25 kwietnia 2015

Rozdział 13 - Jeśli nie mogę go zdobyć i Cierpię. Zdobędę innych, by załagodzić swój ból.


*Lucy*
  Przechodzące przez ozdobne witraże promienie słońca, prażyły mocno me powieki. Określiłam, że jest już poranek właśnie dzięki temu. Nie miałam ochoty wstawać lub wybierać się dzisiaj do akademii.
  - Gdzie jesteś Natsu? Gdzie tak naprawdę jesteś? - szepnęłam bardziej do siebie, aniżeli kogoś innego. Przykryłam się przy tym bardziej różową kołdrą z nadrukiem niebieskiej róży. Na samo wspomnienie o tym człowieku, który wywrócił nogami całe moje dotychczasowe życie, wręcz czułam obrzydzenie.  Nie miałam ochoty na jakieś głupie wyolbrzymione wojenki Levy.  I  tak to by niczego wcale nie rozwiązało. Byłam winna owszem, lecz każdy ponosił w pewnym sensie część tej winy.  Wolałabym, żeby niebieskowłosa nienawidziła mnie całe życie, niż zginęła z rąk tego parszywego gnoja. Stop. On nawet nie zasługuję na ten tytuł, byłaby to po prostu obraza dla gnoju.
  - Przepraszam Levy - mruknęłam cichutko, ponownie wszystko sobie przypominając - Ale w tym wypadku, podjęłabym taką samą decyzję jeszcze raz.

***
  Pobiegłam w stronę rzeki, żeby policzyć do stu. Pamiętam, że bawiłam się wtedy w chowanego z Levy. Kiedy doszłam do pięćdziesięciu usłyszałam chłopięcy krzyk i nagły plusk.
  - Igneel! Gdzie jesteś? - Zamrugałam swymi oczami oszołomiona. To był niecodzienny widok widzieć różowowłosego chłopca z białym szalikiem w łuski, czerwonym t-shircie oraz krótkich jeansowych spodniach. Nie chodzi o sam fakt ubioru czy koloru włosów, ale o to, iż zanurzając twarz w wodzie próbował wykrzyczeć czyjeś imię. Zaraz czy się topił? Nie myśląc za wiele wskoczyłam do wody i podpłynęłam do owego chłopca.
  Próbując złapać powietrze, trzymając równocześnie topielca wpłynęliśmy jakoś na brzeg.
  - Pogrzało cię idioto!? Co by było gdybyś się utopił? - spytałam podenerwowana.
  - Zamknij się pustogłowa blondynko! - wykrzyczał zabierając się do zamachu ręką.
  - Lucyyy kick! - Wkurzona kopnęłam go uderzając w brzuch.
  - Za co to było? Ja chcę tylko odnaleźć Igneela!
  - Kim jest Igneel?
  - To smok, który się mną opiekował i pewnego dnia zniknął... Cholera, nie ma go nawet pod wodą! - Myślałam, że wtedy go pogięło. Jak coś tak dużego i rzucającego się w oczy jak smok mogłoby być w mieście? Chyba nawet rzuciłam podobną uwagę powodując u niego zażenowanie.
  - Jestem Natsu Dragneel - mruknął.
  - Poczekaj! Nazywam się Lucy Heartfillia! Chodź ze mną! Poznam cię ze wszystkimi! - wykrzyknęłam i chwytając za rękę pociągnęłam w stronę placu.
***
  Usłyszałam stukot kroków jednej ze służących., był powolny i ostrożny. Przynajmniej tak mi podpowiadała moja wyobraźnia. Cóż nie dziwiłam się, aż tak mocno. Cała posiadłość przypominała bardziej labirynt pełen pułapek, niż pałac rodem z bajki.
  Czując lekkie szturchnięcie w pierwszej chwili nie reagowałam, lecz za drugim razem otworzyłam powieki.
  - Madelaine, przekaż proszę ojcu, iż le się czuję i nie pójdę dziś do akademii - oznajmiłam jak najgrzeczniej potrafiłam.
  Nie musiałam widzieć, by wiedzieć, że kobieta skinęła tylko głową i odeszła. Była to, no i nadal jest u nas standardowa procedura, którą ustaliłyśmy, jak miałam pięć lub sześć lat. Wbrew pozorom bardziej interesowały mnie podróże albo doświadczenia, które mogłabym opisywać w swej powieści.
  Nienawidzę tego miejsca, nic dziwnego. Uciekałam od ojca jakieś milion razy, lecz po pewnym czasie uznałam ucieczki za całkowicie bezsensowne. Liczy się tylko odnalezienie Natsu, nawet jeślibym musiała podpisać pakt z samym diabłem, tylko to się już dla mnie liczy. Wyrzeknę się swoich przekonań, żeby móc to uczynić. To mi pozostało. Nie zaprzepaszczę tego, ponieważ Levy pragnie dziecinnej zemsty na mojej osobie.
  Ktoś pragnie bym poczuła smak upokorzenia? Droga wolna, ale musi liczyć się z konsekwencjami! Ucierpi jeżeli tego nie przemyśli. Zemsta to obusieczny miecz, prędzej czy później sam możesz być jej celem, po tym jak się zemścisz. A sięgając po ten miecz, trzeba być tego  absolutnie świadomym, iż to ty sam będziesz na celowniku.
  Jeśli nie masz tej świadomości, późniejsza świadomość, że skrzywdziłeś również niczemu niewinnych ludzi, cię przytłacza. Wtedy na pewno sobie z tym nie poradzisz, ponieważ z drapieżnego lwa, ponownie stajesz się bezbronnym barankiem, którym wcześniej byłeś.
  Kiedy odnajdę Natsu, chwycę po ten miecz. Nawet jakbym nie chciała tego zrobić, prędzej lub później zostanę zabita. A ja pragnę żyć, więc nie zamierzam bezsensownie umierać, żeby sobie ulżyć. To tylko pogorszy, już i tak z góry przegraną sprawę.
  Oczywiście, że wiem o fałszywej radzie. Lester, to przecież arogancki, gadatliwy, psychopata, któremu język przypadkiem, niekiedy się rozplącze. Z drugiej strony jego duma nie pozwalała na przyznanie się swym kamratom, że wiem więcej niż powinnam. Brzydzę się nim.  Najbardziej brzydziło mnie to,  iż wykorzystywał Natsu, by szantażować mą osobę.
  Kiedy myślałam, że mój ukochany mnie odrzucił, był to Lester w przebraniu. Nienawidziłam go, tak jak Levy nienawidziła mnie, choć moim zdaniem nawet nie zasługiwał na nienawiść. Życzę mu gorszego losu niż same czeluści piekła, najgorszej hańby jaka mogłaby go spotkać - śmierci z rąk zwykłego człowieka.
Wstałam, rozglądając się dokładnie po pokoju. Czarne ściany i obrazy na witrażach, w pewnym sensie uspokajały, sprawiały, że czułam się jakbym była nad szumiącym morzem lub skakała do wody. Lubiłam myśleć nad różnymi strategiami działania, podpierając się mymi notatkami i obserwacjami. Byłam nawet dobra w te klocki, pomimo że nie jestem wykwalifikowanym magiem, ani też niezbyt silnym. Muszę ostro zacząć trenować, żeby być gotowa na tą chwilę, do której oni dążą od samego początku. Mam jeszcze dużo czasu, by się odpowiednio przygotować.
  Prawdopodobnie nie będę wspominana jako bohaterka, tylko jako największa zołza na świecie, ale mi to zwisa, ponieważ dobrze o tym wiem. Wcale mi to nie przeszkadza jeżeli wyciągając broń,  zrobię to co mym zdaniem powinnam uczynić na samym początku. Odbiję Natsu, zamykając to błędne koło nienawiści, które powinno się skończyć na mnie. Jeszcze zobaczysz, idioto! Sprawię, że prawdziwy ty powrócisz, demaskując tego fałszywego. Nie mam jeszcze pojęcia jak, lecz to zrobię. Kończę z byciem bezstronnym obserwatorem!
Zaczynam wkraczać do gry, tym bardziej, że znam możliwości obu stron.
  Podeszłam do swego białego biurka, wyjmując swój pamiętnik, następnie zapisałam wszystkie możliwe zachowania osób, które znałam w danej sytuacji i różnych okolicznościach. Nie myślałam zbytnio nad tym co zapisywałam, odpowiednie słowa same wypływały z mej głowy. Jakby to określić, pojawiła się w niej taka analityczna mapka, którą nie wszyscy potrafią uruchomić. Wszystkie spostrzeżenia wobec znanych wrogów, ich główny cel, jak i fazy poszczególnych planów również tam zawarłam. Niestety nie wszystkie szczegóły są dla mnie jeszcze jasne.
  - Bingo! - krzyknęłam, do siebie samej. Nie tylko Levy jest geniuszem, jeśli się wysilę ja też potrafię nim być.
  - Podczas jednego z ich zaplanowanych ataków mam szansę przejrzeć ich tajną teczkę z aktami i uwolnić starą radę! Powodzenie co prawda, to tylko osiemdziesiąt pięć procent, lecz kto powiedział, iż nie warto spróbować? - uśmiechnęłam się przebiegle, spoglądając w lustro.
  Długie blond włosy, idealnie komponowały się z mymi brązowymi oczami oraz jasną karnacją. Niebieska halka na ramiączkach, z nadrukiem czarnych róż, podkreślała moje atuty. Może i jestem w miarę ładna, ale w tym momencie bardziej przypominałam przebiegłego szarlatana niż kobietę.
Zaczęli ustawiać już wszystkie pionki w grze, jednakże nie spodziewają się, że do niej dołączę. To jest, był i będzie, ich największy błąd, ponieważ przez te dwa lata wszystkie użyte na mnie groźby, nie robiły już żadnego wrażenia. Kwestia przyzwyczajenia zrobiła swoje.
  - Szach-Mat! - wyszeptałam, wiedząc, że wygrana pierwszej rundy będzie należeć do mnie. "Bo jeśli nie mogę czegoś zdobyć i przez to cierpię, zdobędę inne rzeczy, by załagodzić swój ból."
Tak powiedziała kiedyś moja matka, a ja lekko zmodyfikowałam po prostu jej słowa i przełożyłam je na rzeczywistość. Nie zrobiłam niczego, co byłoby godne uwagi. Włączyłam się po prostu do gry i powoli się do niej przygotowuję...
                                 
                                                                                                                                              
Od Autorki:
Rany! Nie wierzę, że to już połowa pierwszej sagi Kaskady i tyle już wytrwałam. Co prawda, blog nadal przechodzi drobne korekty, ale Ci, którzy są na bieżąco z historią musieliby się naprawdę sporo naczekać! :)
Sprawa zaczyna się rozkręcać, bo rozdział przedstawia punkt widzenia Lucy, no i jakby jej sposób myślenia. Sposób myślenia Levy np. zdążyliście już mniej więcej poznać :D   Po z tym postanowiłam ruszyć z buta, z każdą historią, ponieważ chcę zacząć już pisać "Labirynt Motyla" aka "Meikyuu Butterfly", gdzie głównym paringiem będzie LyonxKagura! Oczywiście znając życie i tak Kaskadę zakończę najpóźniej ze wszystkich trzech blogów, a TWM skończy się od niej szybciej, no bo ma tylko 15 rozdziałów.xD A propos będę się brała tam już za rozdział drugi skoro na Halo, halo i K.N, rozdziały już wstawiłam.
Zapraszam również do zajrzenia w link Wytwory Lavany/ Zbiór blogów, gdzie można znaleźć wszelkie ciekawostki, no i aktualności odnośnie prowadzonych blogów, jak i historii, które planuję napisać! :D
Po za tym Połowa pierwszej Sagi! Jeśli się uda zakończę pierwszą sagę przed urodzinami bloga! ^^
Pozdrawiam Lavana Zoro :)

11 komentarzy:

  1. Huhuhu lubię takie wydanie Lucy:3
    Geniaaaalny rozdzialik *.*
    Ah, ahh tak się nie mogę doczekać dalszego rozwoju zdarzeń :3
    Haha też bym tak chciała po prostu nie iść sobie do szkoły xD
    Gratulacje za dobrniecie do połowy sagi i oczywiście czekam na więcej ;)
    Weny życzę i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też takie wydanie Lucynki, wolę bardziej. :)
      Dziękuję. :*
      Ja tam tylko pragnę zakończyć pierwszą sagę jak najprędzej, bo nie mogę się doczekać drugiej, która imo jest jedną z moich ulubionych sag. :D
      Kto by nie chciał? Lucy to ma dobrze...
      Sama się tego po sobie nie spodziewałam!xD
      Dziękuję.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  2. I tak o to, jestem tu.
    Nie wiem od czego zacząć. Może od tego, że miałaś oryginalny pomysł na fabułę. Podoba mi się to jak pokazałaś Levy, owładniętą rządzą zemsty na Lucy ! Doprawdy, nie spodziewałam się, iż możesz tak przedstawić postacie. Każdy z nich w twoim opowiadaniu dostaje nowe życie, i to się czuje.
    Cała sprawa między Gajeelem a Levy bardzo mnie intryguję, za każdym razem, kiedy "rozmawiają" z podekscytowania nie mogę usiedzieć w miejscu. Trudno mi czekać będzie na kolejne rozdziały, kiedy tak bardzo w to weszłam. :*
    Masz świetne pióro, dobrze budujesz zdania i to kolejny powód, dlaczego tak dobrze mi się to czyta.
    Dobrze ukazane emocje bohaterów, to coś co sobie bardzo cenię - nie rozczarowałaś mnie, wręcz przeciwnie zdobyłaś moje serce, i wiem, że ciągle będziesz zdobywać je na nowo.
    Jestem pewna, że nie odstąpię od tego bloga - znalazł się na mojej liście polecanych blogów.
    Dziękuję Ci, że tak pięknie piszesz...klarownie, zrozumiale i barwnie <3
    Czekam na więcej, wiem, że mnie nie zawiedziesz :3
    Pozdrawiam, Nikai :*
    P.S Życzę weny, weny i jeszcze raz weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy... Zaczęłam się naprawdę stresować, że coś spartolę w relacjach Levy-Gajeel, ale chyba ich rozmowy są w porządku, jeśli budzą tyle emocji.
      Napiszę tak, nieważne jaki bohater czy paring jeśli jest ciekawie przedstawiony, można go polubić. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy piszą, iż nienawidzą Lisanny i nie zrozumiem. W końcu czym ona zawiniła? Jest sobie po prostu postacią z przeszłości Natsu i tyle, więc jeśliby przedstawiano ją w dobrym świetle, tej nienawiści by nie było. Dlatego cieszę się, że każdy bohater ma te emocje, swoje motywy postępowanie i między innymi to się Tobie spodobało. Naprawdę miło mi się zrobiło. To jest mój pierwszy blog, więc nie jest idealny, mam tego świadomość, ale dzięki niemu mogę stworzyć jeszcze lepsze opowiadania, ponieważ pozwolił mi się rozwijać. Kochana, dzięki tobie chyba napiszę szybciej rozdział, bo ostatnimi czasami zaczęłam się wypalać, nawet myślałam nad zawieszeniem bloga, ale był to raczej efekt stresu, który niedawno minął. Do tej pory nie mogę uwierzyć, że pomyślałam o takim głupstwie. Aktualnie musisz chwilkę poczekać, bo zajmuję się drugim rozdziałem TWM! i prawdę mówiąc wciągnęło mnie przedstawianie postaci Natsu, jak również Graya. :D
      Przestań mi dziękować za piękne pisanie, to dziwne i głupio się z tym czuję, serio.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  3. Hejka! Chcialabym cie nominowac do LBA! Wszystkie pytania znajduja sie na oto tym blogu ;) Pozdrawiam!
    http://przeznaczenie-szamana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to, że mm jeszcze zaległą nominację, no i jakoś LBA jest moim utrapieniem, bo nie mam pojęcia, które blogi już nominowałam, a które nie. Nie pogniewasz się jeśli tylko odpowiem na pytania? Nie bawią mnie jakoś te całe nominacje. Za pierwszym razem było inaczej, lecz z czasem... No po prostu jestem na to za leniwa.xD
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  4. Witam~
    Uważam, że taka Lucy, oraz jak z TwM bardziej mi się podoba. *^* Szkoda, że nie jest taka w mandze... ;_; Może bym ją polubiła bardziej..?
    Ale ogólnie, rozdział, ładnie składnie napisany- w sumie tak jak zawsze. xD
    Taki krótki komentarz ale zmęczona jestem, wybacz.
    Życzę weny i czekam na następny rozdział. *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto tam to wie, ale Lucy po tej rocznej przerwie się wyrobiła. Może nadal trochę wkurza, ale jednak...^^ :D
      Ej, na pewno przesadzasz! Nie no rozumiem, ale za co mam Ci wybaczać? -0-0-
      Dziękuję i zabieram się na serio za K.N, ponieważ ostatnio zaniedbałam tą historię. Stres, brak czasu, jak i ranni rodzice swoje jednak robią.xD Jednak to już Maj, niedługo Czerwiec, więc notki powinny się pojawiać częściej, no i w o wiele lepszej jakości.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  5. Sorki za tak wielki poślizg w czytaniu i komentowaniu u Ciebie. X.x
    Rozdział całkiem krótki. Fajnie było coś poczytać z punktu widzenia Lucy. Chyba nie jest taka skończoną sucz jak można myśleć. xD Ciekawe, ciekawe. ;3
    Czekam na kolejne rozdziały. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no spoczko, ja też ostatnio przykładem nie świece.xD
      Oczywiście, że nie jest. Nawet największa sucz, przecież ma jakieś uczucia. Po za tym dzięki temu, że właśnie ją za skończoną sucz wszyscy uważają, będzie o wiele więcej ciekawych sytuacji.
      Pozdrawiam Lavana Zoro :)

      Usuń
  6. A skad ona wie o tej zemscie?? Tzn Lucy skad wie ? Bo chyba cos przeoczylam . A nie chce mi sie wracac do poczatku historii kiedy jestem w miare Na biezace I

    OdpowiedzUsuń