06 lipca 2015

Rozdział 14 - Największe Słabości.




*Levy*
  Minął tydzień odkąd byłam na Spec Misji z Gajeelem i innymi osobami. Akurat niedzielne popołudnie chciałam przeżyć w spokoju. Ostatnio nie mogłam narzekać na brak wrażeń, których zwyczajnie mam dosyć. Fałszywa rada, hę? Ciekawe jak mamy z nią walczyć, no bo nic tak praktycznie o niej nie wiemy. Już i tak problemy z Redfoxem są problematyczne. Przeszkadza mi on w mojej zemście!
   Jednak uśmiech nie chce zniknąć z mej twarzy, ponieważ dowiedziałam się kilku istotnych szczegółów na temat Lucy. Muszę być tylko cierpliwa oraz zacząć grę na dwa fronty, jak wspomniałam Gajeel jest problematyczny.
    - A problemu trzeba się pozbyć - oznajmiłam, siadając po turecku na swoim łóżku. Jeśli pragnę kogoś zniszczyć, raczej muszę znać jego największe słabości. Jednak to też działa w drugą stronę, więc trzeba poznać również swoje. Będzie to ciężki orzech do zgryzienia. Naprawdę ciężki. Na chwilę obecną moją największą słabością jest Gajeel? Albo lęk wysokości. Nie wiadomo tylko, co jest gorsze. Pomiot szatana czy samoloty?
    - Zdecydowanie samoloty - mruknęłam, przy tym kiwając głową. Jestem do tego w stu procentach przekonana,  no może pięćdziesięciu. Na pomiot szatana, przecież zawsze można znaleźć jakiś haczyk. Pogadałabym z kimś chętnie na ten temat. Może Kagura albo Juvia zechciałyby do mnie wpaść? Jestem ciekawa czy one nie mają czegoś, czego się boją lub okazują do tego słabość i chętnie bym się dowiedziała więcej na ten temat. Wyszukałam najpierw w kontaktach Mikazuchi, bądź, co bądź znałam ją o wiele dłużej niż Juvię.
   - Halo, Levy? - usłyszałam zaspany głos czarnowłosej. Ostatnio ciągle wybywała gdzieś z Lyonem, by badać dalej sprawę tych magów z Katedry Cardia. Nie dziwię się, iż jest tym zmęczona.  Prowadziła tą sprawę przez cały wrzesień, jak i październik. W sumie to nadal ją badają. Tajemniczy pokój, co? Kukiełka, była dziewczyna Graya, fałszywa rada, czyż to wszystko nie jest zbyt dziwnym zbiegiem okoliczności? Niemożliwe, żeby wszystkie te wydarzenia nie były ze sobą powiązane. Dokładnie je przeanalizowałam, no i mogę stwierdzić jedno z pewnością. Każdy ten wypadek ma jedną bardzo charakterystyczną wspólną cechę, na razie tylko nie wiem jaką.  Prawdopodobnie chodzi o jedną osobę, lecz czy warto dla niej przewracać cały świat magii do góry nogami?
   - Zeref - wyszeptałam. Każda z tych spraw jest powiązana z Zerefem. Kukiełka jest podwładnym Zerefa lub jego osobistą duszą, oczami na świat. Shane, dziecko odpowiedzialne za sprawę z zamrożonymi magami, wykonywał polecenia tejże śmiesznej, ale strasznej lalki. Jednakże brakuje mi jednego znaczącego elementu w całej tej układance, jakie powiązanie musi mieć z nim fałszywa rada? I co chcę ona osiągnąć? Przygryzłam wargę, powstrzymywałam się przed wygłoszeniem swych teorii Kagurze. Dzisiaj miałam zamiar poplotkować, nie układać skomplikowane plany lub teorie. Zero facetów, same kobiety. Przepraszam braciszku, ale dziś wyrzucę cię do chaty Gajeela. Nawet mogę mu zapłacić w gotówce, jeżeli zabierze go na zawsze.
   - Tak, tu Levy! - zaczęłam entuzjastycznie - Chciałabyś wpaść może na babskie pogaduszki? Będę bodajże ja, Juvia i Cana.  No i przy okazji trochę odpoczniesz! - dodałam, żeby się zgodziła.
   - W sumie co mi szkodzi - westchnęła - Za ile mam być? - dokończyła.
   - Równiutko za godzinę! Nie zapomnij przynieść jakichś przekąsek lub coś w ten deseń - oznajmiłam, rozłączając się przy tym. Czyli Kagura przyjdzie, więc ją mogę odhaczyć. Do Cany wystarczy napisać krótką wiadomość telefoniczną, a znając ją na pewno nie przegapi takiej okazji. Nie byłam jednakże pewna jeśli chodzi o Juvię. Wydawała się ostatnio jakoś przybita, lecz jeśli nie ma zamiaru mi mówić o co chodzi, naciskać jej nie zamierzam. Ja sama mam przecież wiele osobistych tajemnic. Otrzymałam po chwili odpowiedź, że Lockser jednak nie przyjdzie. Czyli spędzimy czas tylko w trójkę. Westchnęłam. To już czas! Czas wywalić braciszka za drzwi i przemycić go podstępem do Gajeela!
    - Braciszku! Wiesz, że cię kocham?! - krzyknęłam, a dźwięk mego głosiku rozległ się po całym domu.
    - Też mi nowina! Lepiej mi powiedz od razu czego ode mnie chcesz! - odpowiedział, przychodząc pod drzwi mego pokoiku. Na samą myśl w mej głowie pojawiły się wszelkie możliwe formy tortur, którymi mogłabym poczęstować brata. Cóż... To nie byłby taki zły pomysł, ale mieszkamy pod jednym dachem. Jak to mówią - przyjaciół miej blisko, a wrogów jeszcze bliżej, ewentualnie kopnij ich w dupę i się do nich nie zbliżaj. Czy jakoś tak, lecz pewności nie mam.
    - O! Patrz Kagura jest przed domem! - oznajmiłam, prawie nie padając ze śmiechu na jego zaczerwienioną twarz i odruchowe spojrzenie przez okno. Dobra nasza! Teraz mogę go wykopać z chatki. Noe, prawdopodobnie nie miał pojęcia co się w ogóle dzieje. Przeszłam do działania tak szybko, że nawet nie zdążył zaprotestować. Po prostu brat zbyt mocno przejął się Kagurą, więc nie zauważył jak zaprowadziłam go do drzwi wyjściowych i otwierając je kopnęłam go w dupę. Mniej więcej jakoś tak to wyglądało.
     - Siostra? Gdzie jestem? - spytał nadal lekko oszołomiony.
     - Idziesz na herbatkę do Gajeela zamiast mnie! No bo wiesz, jakby to powiedzieć? Ty lepiej się nadajesz, żeby pójść z nim na randkę! Jestem pewna, że się ucieszy! - wyszczerzyłam się mocno.
     - Czy ja ci wyglądam na homoseksualistę? - warknął w moją stronę.
     - Oczywiście, że tak braciszku! Szczególnie ten twój irokez utwierdza mnie w tym przekonaniu - oznajmiłam chłodno. Brat tylko się jeszcze bardziej skrzywił na mój komentarz, lecz nie miałam  żadnych wyrzutów sumienia. Sprzedałabym go nawet za dziesięć złotych albo dziewięćdziesiąt  dziewięć groszy. Jednakże układy z wysłannikiem piekła mnie przerażały. Tak dokładniej nie wiem jeszcze dlaczego, lecz Gajeel Redfox autentycznie wzbudza mój strach.Czyżby przez to, iż zna moja niecne plany? Ugh... Muszę się uspokoić! Moich planów nie zna, ale wie przecież o zemście. To zdecydowanie jest dla mnie niekorzystna sytuacja. Nawet nie zauważyłam kiedy stałam z tym baranem pod drzwiami pana szatana. Mephistofeles we własnej osobie lub jeszcze jego gorsze wcielenie, które głupie nie jest.
     Zadzwoniłam do drzwi piekła, jednakże nie ma już odwrotu! I tak wepchnę tam rodzonego brata, więc nie ma czego żałować.
     - Nie mogliście zapukać? Spałem, a budzenie ludzi dzwonkiem jest okrutne - prychnął posłaniec diabła. Jednakże przyzwyczaiłam się do jego opryskliwego tonu, dlatego myślę, iż początkowe wrażenie strachu znikło, ot tak po prostu. Nie mówię, żebym jakoś specjalnie lubiła Redfoxa, no ale prawdopodobnie zaczynam go tolerować i przyzwyczajać do jego obecności. Co prawda myślałam o tym wcześniej, jednak sama sobie zaprzeczałam. To zdecydowanie moja sympatia nie jest, tylko... Ktoś do kogo podchodzę obojętnie? O! Mniej więcej takie uczucie zaczęło towarzyszyć mi od niedawna. Wcześniej do czarnowłosego czułam jedynie niechęć oraz niepohamowaną wściekłość, poniekąd kierowaną nienawiścią. W obecnej chwili pana Redfoxa traktowałam jak powietrze, które trzeba wdychać, by jakoś żyć.
     - Weź go na herbatkę! Zapłacę ci dwadzieścia dych za każdą godzinę! Możesz sobie nawet z nim urządzić randkę w kinie!- ryknęłam, aż zatrzęsło całą okolicą. Mam nadzieję, że starsze panie aktualnie nie walczą z grzybicą. Cóż za poezja z myśli mych się maluję, ponieważ nie czuję już jak rymuję. Dobra, a tak na poważnie to popchnęłam irokezika w stronę mieszkania Gajeela i po prostu przeszłam do swojej chatki malutkiej swatki.
     Mam tylko nadzieję, iż Gajeel nie upomni się o zapłatę oraz zrozumie, że żartowałam. To mnie trochę przeraża, ale naprawdę byłam gotowa sprzedać własnego brata! Lub inaczej zapłacić komuś innemu, by go przygarnął do siebie jak zbłąkanego pieska. Co prawda pieska bym prawdopodobnie przygarnęła, lecz mój brat nawet nie zasługuje na porównywanie do jakiegokolwiek zwierzęcia. Mym skromnym zdaniem nawet schronisko starałoby się go wyrzec. Jednakże rodziny się nie wybiera, a ja mam tylko jednego brata. Co z tego, że głupiego, ale brat jest bratem. I tak rozmyślając sobie o Noe minął wyczekiwany przez ze mnie czas. Zadzwonił dzwonek do bram niebios, bo logicznie rzecz biorąc piekło znajduje się obok. Tak na marginesie, czy tylko ja mam wrażenie, że dzisiaj moje myśli są zdrowo porypane?
      Otworzyłam drzwi, w których stanęły Cana oraz Kagura. Wpuściłam je kulturalnie do środka, aby mogły poczuć atmosferę gościnności. Alberona ilustrowała pomieszczenie wzrokiem, jakby nad tym pomyśleć prawie zapomniałam, że w środku tego domu jest pierwszy raz. Wskazałam obu dziewczynom, stare, skrzypiące schody prowadzące na piętro mojego pokoju. Imprezę czas zacząć! Trochę szkoda, iż nie ma Juvii, ciekawe co jej takiego wypadło?

     *Juvia*
      Kap, kap, kap. Kapią kropelki deszczu, gdzie ona trzyma błękitną parasolkę. Juvii jest przykro, iż odmówiła swej wybawicielce Levy, jednakże dopadła ją strzała amora. A jej wybranek to Gray Fullbaster, który uratował życie tej panience.
      - Juvia jest smutna. Chcę przytulić panicza Graya! - wydukała przechodząc przez puste uliczki i szukając swego brata. Siostrzyczka Aisha podobno już dawno zginęła, więc przestała robić sobie jakiekolwiek nadzieje, żeby ją odnaleźć. Teraz liczy się tylko młodszy braciszek Juvii!
      Kap, kap, kap. Krople deszczu przybierają na sile, natomiast Juvia ma coraz większą ochotę przytulić swego wymarzonego księcia. Wchodzi do jakiegoś sklepu krawieckiego i kupuje odpowiednie materiały, żeby uszyć podobiznę swego wybranka, ale nie znaczy to, iż jest psychopatką. Po prostu zakochała się na zabój odkąd ochronił ją przed tym dziwacznym blondynem z blizną pioruna na poliku. Juvii nie obchodzi, iż odpuszczono jej ze względu przyjaźń pomiędzy tymi dwojga. I tak kocha na zabój panicza Graya!
       Kap, kap, kap. Krople deszczu nikną. Stojąc przygląda się swojemu odbiciu w szybie i mruga swymi bladymi powiekami. Przeprasza jeszcze raz swą wybawicielkę i składa obietnicę sobie samej, iż za wszelką cenę odnajdzie barta.
        - Juvia nie wróci bez swej rodziny, ponieważ Juvia ją kocha - mruknęła do siebie, przy okazji dalej spacerując w słabnącym już deszczu. Ponieważ dla Juvii rodzina jest największym skarbem.

*Levy*

         Siedziałyśmy obecnie w moim pokoju. Plotkowałyśmy na inne tematy, o których zazwyczaj się plotkuję. Nie chciałam, żeby mnie podejrzewano. Spiskowiec musi kryć swego spisku do końca, bo inaczej przestanie nim być.
          - Cana, Kagura nad jednym się zastanawiam. Czego najbardziej się boicie? I jaka jest wasza największa słabość? - zapytałam robiąc niewinną minę. Kagura tylko wzruszyła ramionami, natomiast Cana lekko pobladła, co dawało mi przeczucie, iż coś może być nie tak. Jednakże przeczucie zawsze nim pozostanie i tylko na jego podstawie nie mogę wyciągać błędnych wniosków. Milczałam tak jak miałam w planie. Czekałam, aż któraś pierwsza się odezwie. O dziwo była to zazwyczaj milcząca czarnowłosa pani szermierz.
          - Cóż mój strach już dawno się spełnił, więc teraz trudno bym czegoś się bała. A jeśli chodzi o słabości to uwielbiam koty i słodkie rzeczy - mruknęła lekko speszona. Pokiwałam z zrozumieniem głową. W razie czego wiem, że mogę przekupić Kagurę jakąś słodką, lecz nie przesłodzoną rzeczą.
          - Ja się najbardziej boję tego, iż nie będę mogła ogolić na łyso Evergreen. Natomiast mam wielką słabość do pewnego gatunku soku - powiedziała już nie tak pewnie moja kuzynka. Ciekawe jaki to sok? Trudno jeżeli nie zamierza mówić to nalegać, przecież nie będę.
           - Najbardziej boję się wysokości i mojego sąsiada. Największą słabość mam do książek, ale to zbyt chyba wielką tajemnicą nie jest, prawda? - oznajmiłam zanim zaczęłyby się niewygodne pytania. Pominę fakt, iż wspomnianym sąsiadem jest nie kto inny jak Gajeel Zachłysnęłam się powietrzem, gdyż przypomniałam sobie jak mnie przygniatał w momencie przyjścia Cany. Wzięłam głęboki oddech i poczułam się jakoś dziwnie spokojniejsza. Pomijając tą dziwną rozmowę o naszych słabościach, zdecydowanie dalsza część dyskusji była o wiele przyjemniejsza.

*Lucy*

            Związałam swe blond włosy w koka, żeby łatwiej było mi ukraść pewne dane dotyczące rady magicznej. Specjalnie ubrałam się nawet w zieloną bluzę z kapturem oraz jakieś ciemne jeansy, po to by nie wzbudzać niczyich podejrzeń. Czarne trampki obcierały trochę moje pięty, lecz jakoś powstrzymywałam się od jakiegokolwiek zająkniecie. Moje serce waliło jak młot z odczuwanej adrenaliny. Każdy krok stawiałam jak najciszej umiałam, jednocześnie odczuwając, że wydaję o wiele głośniejsze dźwięki niż zazwyczaj. 
             Ciemny wąski korytarz, którym podążałam nareszcie dobiegł końca, gdyż dotarłam do swego celu. Przyśpieszając krok, naparłam na stalowe drzwi i oglądając się co chwilę za siebie otaksowałam pomieszczenie wzrokiem. Pokój ten niby mały, lecz ukrywał bardzo wiele tajemnic. Po lewej stronie białego biurka odnalazłam czarną teczkę. 
              - Bingo - wyszeptałam, przy okazji zaczynając w niej szperać. Oczywiście na wszelki wypadek wzięłam aparat, żeby zrobić zdjęcia zawartym tu informacjom. Kto wie kiedy mogą się mi przydać? 
              Nagle usłyszałam kroki. Przerażona tym, iż jestem na terytorium wroga, zaczęłam szukać gorączkowo schronienia i... Zadzwonił alarm oznajmiający włamanie. Szlag! Muszę jakoś stąd zwiać.

                                                                                     
Od Autorki:
No Witam! Oto Czternasty rozdzialik Kaskady, poświęcony tym razem postaciom kobiecym. Wiem, że krótki, ale ten rozdział i rozdział piętnasty to przerywniki, ponieważ do końca tejże sagi będzie się ciągła akcja właściwa. Heh. Heh. Postanowiłam troszkę odświeżyć tego bloga, bo go zdecydowanie zaniedbałam. Wyszłam trochę z prawy, więc nie miejcie mi za złe tak kiepskiego rozdziału! -c-c- I tak wybrałam jedną z najlepszych wersji, a miałam je, aż trzy. Co do perspektywy Juvii specjalnie zrobiłam, żeby myślała w trzeciej osobie. Troszkę było z tym ciężko, ale mam nadzieję, że sobie poradziłam. Także następny rozdział również będzie krótki, lecz od rozdziału szesnastego zacznie się akcja prawidłowa, więc rozdziały będą o wiele, wiele dłuższe. Także z tym akcentem kończę wyjaśnienia. No i:
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Następny rozdział - Argh! Jak to możliwe, że zaczynam się przyzwyczajać do diabelskich pomiotów?!
  



9 komentarzy:

  1. No rozdzialik wyszedł bardzo dobrze. Strasznie dłużyło mi się czekanie na niego.
    Bardzo się cieszę, że skupiasz się na ich rozmyślaniach i emocjach. Normalnie w FT nie zastanawiają się za bardzo tylko koszą przeciwników jak leci XD
    Z wyjątkiem Juvii. Ona myśli bardzo dużo. O Paniczu. Więc wychodzi na to samo :D
    Wracając do rozdziału. Za każdym razem jak czytam "Pomiot Szatana/ Diabła" to mam banana na twarzy. Po prostu idealne określenie na Gajeela.
    Lucu szuka Natsu. Właśnie jego cały czas mi brakuje w tej historii. I jego ognistego temperamentu.
    Czekam na spotkanie Juvii i Gray'a. Oj biedaczyna, teraz pozna siłę prawdziwej miłości. Ciekawi mnie wątek poszukiwań Deszczowej Kobiety. "Rodzina najważniejsza"- tym tekstem wykupiłaś mnie na wieki.
    Weny, weny i jeszcze raz weny!

    Miłego wieczoru!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Ciebie Droga Ariso! ;D
      Znaczy pierwszy raz akurat tutaj widzę panienkę, ale i tak jestem wielce uradowana z komentarza.
      Thx. Wiesz nawet FT ma chwilę kiedy bohaterowie muszą myśleć. Szczególnie w opowiadaniach, więc wprowadzenie na początek Natsu, który nie myśli wcale - zostawiłam po prostu na później.
      No ba! To było już chyba wiadome od początku tej historii, iż Gajeel to wysłannik piekła, Levy mściwy krasnoludek, Gray to emo, a Juvia jest Juvią.xD Bo innego określenia na nią nie mam.
      Spotkają się, spotkają. Już w pierwszych rozdziałach zapowiadałam męki śmiertelne Fullbastera. No i Jerza się pojawi również, tak dla gwoli ścisłości. to taki info dla fanów tej parki.
      Aisha - Czyli siostra Juvii to Blair, która obecnie pracuję dla wroga.xD Brata też już przedstawiłam w fabule, więc pozostaję wątek rodziców owej deszzowej panienki.

      Dziękuję Bardzo i również życzę miłego wieczoru!
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  2. Rozdział całkiem przyjemny, chociaż wiele się nie działo. Przerywnik to takie dobre określenie. :D Gray może zacząć się bać o swoje życie osobiste, nie ma co. xD Skoro Juvia już na niego poluje... Biedaczek. :D
    Szkoda, że nie było Gajeela. :< Ale w sumie ja nie powinnam nic na ten temat pisać, skoro Ty się go domagasz tak bardzo u mnie. xD Ale wiedz, że się w końcu pojawi. :D
    W rozdziale dostrzegłam kilka błędów:
    "Już i tak problemy z Redfoxem, są problematyczne." - zbędny przecinek po Redfoxem.
    "Jednak uśmiech nie chcę zniknąć z mej twarzy, ponieważ dowiedziałam się kilka istotnych szczegółów na temat Lucy." - "chce", "kilku"
    "lecz mój brat nawet nie zasługuję na porównywanie do jakiegokolwiek zwierzęcia." - zasługuje.
    "Zadzwonił dzwonek do bram niebios, bo logicznie rzecz biorąc piekło znajduję się obok." - znajduje.
    "Siostrzyczka Aisha podobno już dawno zginęła, więc przestała robić sobie jakiekolwiek nadzieję, żeby ją odnaleźć." - nadzieje. Co ty masz z tym "ę"?!
    "Wchodzi do jakiegoś sklepu krawieckiego i kupuję odpowiednie materiały" - kupuje.
    "Juvii nie obchodzi, iż odpuszczono jej ze względu przyjaźnie pomiędzy tymi dwojga ludźmi." - To zdanie w ogóle nie ma sensu. O_O Powinno być "Juvii nie obchodzi, iż odpuszczono jej ze względu na przyjaźń pomiędzy tym dwojgiem ludzi" - swoją drogą, słowo ludzi wydaje się być zbędne. Raczej wiadomo, ze nie chodzi o koty bądź ufoludki.
    "Stojąc przygląda się swojemu odbiciu w szybie i mruga swymi granatowymi tęczówkami" - mrugać to można powiekami a nie tęczówkami. xD

    Ach, te przemyślenia Levy momentami mnie drażniły, szczególnie jak wzięła brata pod dom Redfoxa. Ja juz po chwili nie wiedziałam o co chodzi. Zabrakło mi tam opisu pojawienia się Gajeela w drzwiach czy coś. On się tylko odezwał i przyszło się domyślać jak wygląda, zabrakło jakieś większej interakcji pomiędzy nim a Levy. :P Ten fragment najmniej mi się podobał.

    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Boziu! Dzięki Mavis. Dodawanie rozdziałów popołudniu oraz w godzinach porannych zdecydowanie wpływa źle na jakość i mój umysł.xD
      Poprawię wszyściutko za moment. Troszkę mi za siebie wstyd, ponieważ długo nie wstawiałam rozdziału, a tu takie byki. Brak bety to jednak ból... -c-c- Pewnie sama wiesz co mam na myśli. :D
      U mnie jest go na pewno więcej niż u CB. Zazwyczaj gdy się pojawia są to bardzo króciutkie fragmenty.
      Ech, muszę przestać grać w tą grę gdzie klawiszem akcji jest alt. Odruchowo wciskam z nowo nabytego przyzwyczajenia, Z góry dziękuję za uświadomienie mi o tym "ę".
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
    2. Ogółem to następny rozdział też będzie przerywnikiem, tak właściwie ostatnim w tejże sadze. Także można podejść i do tego, i do następnego rozdzialku na luzie, by zbytnio nie wysilać swego umysłu. -c-c-
      Wprowadzenie postaci Natsu, zdecydowanie namiesza sporo.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  3. Kochana Lavano! W końcu mam czas !|
    Przeczytałam, na chwilę się zadumałam i muszę stwierdzić, że o Matko!
    Obłędne! Nie potrafiłam tego czytać bez uśmiechu na twarzy. Relacje Levy z bratem są tak komiczne ! Naprawdę nie wierzę, jak możesz tak dobrze pisać :( Ja też chcę ....
    No ale cóż... Levy się przywyczaja do Gajeel'a, tak? Myślę, że to co więcej ! <3 Pomiot szatan ? Pfiii, ale jaki seksowny pomiot szatana:* Levy jeszcze będzie dziękować, że ma takiego sąsiada^^
    Ohh, kochana Juvia, bardzo pięknie przekazujesz jej emocje, bo często jak czytam fan fiction z jej udziałem, to mam wrażenie, że autorzy ją "ogłupiają".
    Cio ta Lucy wyprawia :O ? Jak można kończyć w takim momencie ;___:?
    Pozdrawiam, Nikai San :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;*
      Ja też nie wierzę, że to opowiadanie nie skończyło się na trzecim rozdziale. Jednakże czy potrafię, aż tak dobrze pisać? Szczerze wątpię. Jeszcze wiele, wiele drogi przede mną. Te kilka FanFiców z "FT" ma za zadanie mnie dokształcić i napisać coś o wiele lepszego, więc... Hmm... Na razie przemilczę temat.
      Tak. Na razie się przyzwyczaja. Nom. Gajeel jest sexy. Przynajmniej dla mnie. Natsu w długich włosach też był sexy, ale go obcięli. Buu...
      Emm... <---Zapadła niezręczna cisza, ponieważ ma wrażenie, że też ogłupiła Juvię w opowiadaniu o Gruvii.---> Nieważne! Ważne, że tu myśli!xD
      Co Lucy wyprawia? Odpowiedź znajdziesz w rozdziale 16.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
  4. Witoj moja kochana Lavciu~!
    Erica przybyła, ponieważ zmotywowała się wreszcie poczytać jak i skomentować. *-*
    Tak więc!
    Levy, twój strach to Gajeel? Haha! Chyba jest twoją słabością. :3
    I ogólnie to rozdział taki mega słodki moim zdaniem. ;>
    Ale co tam, ja się nie znam. XD
    Po Kagurze to się spodziewałam takiej słabości~
    A Cana..? Hyhy ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zauważyłam. Jeśli chodzi o CB to zawsze potrzebujesz jakiegoś motywującego kopa.xD
      Tak, Levy boi się Gajeela, ale równocześnie się nie boi. To troszkę bardziej skomplikowane. Jednakże wyobraź spotkać sobie na żywo Gajeela? Jaka normalna osoba nie odczuwałaby chociaż lekkiego strachu?
      Ale, że słabości do kotów?xD
      A Cana? Cana jest Caną.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń