywał tego wcale.
-
Poczekaj chwilę. Ochłoń. Co masz na myśli mówiąc, że ci
grozili? - zapytał spokojnie. Powoli, aczkolwiek spokojnie wszystko
mu opowiedziałam. Pominęłam tylko część z wyznaniem miłosnym.
Chyba zapadłabym się teraz po ziemię, gdybym mu to oznajmiła w
jakiejś historii. Różowowłosy
zacisnął jedną pięść, lecz nie zwracałam na to uwagi. Ważne,
że jest. Jego prawdziwa osoba tu jest.
-
Lucy, głupio mi o to pytać, ale czy mógłbym wziąć tu kąpiel?
Nie widziałem wanny od ponad dwóch lat. - Uśmiechnęłam się
nieznacznie i kiwnęłam głową. Chwyciłam mocno za rękę mając
poczucie, iż nagle może zniknąć. Doprowadziłoby mnie to do
ponownej agonii, pragnęłam temu zapobiec. W ciszy zaprowadziłam
Natsu do łazienki, podałam ręcznik i wróciłam do pokoju,
zostawiając go samego.
-
Boże, spraw, żeby nie był to tylko piękny sen – szepnęłam i
trzymając białą poduszkę zasnęłam z wyczerpania od nadmiaru
wrażeń.
♠♠♠
Akta
Rady Magicznej:
Natsu
Dragneel:
Status
zagrożenia – Niewyobrażalny.
Pomimo
tego, że Natsu Dragneel jest idiotą to człowiek, który z
nielicznego grona osób tak naprawdę może nam zagrażać. Z naszych
danych wynika, że wielu go nie doceniało i kończyło się dla nich
nie najlepiej. Przez dwa lata siedzenia w naszym więzieniu mógł
trochę zmądrzeć oraz przemyśleć wiele spraw. Jest to persona
mająca o nas ogromną wiedzę, przez gadulstwo strażniczki
więzienia – Darcy. Nie można dopuścić, żeby spotkał się z
Lucy Heartfillią. Inaczej przeleję cały swój gniew na nas,
niszcząc wszystko to co do tej pory budowaliśmy. Niniejszym oznajmiam, że
stopień zagrożenia z jego strony jest niemożliwy do obliczenia.
Natsu Dragneel jest tak nieprzewidywalny, iż nawet ja nie mogę
przewidzieć jego posunięć. Zalecana jest jak największa
ostrożność.
Twoja
R.
Od Autorki:
Dobra przyznaję się! Zmieniłam opis Natsu, bo dla mnie w długich włosach wyglądał o wiele lepiej. Do tej pory nie mogę wybaczyć Mashimie, że je mu ściął. Buu... Cały rozdział był poświęcony Lucy i Natsu, więc dla rozluźnienia dałam fragment z Juvią. Innymi słowy - Natsu uważa Lucy za przyjaciółkę i nie wygląda na to, żeby szybko się to zmieniło. Z drugiej strony mamy Lucy, która od dawna kocha Natsu, lecz przez wcześniejsze "fałszywe odrzucenie" - boi mu się to wyznać i pragnie utrzymać przyjacielski status. Ten rozdział wprowadza do wielu ważnych wątków, bez których nie zrozumie się późniejszej "ważnej akcji", więc radzę czytać go dokładnie. Diabeł tkwi w szczegółach. ;) Ach... Lester to idiota, lecz jak się wkurzy to nie będzie za ciekawie...xD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Czekałam tak długo na ten rozdział i czytając go, miałam wciąż nadzieję że gdzieś pojawi się to galevy. >.< Mimo wszystko fajny rozdział, ale nie mogę się doczekać kolejnego kiedy w końcu o nich napiszesz. <3
OdpowiedzUsuńKiedy następny? Mam jeszcze jedno pytanie. Dodasz tutaj gadżet obserwatorów? Weszłam tu kilka razy tylko okazyjnie, bo nie mogę dodać do obserwowanych i po prostu o tym blogu zapominam. :(
Ślę dużo weny i czekam na wątki miłosne. :3
- Kiri Chi
nalu-fairytail.blogspot.co.uk
prawda-o-fairy-tail.blogspot.co.uk
Serdecznie Witam Kiri Chi ;)
UsuńGaLevy jeszcze będzie dużo, natomiast ten rozdział miał być w całości poświęcony Natsu i Lucy. Wątpię, żebym później przedstawiała ich relacja głębiej, więc jeden rozdział im nie zaszkodzi. ;) To blog o GaLevy, więc w następnych rozdziałach będziesz miała tej dawki, aż za dużo.xD
Gadżet obserwatorów? Ugh... Dodam, dodam. ^^ Kompletnie o nim zapomniałam, ale fakt, faktem, że i bez tego gadżetu możesz obserwować czyjegoś bloga. Wystarczy skopiować link i wejść w listę czytelniczą, wkleić oraz kliknąć "dodaj", ale faktycznie ten gadżet ułatwia sprawę. Wybacz. Kompletnie o nim zapomniałam. Robię teraz kompletną przebudowę na blogu o Gruvii, więc Kaskada gdzieś po dodaniu rozdziały mi uleciała w pamięci.
Dziękuję za wenę, ale ja nie miałam jeszcze takich problemów jak "Brak Weny", mam problem z jej nadmiarem.xD Czas. Lavcia, aktualnie potrzebuję czasu, żeby usiąść przed kompem. A wątki miłosne się pojawią, ale będą rozwijanie powoli.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Przyznaję rację że w długich włosach lepiej wyglądał. Jak czytałam mangę to do końca trzymałam kciuki... lecz niestety :'(
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to genialny, trochę jednak zasmucił mnie brak Galevy lecz wierzę że w następnych rozdziałach ponownie się pojawią :D
Bardzo zaskoczył mnie wątek z Juvią. Nie spodziewałam się czegoś takiego...
Odpowiedziałaś na wszystkie pytania które miałam w głowie i utworzyłaś jednocześnie mnóstwo nowych!!! Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów! (>///<)
Nom. Lepiej. Mashima jak mogłeś obciąć włosy NATSU! -.- Niestety...
UsuńDziękuję. Starałam się jak najlepiej oddać sytuację z perspektywy Lucy i wyjaśnić jej postępowanie. Jednakże zanim wyjaśnię postępowanie Levy minie trochę więcej czasu. ;)
Pojawią się. ;) To blog o GaLevy, a przecież jeden rozdział bez nich tragedią jeszcze nie jest.xD
Wątek z Juvią i Aishą musiał się gdzieś pojawić, żeby łatwiej było wyjaśnić postępowanie Juvii w najbliższych rozdziałach. To jeden z ważniejszych wątków fabularnych Kaskady, który będzie kończył, jak i otwierał Sagę Drugą. To spoilerem akurat nie jest, więc bez obaw o tym piszę.
Doczekasz się, doczekasz. Na Kaskadę mam aktualnie najwięcej weny.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
No nie, czyżby jakiś okruszek NaLu się tu pojawił? xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Wnosi sporo do historii :P
Mmmm... Dwa lata bez kąpieli, takie sexy spocone ciałko *.*
A tak serio to fuuuu xD
Z resztą zapłon to on ma dosyć niezły, zwykle od razu wpada na to, żeby coś rozwalić :P
Ciekawie się rozwija wątek Aishy :D
Tak! Zamordujmy kogoś :3
Czekam na rozwój akcji *.*
Wysyłam mój czas, którego mam aż nadto, w zamian oczekuje jakiejś cząstki twojej nadprogramowej weny :D
Emm... Zapowiedziałam przecież NaLu, no nie? Przynajmniej każdy kto obczaił spis treści widział tytuły wszystkich rozdziałów Sagi Pierwszej, prawda? Wiadome było, że będzie w tym rozdziale NaLu.xD
UsuńWiem. Po to był napisany. ;)
...
...
Wiesz bierz pod uwagę, że dwa lata temu Natsu miał mniejszą siłę fizyczną. To nie tak, że jest kompletnym idiotą. Po prostu wcześniej miałby problemy z rozwaleniem całego więzienia.xD
A, że Aisha to jest Blair była dziewczyna Graya to radość będzie podwójna?xD
Ja nie muszę jako jedyna czekać i to jest właśnie najlepsze.
Dziękuję. Nadprogramowa wena na Kaskadę jest, co niekoniecznie wpływa dobrze na inne moje blogi. -c-c-
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Rozdział jest po prostu świetny.
OdpowiedzUsuńŻeby Natsu dopiero po 2 latach wpadł na to że dzieki swojej magii może uciec... śmiech na sali hehe.
Szkoda że wątki Nalu będą tak rzadko pokazywane.
Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next
To Natsu. Nikt nie zrozumie toku jego rozumowania.xD
UsuńWybacz. To przez to, że za NaLu nie przepadam. Mam lekki wstręt do tego, że na blogach robią z lubianej przez ze mnie postaci Lisanny sucz. Lubię Lisannę bardziej niż paring NaLu.xD Być może dlatego NaLu tutaj wychodzi mi lepiej niż mogłabym przypuszczać.
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Pochłonęłam tego bloga bardzo szybko, super się go czytało - przyjemnie i lekko. Ciekawy pomysł na opowiadanie, niezwykle przedstawieni bohaterowie i jeszcze lepiej poprowadzona fabuła. Mówiąc krótko - zajebiście.
OdpowiedzUsuńLubię czytać wszystko, co powie Gajeel i Levy - ich teksty, czy do siebie, czy do innych, zawsze ociekają zajebistością i humorkiem.
Wiele się wyjaśniło, wiele wreszcie zakumałam i bardzo cieszę się z NaLu!
2 lata bez prysznica...? O mój boże... xD I Lucy nic od niego nie poczuła...? Nie, moment... Była zaślepiona tym, co DO niego poczuła... xD
Pisz szybko następny rozdział, bo chcę więcej.
Weny i zdrówka! ;)
~Juvia L.
Witam Nową Czytelniczkę!
UsuńCieszę się, że miałaś z czytania tego opowiadania przyjemność. Na pomysł wpadłam, praktycznie rok temu. (Bo, żeby był pełny rok musi być 24 sierpnia.xD), ale osobiście bardziej chciałam przedstawić bohaterów.
Być może dlatego, że akurat wtedy brakowało ogólnie aktywnych blogów o GaLevy dzisiaj to "dzieło" w ogóle żyje. Rozmowy Gajeela i Levy na początku ociekały mym strachem, iż coś spartolę. A aktualnie rozmowy pomiędzy nimi są jednym z moich ukrytych atutów. -0-0-
Lucy cieszyła się, że Natsu przeżył. W tamtej chwili miała gdzieś, że jej przyjaciel śmierdzi.xD
Dziękuję. :*
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Uhuhu Natsu z długimi włosami, hihi. Wiesz co zrobić, żebym się rozpuściła, co? Miałam ogromnego banana na twarzy czytając jak Lucy rzuciła mu się w ramiona. Szkoda, że nie zareagował bardziej entuzjastycznie :( Ale było Nalu więc okey xD Biedny Natsu 2 lata bez kąpieli. Fuuj, aż mnie ciarki przeszły! No cóż, przesyłam całuski i wenę! Do następnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Twoja Black :)
Emm.. Raczej nie wiem. To dlatego, że sama chciałam by w długich włosach pozostał. Nom. Biedny.
UsuńDziękuję.
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Mimo, że nie było GaLevy, to i tak jestem prze szczęśliwa ^^ Na początku Twoja Lucy mnie odrzucała, ale jak się okazuje nie wolno oceniać książki po okładce :) Pierwszy raz widzę tak przedstawione NaLu, ale to mi się bardzo podoba, jest w tym coś innego, bardziej pociągającego. Wszystko staję się coraz bardziej klarowne, czyny bohaterów znajdują wyjaśnienia. Bardzo dobrze napisany rozdział również pod względem gramatycznym - rozwijasz się kobitko ^^. Ogólnie naczytałam się w życiu tyle NaLu, że jak zerknęłam, iż cały rozdział jest właśnie o tym paringu, to sobie myślę, tylko żeby to mnie naprawdę zaskoczyło - bo często już pojawiają się te same schematy itp. itd...- iiii, o tóż to! Zaskoczyłaś mnie, naprawdę spodobało mi się, od długiego czasu nie mogłam za bardzo czytać o nich...nie żebym przestała kochać NaLu, ale wszystkim da się przejeść :) A Ty wniosłaś coś świeżego, za co jestem wdzięczna. Na nowo pokochałam Natsu i Lucy ^^ I może to i dobrze, że teraz nie było Gajeel'a i Levy, bo można było się skupić na innej parce <3 Kocham Cię za to, że potrafisz wszystko wyważyć, podać we właściwym momencie :D Pisz dalej, bo inaczej pogadamy :* Będziesz następna do spalenia domu ^^ Nie zawiodłaś mnie i tym razem, pokazałaś swój kunszt i talent <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco !
P.S Iiiiii czekam na jakiś gorętszy moment GaLevy, bo usycham ... ^^ Da więcej, da mi więcej ^^
A najlepsze jest to, że za nalu osobiście nie przepadam. Jednakże cieszy mnie, iż pokochalas tą parę na nowo. Trochę krótki ten komentarz, ale z telefonu go piszę. Dysk twardy na kompie mi padł. Także Musisz Poczekać.
UsuńDziękuję bardzo i
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Grrr, głupi komputer :C Ooo, ogólnie to masz linka do nowego bloga, którego współtworzę z kochaną Youki <3 http://krysztal-glebin.blogspot.com/
UsuńZ niecierpliwością nadal czekam na kolejny rozdział. Mogę wiedzieć kiedy będzie? :)
OdpowiedzUsuńhttp://nalu-fairytail.blogspot.co.uk
Chyba opuściłaś bloga. :(
OdpowiedzUsuń