29 lipca 2015

Rozdział 16 - Natsu i Lucy. Lucy i Natsu. Co ich tak naprawdę łączy?




*Lucy Heartfillia*

  Kiedy udało mi się uciec przed pewną śmiercią, zdecydowanie mogłam odetchnąć z ulgą. Prawie bym została złapana, lecz dzięki Virgo udało mi się uniknąć takiego losu. Mój oddech zaczął być równomierny, natomiast serce wróciło do swego spokojnego rytmu. Prawdopodobnie przez to, iż mój gwiezdny duch postanowił mnie odesłać do starej kryjówki z dzieciństwa. I słusznie. Gdyby Virgo wykopała tunel do rezydencji, pewnie zaistniałoby duże ryzyko. Lester, pomimo że to głupiec, mógłby zrozumieć kto stoi za kradzieżą, aż tak ważnych danych. Na to nie mogłam sobie przecież pozwolić. Poruszyłam mięśniem twarzy, żeby ukazać lekki uśmiech triumfu. To co zrobiłam było szalone, wręcz cholernie niebezpieczne. Wciąż trzymałam kurczowo zdobytą teczkę. Właśnie na niej spoczęły me czekoladowe tęczówki, lecz najpierw powinnam znaleźć miejsce, które posłużyłoby do ukrycia danego przedmiotu. Nie jestem głupia. Doskonale wiem, że fałszywa rada mnie obserwuje. Jeden nieprzemyślany ruch i przegram tą głupią grę. Jednakże to oni do tego doprowadzili. Oszalałam, ale nie przeszkadza mi to zbytnio. Dla Natsu... Tak, wszystko co robię jest dla niego, ponieważ go kocham. Zabiłabym gdyby taka prośba wypłynęła z jego ust. Gdzie jesteś Natsu? Co się z tobą stało? Czy oni ci coś zrobili? Jeśli przeczytam zawarte tutaj informacje, wreszcie! Wreszcie będę mogła znaleźć wszystkie odpowiedzi. Ułożyć brakujące elementy, już i tak skomplikowanej układanki. Opracować skuteczniejszy plan obalenia fałszywej rady oraz cię uwolnić. Tylko pragnę mieć pewność, że żyjesz. Błagam Boga – żyj Natsu! Bez ciebie ja umrę.
   Rozejrzałam się po kryjówce, praktycznie jej stan pozostawał bez zmian. Stare drewniane deski, skrzypiały mocno pod wpływem mego ciężaru. Miały przybite po dwa srebne gwoździe, imitując ściany prawdziwego domu. Podłoga również wyglądała podobnie. Miałam ochotę się zaśmiać, gdy zauważyłam zaschniętą białą farbę. Próbowaliśmy kiedyś pomalować ten domek od środka, lecz wzięliśmy nie te farby co trzeba. Można było zauważyć, w niektórych miejscach ślady po tym nieudanym eksperymencie. Środek zdobił czerwony, okrągły, puszysty dywanik. Pamiętam, że przyniosłam go kiedyś z rezydencji Heartfilli. Do dziś mój ojciec szuka tego dywanu, dlatego odczuwam dziwną satysfakcję, iż został on tutaj. Czarny, równie okrągły stolik stał obok dywanu, natomiast jasno-brązowe dębowe cztery krzesła wokół niego. Dlatego, iż byliśmy wtedy młodsi, raczej niebezpieczne jest dla mnie na nich siadać. Swym wzrokiem szukałam białej komody po lewej stronie, z ogromną satysfakcją, iż nadal jeszcze tu stoi do niej podeszłam.
   - No proszę! Nadal są tu pochowane nasze stare zabawki. Chyba nikt tutaj nie przychodził od tamtego czasu. Nawet mogę zauważyć mój pierwszy wiersz o wiewiórce. Ech, przywraca to wspomnienia. Nie powinnam jednak wracać do tego miejsca, ale dla dobra sprawy muszę schować właśnie tu tą teczkę i zawarte w niej sekrety – westchnęłam kiedy otwierałam po kolei wszystkie szuflady. Rzeczy, które się tu znajdowały faktycznie przywracały dużo miło wspomnień. Szkoda, że do głowy wpływały również te bolesne.
   Moje palce z podekscytowania jeszcze mocniej zaciskały się na owym przedmiocie. W jakiś dziwny sposób paraliżował mnie strach. Czy na pewno dobrze jest to otworzyć? Nie mam bladego pojęcia. Jeśli jest tam ukryte dla mnie coś bolesnego... Nie chcę. Nie chcę wtedy otwierać. Z drugiej strony jest to akceptacja porażki, wykrzyknięcie jasnej rezygnacji. Na co nie pozwala ma ukryta w środku duma.
   Jeszcze raz rozejrzałam się czy aby nikt mnie nie śledził. Mam jakieś półgodziny, żeby cokolwiek przeczytać. Po tym czasie muszę wrócić do domu, inaczej Lester może zacząć coś podejrzewać. Nawet głupiec przejawia czasami przebłysk rozsądku, więc lepiej dmuchać na zimne. Ostrożności nigdy za wiele.
   - Phiuu. Chyba nikt nie patrzy, więc mogę zerknąć – wypowiedziałam nerwowo. Prawdopodobnie zrobiłam to, ponieważ chciałam dodać sobie odwagi by wreszcie mieć za sobą wszelkie wątpliwości. Powoli, aczkolwiek ostrożnie otworzyłam teczkę i dosłownie zdębiałam.

Lucy Heartfillia

Stopień zagrożenia – Średni.

Córka jednych z najbogatszych ludzi w Magnolii, pieniądze dają jej wiele możliwości, ale i tak z nich nigdy nie korzysta. Umiejętności w walce w porównaniu z naszą organizacją są natomiast niesamowicie słabe. Magini gwiezdnych duchów, którą od dawna trzymamy w szachu. Lester upiera się, że z jej strony naszym planom nic nie zagraża, aczkolwiek nie byłabym tego taka pewna. Zwierzę przyparte do muru często może boleśnie ugryźć, choć nie mamy co do tego pewności. Faktem jest, że jeśli odbiję Natsu Dragneela być może stanie się przeszkodą. Zalecana jest obserwacja naszych żołnierzy ze średnią rangą. Na chwilę obecną Lucy Heartfillia nie stanowi dla nas żadnego poważnego zagrożenia.
Twoja R.

   Zaniemówiłam. Co to u diabła ma być? Średni stopień zagrożenia? Kpią sobie ze mnie? Ja już jestem dla nich zagrożeniem. Nie doceniają mnie. Błąd. Popełnili poważny błąd myśląc, że jak będą stosowali dalej szantaż, zaprzestanę jakichkolwiek działań. Zacisnęłam zęby, by zapanować nad chwilową wściekłością. Miałam ochotę na nich nawrzeszczeć, lecz podświadomość mi to odradzała.
   - Średni stopień zagrożenia, co? Pieniądze, co? Słabe umiejętności, hę? Trzymanie w szachu? Kpicie sobie ze mnie! Zadarliście nie z tą osobą co trzeba. Tu już nie chodzi tylko o Natsu, ale również moją urażoną dumę, dranie! - warknęłam, żeby zebrana wściekłość uleciała i bym nie zabiła tych „obserwatorów średniej rangi”, zanim przystąpię do wykonania opracowanego planu. Kto by pomyślał, iż pierwsze co zobaczę to zdobyte o mnie informacje. Zapomnieli tylko dodać, że jestem bardzo inteligentna. Czytając te dane dowiedziałam się znacznie więcej niż oczekiwałam. Natsu jest żywy. Mogę go odbić! Na pewno go odbiję wy głupcy!
   Przewertowałam kolejne kartki, dosłownie nie dowierzając moim oczom. Opisali tutaj większość ludzi, których znam. Trzeba podziękować fałszywej radzie magów. Dzięki niej mam większy popis do ułożenia planu z kilkunastoma opcjami i innym przebiegiem wydarzeń. Na wasze nieszczęście te strzępy informacji wpadły właśnie w moje ręce, dlatego nie zawaham się tego wykorzystać. No i przede wszystkim wiem, że przetrzymują Natsu tam gdzie prawdziwych radnych. Ten idiota! Mogłam przewidzieć, iż mógł wpaść w tak oczywistą pułapkę! Jak go spotkam złoję mu porządnie skórę! Chyba mogę odetchnąć z ulgą. Przynajmniej wiem, że nadal stąpa zdrowy po tym świecie. W pośpiechu włożyłam wszystkie przewertowane kartki z powrotem do teczki. Podbiegłam do bielutkiej komody, otwierając przy tym środkową szufladę i schowałam tam ten ważny przedmiot. Trzeba wracać. Pozostało mi tylko jakieś piętnaście minut nieobecności, a przecież oficjalnie szłam do sklepu po produkty spożywcze.
   Podeszłam do średnich drewnianych drzwiczek, jednak by wyjść musiałam ukucnąć. Zeszłam ostrożnie po starej, aczkolwiek mocnej drabinie, lecz uspokoiłam się dopiero czując grunt pod stopami. Domek na drzewie z dziecięcych lat był jedyną kryjówką, której bym nigdy nie sprawdziła. Tym bardziej, że najlepsze kryjówki zazwyczaj są najprostsze. Ludzie mają po prostu taką cechę, która sprawia, iż komplikują wszystko bardziej niż jest w rzeczywistości. To raczej jest bardziej pomocne w aktualnej sytuacji. Westchnęłam. Czas iść do sklepu, trzeba w końcu mieć jakąś przykrywkę.
   Nie mam zamiaru tłumaczyć się przed Lesterem, który nawet nie jest dla mnie istotą ludzką. W końcu to on udawał wtedy Natsu. Zacisnęłam pięści, gdyż jak przypomniałam sobie tamten moment, aż miałam ochotę przyłożyć prawy sierpowy temu zielonowłosemu pawiu. Milcząc zakupiłam wszystko to o czym mu mówiłam, wracając do domu. Aktualnie sztuka płynnego kłamania będzie najważniejsza. Akurat o to nie muszę się martwić. Okłamuję już wszystkich od dwóch lat, nie pamiętam kiedy zaczęłam okłamywać samą siebie.

*Natsu Dragneel*

   Otworzyłem zaspane oczy. Nie pamiętam ile już przebywałem w tym pomieszczeniu. Wiem tylko, że jestem uwięziony za tymi kratami od ponad dwóch lat. Do dziś na myśl jak tak łatwo mnie oszukano mam ochotę kląć. Jednakże ze względu na przebywające tu starsze damy o wiele lepiej milczeć, aniżeli coś mówić. Więzienie jest dla mnie torturą, ponieważ bezczynność to dla mnie najgorsza kara, jaką mogłem kiedykolwiek ponieść. Usiadłem na brudnym od potu łóżka i dokładnie przypomniałem sobie moment kiedy zostałem złapany.

***

   Dostałem właśnie list od Lucy, podobno odnalazła możliwe miejsce pobytu Igneela. Mogłem się domyślić, że to pułapka, ale chęć znalezienia ojca zaślepiała wtedy cały mój umysł. Myślałem tylko o tym, żeby stawić się w kasynie „Ranger Rullete” i pozyskać szczegóły od przyjaciółki. Różowe klapki przysłaniały mój umysł. Chciałem jak najprędzej zobaczyć smoka, który mnie wychował bez względu na poniesione straty pieniężne. Biegłem przez całą drogę, by jak najprędzej być już na miejscu. Zawsze, zawsze oczekiwałem choć jednego światełka nadziei. Chociaż znałem pismo Lucy, po prostu nie zwróciłem uwagi, że litery są bardziej chaotycznie rozłożone.
   „Ranger Rullete” wyglądało bardzo specyficznie jako budynek, kasyno to leżało wtedy w południowej części Magnolii. Z zewnątrz wyglądał na muchomora, który ma po prostu okrągłe, ciemnobrązowe drzwiczki. W środku miał natomiast wiele machin do gier, specjalne stoły do ruletki oraz przeróżnych gier karcianych. Z ciekawości podszedłem do jednej maszyny i tak się wciągnąłem w grę, że straciłem wszystkie pieniądze. No ubranie również straciłem, ale tak szczegółowy, przecież być nie muszę. W samych zielonych bokserkach, więc czekałem na Lucy i jej informacje na temat Igneea. Jednak jej nadal nie było.
   Zamiast niej pojawiła się jakaś kobieta o imieniu Darcy. Wtedy uświadomiłem sobie, że to pułapka, ale głupio przyjąłem wyzwanie z myślą, iż wygram. Przegrałem i trafiłem do ich ukrytego więzienia. Po jakimś czasie zaczęło się ono poszerzać o lokatorów w postaci radnych, tak mniej więcej minęły mi całe dwa lata.

***

   Bardziej niż fakt bycia uwięzionym, tak właściwie boli mnie bezczynność. Szare mury, stalowe kraty, trzy posiłki dziennie są w jakiś sposób dobijające. Najchętniej rozpieprzyłbym całe pomieszczenie i nigdy tu nie wracał. To jest jakaś myśl! Czemu nie wpadłem na to wcześniej? Przecież nie pozbawili mnie magii. Aż dziw, że przez całe dwa lata nie przeszło mi to przez myśl! Jestem geniuszem. Może i idiotycznym, ale jednak geniuszem. Uradowanym swym pomysłem, postanowiłem się podzielić z nim radnymi.
   - Hej, starcy! Znalazłem najprostszy sposób ucieczki! - wykrzyknąłem, natomiast oni popatrzyli na mą osobę jakby miała zaraz nadejść katastrofa naturalna. Z przeogromnym uśmiechem na twarzy, zapaliłem swoje ciało jak zapalniczkę. Teraz wystarczy wszystko rozpieprzyć!
 
*Juvia Lockser*

   Jak zwykle gdy tylko wyszła dopadł ją deszcz. Juvia uważa, że to trochę smutne zawsze spacerować, kiedy kropelki deszczu uderzają o dachówki czyichś domów. Na początku delikatny, lecz z czasem mocniejszy. Przyzwyczaiła się do deszczu, więc nie zabiera już żadnej parasolki z domu. Serce Juvii mocno zaczyna bić przy Grayu Fullbasterze. To na pewno oznacza, że jest w nim zakochana. Utwierdza również w przekonaniu, iż on raczej tego nie odwzajemnia. Jest jej bardzo smutno, gdyż o nim często rozmyśla. Chciałaby, żeby dzięki niemu mogła przeżyć pożegnanie z deszczem. Naprawdę, naprawdę by chciała. Tak samo jak odnaleźć swoją starszą siostrę oraz młodszego braciszka. Do tej pory żałuję odmowy przyjścia na imprezę Levy, lecz kiedy pojawił się jakiś trop, zdecydowanie musiała go sprawdzić.
   - Powiedziano Juvii, że widziano podobną dziewczynę ze zdjęcia w tym lokalu. Musi się upewnić, iż to na pewno Aisha! - wyszeptała cichutko, żeby mieć jakąkolwiek motywację w tą deszczową pogodę. Im dłużej szukała, wręcz cała dotychczasowy zapał gasł. Nadzieja na odnalezienie swej jedynej rodziny, która jest dla niej jak najdroższy skarb. O wiele większy niż miłość do panicza Graya. Kochanie było jej największą zaletą oraz zmorą. Przez to, że tak mocno potrafiła kochać, ból po odrzuceniu lub stracie był o wiele większy niż u innych osób. Juvia przynajmniej tak sądzi. W pewnym sensie rozumie ona obsesyjną miłość Lucy, ponieważ sama zaczęła darzyć jakiegoś mężczyznę uczuciem. Dawało to pełny podgląd sytuacji w jakiej się znajdowała. Rozumiała nawet dlaczego Heartfillia tak się wobec niej zachowywała, ale i tak ją trochę to bolało.
   - Juvia jest chyba już na miejscu. Ciekawe czy to ten lokal? - powiedziała na głos, jakoś wcale nie przejmowała się otaczającymi ludźmi. Spojrzała przez przezroczystą szybę, żeby zrobić rozpoznanie. Wierzyła, że gdzieś być może znajdzie tu swoją starszą siostrę Aishę. Minęło dużo czasu kiedy ostatni raz ją widziała. Naprawdę dużo. Brata nie widziała od kilu miesięcy, lecz siostra zaginęła bardzo dawno i za nią bardzo tęskniła. Musiała ją koniecznie odnaleźć, by nie popaść w całkowitą rozpacz. Pewna postać przy pianinie była identyczna do siostry Juvii. Posiadała krótsze włosy, ale bez wątpienia była to ona.
   - Aisha! - wykrzyknęła, natomiast kobieta się odwróciła słysząc ten krzyk. Rozszerzyła szerzej swe błękitne oczy, następnie wychodząc z lokalu i wręczając Juvii kartkę. Zanim się obejrzała, została popchnięta, natomiast błękitnooka odbiegła od niej jak najdalej.
 
Zabij mnie!
Tylko Ty możesz to zrobić, Juvia!

Aisha Lockser.

   Zamilkła. Nie wiedziała co zrobić. W tej chwili poczuła się jak bezradne dziecko. Miała zabić własna siostrę, bo tak sobie życzyła? Żadne słowo nie mogło jej przejść przez gardło. Postanowiła, że choćby nie wiadomo co się wydarzy przenigdy nie zabiję własnej siostry. Chciała, żeby do niej wróciła i zaczęła ponownie żyć wraz z ich bratem. Nie zamierza popełnić morderstwa, tym bardziej jeśli w grę wchodziło pozbycia się członka najdroższej jej rodziny.

*Lucy Heartfillia*

   Z niechęcią skupiłam swój wzrok na osobie Lestera. Pierwsze co się rzucało w oczy to jego zielone nastroszone jak u koguta włosy i jadeitowe oczy. Ubrany był okropnie, co oczywiście było normą. Jakieś łachmany podobne do tych kopciuszka lub coś w tym stylu.
   - O co chodzi? - spytałam całkowicie spokojnie. Przynajmniej po poznaniu aktualnej sytuacji, mam jakąś dziwną świadomość, że owy wróg jest najbardziej przydatny i najłatwiej go wykorzystać. Manipulowanie nim będzie łatwe.
   - Wiesz coś o kradzieży białej teczki? - warknął, zapewne wściekły, ponieważ dostał opieprz od kogoś z góry. Dobrze mu tak. Współczucia u mnie na pewnie nie znajdzie.
   - Jakiej białej teczki? Nie przypominam sobie, żebyś mówił o jakiejkolwiek teczce – skłamałam gładko. Musiałam wiedzieć jak zareagowała na to fałszywa rada. Dzięki tej rozmowie mogę wybadać wiele ukrytych rzeczy, no i dowiedzieć gdzie przetrzymują Natsu. Później napotkam większe trudności, więc póki jest łatwo trzeba korzystać.
   - Och, rozumiem nie wiedziałaś o tym. To ciebie skreśla z listy potencjalnych podejrzanych – mruknął, a ja miałam ochotę powiedzieć, iż się myli. To właśnie ja jestem najbardziej podejrzana, ale na szczęście Lester myśli tak samo prostolinijnie jak Natsu. Tyle, że Natsu kocham, natomiast Lestera nienawidzę.
   - Coś się stało? Wyglądasz tak jakby nie ukradziono tylko tej teczki - oznajmiłam, ponieważ  zżerała mnie ciekawość.
   - Zniszczono całą placówkę dla więźniów. Z sześćdziesięciu uciekło ponad trzydzieści i weź tu kurwa nie oszalej, by ciebie nie obwiniono – westchnął, kręcąc zieloną czupryną na prawo i lewo. Starałam się go nie okaleczyć, co wymagało ogromnej siły woli. Tym bardziej jak sobie przypominałam tamten moment.

***
   Stałam przy huśtawkach, gdzie zazwyczaj. Zawsze można było mnie tu znaleźć, szczególnie kiedy wszyscy przychodziliśmy na plac zabaw. Wysłałam wiadomość do Natsu, że chciałabym z nim o czymś ważnym porozmawiać i niecierpliwie tupałam zdenerwowana lewą nogą. Właśnie dzisiaj postanowiłam wyznać swoje skryte uczucia do Dragneela.
Kiedy zauważyłam różową czuprynę, mimowolnie na moją twarz wpełzły rumieńce. Jednakże coś nie pasowało. Czarny elegancki T-shirt, luźne białe szorty i czarne sandały pozostały bez zmian. Chłopiec nie miał swojego ukochanego białego szala. Dlaczego? Może go zgubił. Wtedy tak pomyślałam.
   - Przepraszam za spóźnienie, Lucy – zwrócił się do mnie, natomiast mi zmięłly kolana pod wpływem jego głosu.
   - Chciałaś coś powiedzieć, prawda? - Natychmiast otrząsnęłam się z zamyślenia. Teraz. Właśnie teraz muszę mu to wyznać, bo inaczej nie zrobię tego do końca życia.
   - Natsu, ja, ja cię kocham! - wrzasnęłam, zamykając oczy, bo bałam się odrzucenia. Czułam jak jego wzrok jeździ po całej mojej sylwetce, a następnie usłyszałam prychnięcie.
   - Myślisz, że pokochałbym taką małolatę – oniemiałam – Jesteś tylko głupią blondyneczką, która ma głupiutkie marzenie i chce zostać sławną pisarką, co nigdy się jej nie uda. Nawet nie zauważyła żadnej różnicy pomiędzy mną, a prawdziwym Natsu. To tylko zauroczenie, gdybyś go kochała nigdy byś mnie z nim pomyliła – dodał. Rozszerzyłam szerzej oczy będąc oszołomiona, zdumiona, wściekła wypowiedzianymi słowami, czując się po części winna. Najgorsze było to, że miał rację. Nie zauważyłam żadnej różnicy pomiędzy nimi. Bolało. Mocno bolało.
   Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego postać. Jadeitowe tęczówki biły przeogromnym chłodem, zielone jak trawa włosy, dusiły mocniej swym zapachem, a ubranie włóczykija, autentycznie zaczęło mnie przerażać. Bałam się. Bałam się tego człowieka. Przeczuwałam najgorsze. I moje obawy były słuszne.
   - Słuchaj no blondyneczko, jeśli kiedykolwiek chcesz ujrzeć swoją miłość podążaj za moimi instrukcjami. Jeżeli to nie wystarczy, żeby cię zastraszyć zabijemy wszystkie najdroższe ci osoby – powiedział, zapewne z wyuczonym chłodem. Pokiwałam głową niczym wystraszone kociątko. Nie chciałam, żeby zabito moich przyjaciół. Wiedziałam, że to szantaż, lecz cholernie się bałam. Mój cały dziecinny światopogląd został wtedy kompletnie wypaczony. Obrócił się w perzynę przez jedną osobę. Przemalował on mój dziecięcy świat w istne piekło.
To właśnie w tamtym momencie postanowiłam napisać książkę. Zdecydowałam, że będzie opowiadała o ludziach pochłoniętych przez nienawiść, którzy pod jej wpływem się zmienili. Kiedy mężczyzna odszedł, całkowicie wystraszona pobiegłam nad wodospad. Zauważyłam, że jest burzliwy, jak kaskada niepohamowanego gniewu.
   - Zdecydowane. Nazwę ją „Kaskada Nienawiści”, pływające w morzu uczucie niepohamowanego mordu – wyszeptałam. Ryczałam. Ryczałam jak wół, pomimo że nie był to prawdziwy Natsu i tak bolało mnie odrzucenie, nawet przez fałszywkę. Właśnie od tej pory za wszelką cenę próbowałam go odnaleźć. Równocześnie obawiałam się podjąć jakikolwiek pierwszy krok, ponieważ byłam obserwowana przez Lestera...

***

   Niedawno podjęłam pierwszy krok, żeby odzyskać Natsu. Dzięki Virgo wykopałam tunel do rady magicznej, lecz wcześniej upiłam Lestera i wyciągnęłam z niego informacje o najważniejszego dla ich organizacji przedmiotu, jak również miejsce jego położenia. Dzisiaj rano włamałam się do budynku rady magów, myśląc, że oszaleję. Serce mi biło jak szalone, następnie miałam wrażenie, iż zaraz przestanie. Może miałam farta
   - Placówka dla więźniów została zniszczona? - powiedziałam zszokowana. Nie podjęłam, przecież jeszcze w tym kroku żadnych konkretnych działań. Aż trzydziestu więźniów już uciekło? Brzmi naprawdę niewiarygodnie. Byłam ciekawa kim są ci uciekinierzy. Muszą być silni. Szlag. A tak liczyłam, że będą mi pomagać jeśli ich uwolnię. Trzeba zmienić kilka punktów planu.
   - W każdym razie nie mamy dla ciebie żadnych zleceń, więc będę się zbierał. Skoro nie jesteś winna nic tu po mnie – oznajmił i z wielką uprzejmością wyniósł stąd swoje dupsko. To uciążliwe, że za każdym razem przychodził do mojego pokoju. Przez witraże nie przelatywało słońce, więc musiało być pochmurno. Usiadłam wzdychając zmęczona dzisiejszymi wydarzeniami. Przez moment myślałam, że mogę zostać przyłapana na gorącym uczynku. Zbyt dużo wrażeń jak na jeden dzień. Przez kilka dni powinnam robić to co zazwyczaj, inaczej nie uśpię ich czujności. 
  Nagle usłyszałam jakiś dziwny stukot, Dźwięk wybicia szyby? Tak, zdecydowanie mogę go rozpoznać. Czekaj to oznacza, że ktoś próbuje wybić szybę do mojego pokoju? Na tą krótką myśl potłuczone szkło wleciało do środka.
   - Lucy, to ja! - Niemożliwe ten głos... Natsu? Prawdziwy? Wstałam czując jakąś dziwną radość. Czyli jednym z tym więźniów był Natsu? Lester wyszedł przed chwilą, więc to niemożliwe, żeby wrócił po trzech minutach. Mój wzrok spoczął na przyjacielu. Był poobijany, jednakże znacznie wyprzystojniał. Te same głębokie czarne tęczówki, lekko opalona cera, białe jak u Sindbada spodnie, czarna poszarpana kamizelka bez rękawów i ten charakterystyczny szal, który dostał od Igneela. Jedyną różnicą była długość jego włosów, niegdyś krótsze teraz sięgały mu do ramion. Przygryzłam wargę, ponieważ dzięki temu wyglądał o wiele przystojniej niż dwa lata temu. Czuję, że nieprędko uczucie miłości do niego przestanie istnieć. Wiem, iż ona pewnie nawet nie rozumie słów „Kocham Cię”, tak jak normalna osoba.
   - Natsu! To naprawdę ty! Naprawdę tutaj jesteś? - zapytałam, natomiast z mych oczu zaczęły wypływać kropelki łez. To on. Naprawdę on. Nie jakaś tania podróbka! Podbiegłam do niego i przytuliłam jak najmocniej umiałam.
   - Tak się bałam! Tak się bałam, że nigdy cię nie zobaczę! Grozili mi, iż będziesz martwy jeśli nie będę słuchała ich poleceń! Uuu... - zaczęłam płakać równie mocno jak tamtego dnia. Dragneel nawet jeśli był zaskoczony nagłym wybuchem, nie okazywał tego wcale.
   - Poczekaj chwilę. Ochłoń. Co masz na myśli mówiąc, że ci grozili? - zapytał spokojnie. Powoli, aczkolwiek spokojnie wszystko mu opowiedziałam. Pominęłam tylko część z wyznaniem miłosnym. Chyba zapadłabym się teraz po ziemię, gdybym mu to oznajmiła w jakiejś historii. Różowowłosy zacisnął jedną pięść, lecz nie zwracałam na to uwagi. Ważne, że jest. Jego prawdziwa osoba tu jest.
   - Lucy, głupio mi o to pytać, ale czy mógłbym wziąć tu kąpiel? Nie widziałem wanny od ponad dwóch lat. - Uśmiechnęłam się nieznacznie i kiwnęłam głową. Chwyciłam mocno za rękę mając poczucie, iż nagle może zniknąć. Doprowadziłoby mnie to do ponownej agonii, pragnęłam temu zapobiec. W ciszy zaprowadziłam Natsu do łazienki, podałam ręcznik i wróciłam do pokoju, zostawiając go samego.
   - Boże, spraw, żeby nie był to tylko piękny sen – szepnęłam i trzymając białą poduszkę zasnęłam z wyczerpania od nadmiaru wrażeń.

♠♠♠
Akta Rady Magicznej:
Natsu Dragneel:
Status zagrożenia – Niewyobrażalny.
Pomimo tego, że Natsu Dragneel jest idiotą to człowiek, który z nielicznego grona osób tak naprawdę może nam zagrażać. Z naszych danych wynika, że wielu go nie doceniało i kończyło się dla nich nie najlepiej. Przez dwa lata siedzenia w naszym więzieniu mógł trochę zmądrzeć oraz przemyśleć wiele spraw. Jest to persona mająca o nas ogromną wiedzę, przez gadulstwo strażniczki więzienia – Darcy. Nie można dopuścić, żeby spotkał się z Lucy Heartfillią. Inaczej przeleję cały swój gniew na nas, niszcząc wszystko to co do tej pory budowaliśmy. Niniejszym oznajmiam, że stopień zagrożenia z jego strony jest niemożliwy do obliczenia. Natsu Dragneel jest tak nieprzewidywalny, iż nawet ja nie mogę przewidzieć jego posunięć. Zalecana jest jak największa ostrożność.
Twoja R.
                                                                                                                
Od Autorki:
     Dobra przyznaję się! Zmieniłam opis Natsu, bo dla mnie w długich włosach wyglądał o wiele lepiej. Do tej pory nie mogę wybaczyć Mashimie, że je mu ściął. Buu... Cały rozdział był poświęcony Lucy i Natsu, więc dla rozluźnienia dałam fragment z Juvią. Innymi słowy - Natsu uważa Lucy za przyjaciółkę i nie wygląda na to, żeby szybko się to zmieniło. Z drugiej strony mamy Lucy, która od dawna kocha Natsu, lecz przez wcześniejsze "fałszywe odrzucenie" - boi mu się to wyznać i pragnie utrzymać przyjacielski status. Ten rozdział wprowadza do wielu ważnych wątków, bez których nie zrozumie się późniejszej "ważnej akcji", więc radzę czytać go dokładnie. Diabeł tkwi w szczegółach. ;) Ach... Lester to idiota, lecz jak się wkurzy to nie będzie za ciekawie...xD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)

17 komentarzy:

  1. Czekałam tak długo na ten rozdział i czytając go, miałam wciąż nadzieję że gdzieś pojawi się to galevy. >.< Mimo wszystko fajny rozdział, ale nie mogę się doczekać kolejnego kiedy w końcu o nich napiszesz. <3

    Kiedy następny? Mam jeszcze jedno pytanie. Dodasz tutaj gadżet obserwatorów? Weszłam tu kilka razy tylko okazyjnie, bo nie mogę dodać do obserwowanych i po prostu o tym blogu zapominam. :(

    Ślę dużo weny i czekam na wątki miłosne. :3
    - Kiri Chi

    nalu-fairytail.blogspot.co.uk
    prawda-o-fairy-tail.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie Witam Kiri Chi ;)
      GaLevy jeszcze będzie dużo, natomiast ten rozdział miał być w całości poświęcony Natsu i Lucy. Wątpię, żebym później przedstawiała ich relacja głębiej, więc jeden rozdział im nie zaszkodzi. ;) To blog o GaLevy, więc w następnych rozdziałach będziesz miała tej dawki, aż za dużo.xD

      Gadżet obserwatorów? Ugh... Dodam, dodam. ^^ Kompletnie o nim zapomniałam, ale fakt, faktem, że i bez tego gadżetu możesz obserwować czyjegoś bloga. Wystarczy skopiować link i wejść w listę czytelniczą, wkleić oraz kliknąć "dodaj", ale faktycznie ten gadżet ułatwia sprawę. Wybacz. Kompletnie o nim zapomniałam. Robię teraz kompletną przebudowę na blogu o Gruvii, więc Kaskada gdzieś po dodaniu rozdziały mi uleciała w pamięci.

      Dziękuję za wenę, ale ja nie miałam jeszcze takich problemów jak "Brak Weny", mam problem z jej nadmiarem.xD Czas. Lavcia, aktualnie potrzebuję czasu, żeby usiąść przed kompem. A wątki miłosne się pojawią, ale będą rozwijanie powoli.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  2. Przyznaję rację że w długich włosach lepiej wyglądał. Jak czytałam mangę to do końca trzymałam kciuki... lecz niestety :'(
    A co do rozdziału to genialny, trochę jednak zasmucił mnie brak Galevy lecz wierzę że w następnych rozdziałach ponownie się pojawią :D
    Bardzo zaskoczył mnie wątek z Juvią. Nie spodziewałam się czegoś takiego...
    Odpowiedziałaś na wszystkie pytania które miałam w głowie i utworzyłaś jednocześnie mnóstwo nowych!!! Już nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów! (>///<)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nom. Lepiej. Mashima jak mogłeś obciąć włosy NATSU! -.- Niestety...
      Dziękuję. Starałam się jak najlepiej oddać sytuację z perspektywy Lucy i wyjaśnić jej postępowanie. Jednakże zanim wyjaśnię postępowanie Levy minie trochę więcej czasu. ;)
      Pojawią się. ;) To blog o GaLevy, a przecież jeden rozdział bez nich tragedią jeszcze nie jest.xD
      Wątek z Juvią i Aishą musiał się gdzieś pojawić, żeby łatwiej było wyjaśnić postępowanie Juvii w najbliższych rozdziałach. To jeden z ważniejszych wątków fabularnych Kaskady, który będzie kończył, jak i otwierał Sagę Drugą. To spoilerem akurat nie jest, więc bez obaw o tym piszę.
      Doczekasz się, doczekasz. Na Kaskadę mam aktualnie najwięcej weny.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  3. No nie, czyżby jakiś okruszek NaLu się tu pojawił? xD
    Świetny rozdział :D Wnosi sporo do historii :P
    Mmmm... Dwa lata bez kąpieli, takie sexy spocone ciałko *.*
    A tak serio to fuuuu xD
    Z resztą zapłon to on ma dosyć niezły, zwykle od razu wpada na to, żeby coś rozwalić :P
    Ciekawie się rozwija wątek Aishy :D
    Tak! Zamordujmy kogoś :3
    Czekam na rozwój akcji *.*
    Wysyłam mój czas, którego mam aż nadto, w zamian oczekuje jakiejś cząstki twojej nadprogramowej weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm... Zapowiedziałam przecież NaLu, no nie? Przynajmniej każdy kto obczaił spis treści widział tytuły wszystkich rozdziałów Sagi Pierwszej, prawda? Wiadome było, że będzie w tym rozdziale NaLu.xD
      Wiem. Po to był napisany. ;)
      ...
      ...
      Wiesz bierz pod uwagę, że dwa lata temu Natsu miał mniejszą siłę fizyczną. To nie tak, że jest kompletnym idiotą. Po prostu wcześniej miałby problemy z rozwaleniem całego więzienia.xD
      A, że Aisha to jest Blair była dziewczyna Graya to radość będzie podwójna?xD
      Ja nie muszę jako jedyna czekać i to jest właśnie najlepsze.
      Dziękuję. Nadprogramowa wena na Kaskadę jest, co niekoniecznie wpływa dobrze na inne moje blogi. -c-c-
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  4. Rozdział jest po prostu świetny.
    Żeby Natsu dopiero po 2 latach wpadł na to że dzieki swojej magii może uciec... śmiech na sali hehe.
    Szkoda że wątki Nalu będą tak rzadko pokazywane.
    Pozdrawiam i życzę weny oraz czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Natsu. Nikt nie zrozumie toku jego rozumowania.xD
      Wybacz. To przez to, że za NaLu nie przepadam. Mam lekki wstręt do tego, że na blogach robią z lubianej przez ze mnie postaci Lisanny sucz. Lubię Lisannę bardziej niż paring NaLu.xD Być może dlatego NaLu tutaj wychodzi mi lepiej niż mogłabym przypuszczać.
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  5. Pochłonęłam tego bloga bardzo szybko, super się go czytało - przyjemnie i lekko. Ciekawy pomysł na opowiadanie, niezwykle przedstawieni bohaterowie i jeszcze lepiej poprowadzona fabuła. Mówiąc krótko - zajebiście.
    Lubię czytać wszystko, co powie Gajeel i Levy - ich teksty, czy do siebie, czy do innych, zawsze ociekają zajebistością i humorkiem.
    Wiele się wyjaśniło, wiele wreszcie zakumałam i bardzo cieszę się z NaLu!
    2 lata bez prysznica...? O mój boże... xD I Lucy nic od niego nie poczuła...? Nie, moment... Była zaślepiona tym, co DO niego poczuła... xD
    Pisz szybko następny rozdział, bo chcę więcej.
    Weny i zdrówka! ;)

    ~Juvia L.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Nową Czytelniczkę!
      Cieszę się, że miałaś z czytania tego opowiadania przyjemność. Na pomysł wpadłam, praktycznie rok temu. (Bo, żeby był pełny rok musi być 24 sierpnia.xD), ale osobiście bardziej chciałam przedstawić bohaterów.
      Być może dlatego, że akurat wtedy brakowało ogólnie aktywnych blogów o GaLevy dzisiaj to "dzieło" w ogóle żyje. Rozmowy Gajeela i Levy na początku ociekały mym strachem, iż coś spartolę. A aktualnie rozmowy pomiędzy nimi są jednym z moich ukrytych atutów. -0-0-
      Lucy cieszyła się, że Natsu przeżył. W tamtej chwili miała gdzieś, że jej przyjaciel śmierdzi.xD
      Dziękuję. :*
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  6. Uhuhu Natsu z długimi włosami, hihi. Wiesz co zrobić, żebym się rozpuściła, co? Miałam ogromnego banana na twarzy czytając jak Lucy rzuciła mu się w ramiona. Szkoda, że nie zareagował bardziej entuzjastycznie :( Ale było Nalu więc okey xD Biedny Natsu 2 lata bez kąpieli. Fuuj, aż mnie ciarki przeszły! No cóż, przesyłam całuski i wenę! Do następnego rozdziału!
    Pozdrawiam, Twoja Black :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Emm.. Raczej nie wiem. To dlatego, że sama chciałam by w długich włosach pozostał. Nom. Biedny.
      Dziękuję.
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  7. Mimo, że nie było GaLevy, to i tak jestem prze szczęśliwa ^^ Na początku Twoja Lucy mnie odrzucała, ale jak się okazuje nie wolno oceniać książki po okładce :) Pierwszy raz widzę tak przedstawione NaLu, ale to mi się bardzo podoba, jest w tym coś innego, bardziej pociągającego. Wszystko staję się coraz bardziej klarowne, czyny bohaterów znajdują wyjaśnienia. Bardzo dobrze napisany rozdział również pod względem gramatycznym - rozwijasz się kobitko ^^. Ogólnie naczytałam się w życiu tyle NaLu, że jak zerknęłam, iż cały rozdział jest właśnie o tym paringu, to sobie myślę, tylko żeby to mnie naprawdę zaskoczyło - bo często już pojawiają się te same schematy itp. itd...- iiii, o tóż to! Zaskoczyłaś mnie, naprawdę spodobało mi się, od długiego czasu nie mogłam za bardzo czytać o nich...nie żebym przestała kochać NaLu, ale wszystkim da się przejeść :) A Ty wniosłaś coś świeżego, za co jestem wdzięczna. Na nowo pokochałam Natsu i Lucy ^^ I może to i dobrze, że teraz nie było Gajeel'a i Levy, bo można było się skupić na innej parce <3 Kocham Cię za to, że potrafisz wszystko wyważyć, podać we właściwym momencie :D Pisz dalej, bo inaczej pogadamy :* Będziesz następna do spalenia domu ^^ Nie zawiodłaś mnie i tym razem, pokazałaś swój kunszt i talent <3
    Pozdrawiam gorąco !
    P.S Iiiiii czekam na jakiś gorętszy moment GaLevy, bo usycham ... ^^ Da więcej, da mi więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A najlepsze jest to, że za nalu osobiście nie przepadam. Jednakże cieszy mnie, iż pokochalas tą parę na nowo. Trochę krótki ten komentarz, ale z telefonu go piszę. Dysk twardy na kompie mi padł. Także Musisz Poczekać.
      Dziękuję bardzo i
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
    2. Grrr, głupi komputer :C Ooo, ogólnie to masz linka do nowego bloga, którego współtworzę z kochaną Youki <3 http://krysztal-glebin.blogspot.com/

      Usuń
  8. Z niecierpliwością nadal czekam na kolejny rozdział. Mogę wiedzieć kiedy będzie? :)

    http://nalu-fairytail.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń