*Levy*
Zwerbować przynajmniej czterech ludzi? Czy mu na ten pusty łeb coś spadło? Szlag! Wszystko przez moją słabą czujność. Kiedy prowadzę sama ze sobą dialogi w myślach zawsze kończy się to dla mnie źle. Kto by mógł towarzyszyć temu irytującemu czarnowłosemu i niekulturalnemu człowiekowi? "Ty Levy, ponieważ przez przypadek mu przytaknęłaś i oskarżyłaś jego kumpla o ćwiczenie na nielegalnej siłowni. Brawo jesteś naprawdę geniuszem!" Niech moje sumienie się wreszcie zamknie, bo oszaleję!
Czemu w ogóle poszłam szukać tych osób? Przecież sprawy Gajeela Redfoxa nie powinny mnie dotyczyć! Strach od momentu pamiętnej herbatki z tym szatanem tylko potwierdza moje przypuszczenia. Moja zemsta na Lucy jest zagrożona właśnie przez niego. Kto by pomyślał, iż użył takiej niespodziewanej taktyki! Wreszcie trochę to rozgryzłam, lecz jednocześnie mnie napawa przeogromnym strachem.
Spacerując po korytarzu raczej ostrożna nie byłam. Nic dziwnego, że wpadłam w czyjeś cycki. Jaki wstyd, przeogromny wstyd. To zdecydowanie nie jest mój najlepszy dzień.
- Przepraszam - wydukałam szybko odskakując od danej osoby. Mam wrażenie, że skądś znam te błękitne niczym ocean tęczówki.
- Nic nie szkodzi. Juvia się nie gniewa na osobę, która ją kiedyś uratowała - mruknęła poprawiając gigantyczny kapelusz z biały futrem i kwiatkiem po prawej stronie. Wydawała się być jakąś wodną nimfą, nie człowiekiem. Cały strój, który miała na sobie był w niebieskich barwach mających różne odcienie. Od jasnego po ciemny. Bluzka z długiem rękawem wykończona ciemniejszymi falbankami podkreślała elegancję dziewczyny. Natomiast długa spódnica mająca wcięcie po prawej stronie i śmiesznie gumowate kozaki podkreślały smukłe nogi. Zamrugałam, ponieważ na prawym udzie widniał niebieski znak Fairy Tail. Ja go miałam akurat na plecach.
- Czy coś się stało panience Levy? Juvia nie jest przyzwyczajona do takiego spojrzenia - wzięła kosmyk swych błękitnych włosów, przy tym odwracając wzrok. Momentalnie zaczęłam się zastanawiać czy nie mam rumieńców na twarzy.
- Nie, nic się nie stało! Tylko myślałam, że może chciałabyś uczestniczyć w Spec Misji razem ze mną oraz Gajeelem? Poszłabym sama, ale zbytnio obawiam się co ci pajace wymyślą. - O rany! Nigdy nie zostanę przywódczynią grupy ludzi. To dla mnie za wiele. Skoro nawet z tą dziewczyną nie umiem porozmawiać. Może powinnam ją dodać do grona przyjaciół. Ja, Kagura i ona stanowiłybyśmy niezłe trio. Lepiej mieć więcej sojuszników w wojnie z Lucy niż mniej. Tylko bym musiała je sobie przedstawić.
- Spec Misji? Juvia chętnie pójdzie, żeby sprawdzić na czym będzie to polegać - uśmiechnęła się, a ja po prostu padłam. Naprawdę tak łatwo mi poszło? Muszę wziąć głęboki wdech, ponieważ nadal nie ogarniam otaczającej mnie rzeczywistości. W sumie przechadzając się dalej z Juvią korytarzem dołączyli do nas Jet i Droy targając również Canę do kompletu. Redfox mówił o czterech osobach mam rację? Dlatego chyba spełniłam jego warunki. Siebie też w to niestety wliczę, chociaż wolałabym nie być w to zamieszana.
*Gajeel*
Rany! Czemu ten krasnal się tak wlecze? Nie mam nic przeciwko towarzystwie Dreyara, ale gapienie się wspólnie w sufit i milczenie raczej do pasjonujących nie należy. Gdyby chociaż przyszedł Gray to mógłbym wreszcie rozpocząć go pocieszać, nawet piosenkę napisałem! Na cześć tego, że zerwał z tą zdzirą od siedmiu boleści. Jak na złość jednak jeszcze się nie pojawiał. Co za bezczelność! Tylko ja mam prawo do takiej dużej dawki egoizmu. Ewentualnie jeszcze Laxus, ale nie on!
- Cześć chłopaki już jestem - usłyszałem wyprany z emocji głos należący do Graya. No błagam! To już przesada ile można być załamanym po zerwaniu z fałszywą kobietą? Ja zawsze miałem wątpliwości czy aby do płci przeciwnej Blair należała, jednakże w obecnej chwili to nie był najlepszy pomysł by to ogłosić.
- Słyszałem od Gajeela, że jakaś wytapetowana dziunia ciebie rzuciła Gray - oznajmił bez skrępowania Laxus. Miałem ochotę zdzielić blondyna w twarz, bo raczej nie powinien mówić tego w taki szorstki sposób. Czy on nie widzi, że Fullbastera naprawdę mocno wzięło na tą całą dziunię? Jest naprawdę źle skoro nosi ubrania!
- Wcale nie była wytapetowana! - oburzył się poprawiając swoją grzywkę i spoglądając na nas groźnym wzrokiem.
- Gray, Laxus wszystko przekręcił! Nie miał na myśli, że jest wytapetowana tylko... Emmm... Ekhe... miała coś nie tak z oczami! - poklepałem go po plecach. Brawo Gajeel! Teraz to ty go na pewno pocieszyłeś.
- Sugerujesz, że jestem do bani? Bo skoro miała coś nie tak z oczami, to jest coś nie tak ze mną, prawda? Na to wskazują twoje słowa Gajeel - mruknął mrużąc oczy. Nie popisałem się. Naprawdę wszystko źle rozegrałem. Z krasnalem zawsze idzie mi o wiele łatwiej. Moment. Czemu w takiej chwili myślę o Levy? Przecież tak właściwie nie powinna mnie ona obchodzić.
- Gajeel próbuję powiedzieć, że to nie ty jesteś do bani tylko Blair. Jeśli zrozumiałeś nie rób takiej miny jakby ogłosili koniec świata tylko się ogarnij! Chyba, że pragniesz, żeby grał na gitarze i zaczął śpiewać - odezwał się Laxus. Dzięki temu Gray się trochę ogarnął i przypomniał po co tu jesteśmy. Chwila...
- Co masz do moich piosenek człowieku, który chodzi na nielegalną siłownię? One są przecież wspaniałe! Najlepsza moja piosenka to Siubi, Dubi, Duba jem żelazo Tralala! - warknąłem oburzony, a przyjaciele spojrzeli na mnie wzrokiem mówiącym "ta jasne chyba w twoich snach." Już nigdy więcej nie będę pocieszał Graya! To na pewno ostatni raz kiedy piszę dla niego piosenkę, żeby wyciągnąć go z dołka.
- Nie zasłużyłeś co prawda na to Fulbaster, lecz znaj moją łaskę! Gehe! - wskazałem na niego palcem.
- No pięknie - wypowiedzieli równocześnie.
- Siubi, Dubi, Duba! Dubi, Dubi, Siubi! Mój przyjacieluuuu otwórz oczy sweeee! Wytapetowane i zdradzieckie dziunie lepiej już miej gdzieś. I tak wiadomo, że żadna z tobą nie wytrzyma, więc po co ta zdołowana mina? Siubi, Dubi, Duba! Dubi, Siubi, Dubi! - Czyż ten tekst nie jest wspaniały? Tylko czemu zniszczyli przy tym moją gitarę? A wydałem na nią tyle forsy. Jeszcze upomnę się o nią u Graya. To on jest w dołku, nie blondyn.
- O co wam chodzi? - prychnąłem wkurzony.
-Wybacz stary, ale na piosenkarza to się nie nadajesz - stwierdził wzruszając ramionami Gray.
- Gajeel, tym razem wyjątkowo przyznaję rację Grayowi - mruknął Laxus. Phi! Też mi coś, nie znają się na prawdziwej sztuce. Dreyar może sobie myśleć, że jest na topie przez tych popieprzonych psychofanów, ale mojej gitary i piosenek nikt nie ma prawa obrażać! Oho! O wilku mowa, a wilk tuż, tuż! Patrzcie kto lezie! Psychodeliczna Trójca!
Fried Justine oczywiście na przedzie, po jego prawej Bickslow, a po lewej Evergreen. Cóż przynajmniej ta ostatnia ma dobraną końcówkę imienia do koloru włosów tego pierwszego. Poważnie powinien ściąć te długie włosy. Ja wiem, że on to robi by mieć jakieś szansę poderwać blondyna, ale bez przesady! Laxus chyba jeszcze nie upadł na głowę, żeby dla niego zmieniać orientację! I nie chodzi mi wcale o tą w terenie.
Evergreen natomiast jest w tej całej trójcy tylko po to, by podkreślić swoją wyższość nad niejaką Erzą i innymi przedstawicielkami płci pięknej w akademii. Nosi okulary na tym swym przemądrzałym nosie, uważając się za boginię ludzkości. Może gdyby je zdjęła przestałby żyć złudnymi marzeniami i ujrzała jaka jest żałosna.
A Bickslowa to nie rozumiem wcale. Nawet trudno mi stwierdzić jak wygląda jego twarz przez ubranie podobne do jakiegoś rycerzyka od siedmiu boleści. Mógłby chociaż zdjąć ten hełm raz na jakiś czas oraz przeprowadzić z nami rozmowę w cztery oczy. No może trochę przesadzam, ale i tak za nimi nie przepadem. Przyznaję jednak, że są przydatni, ponieważ są silni. I w całej sprawie mogą się nam bardzo przydać. W obecnym momencie naprawdę zaczęło mi brakować tego wybryku natury.
Byłem obrażony na Laxusa oraz Graya. Dreyar zranił me uczucia piosenkarza, tak samo Fullbaster. Teraz to dla mnie czarnowłosy może się rzucić nawet z peronu! Nieoczekiwanie padło jakieś dziwne milczenie, gdyż każdy zabijał się wzrokiem...- Cześć chłopaki już jestem - usłyszałem wyprany z emocji głos należący do Graya. No błagam! To już przesada ile można być załamanym po zerwaniu z fałszywą kobietą? Ja zawsze miałem wątpliwości czy aby do płci przeciwnej Blair należała, jednakże w obecnej chwili to nie był najlepszy pomysł by to ogłosić.
- Słyszałem od Gajeela, że jakaś wytapetowana dziunia ciebie rzuciła Gray - oznajmił bez skrępowania Laxus. Miałem ochotę zdzielić blondyna w twarz, bo raczej nie powinien mówić tego w taki szorstki sposób. Czy on nie widzi, że Fullbastera naprawdę mocno wzięło na tą całą dziunię? Jest naprawdę źle skoro nosi ubrania!
- Wcale nie była wytapetowana! - oburzył się poprawiając swoją grzywkę i spoglądając na nas groźnym wzrokiem.
- Gray, Laxus wszystko przekręcił! Nie miał na myśli, że jest wytapetowana tylko... Emmm... Ekhe... miała coś nie tak z oczami! - poklepałem go po plecach. Brawo Gajeel! Teraz to ty go na pewno pocieszyłeś.
- Sugerujesz, że jestem do bani? Bo skoro miała coś nie tak z oczami, to jest coś nie tak ze mną, prawda? Na to wskazują twoje słowa Gajeel - mruknął mrużąc oczy. Nie popisałem się. Naprawdę wszystko źle rozegrałem. Z krasnalem zawsze idzie mi o wiele łatwiej. Moment. Czemu w takiej chwili myślę o Levy? Przecież tak właściwie nie powinna mnie ona obchodzić.
- Gajeel próbuję powiedzieć, że to nie ty jesteś do bani tylko Blair. Jeśli zrozumiałeś nie rób takiej miny jakby ogłosili koniec świata tylko się ogarnij! Chyba, że pragniesz, żeby grał na gitarze i zaczął śpiewać - odezwał się Laxus. Dzięki temu Gray się trochę ogarnął i przypomniał po co tu jesteśmy. Chwila...
- Co masz do moich piosenek człowieku, który chodzi na nielegalną siłownię? One są przecież wspaniałe! Najlepsza moja piosenka to Siubi, Dubi, Duba jem żelazo Tralala! - warknąłem oburzony, a przyjaciele spojrzeli na mnie wzrokiem mówiącym "ta jasne chyba w twoich snach." Już nigdy więcej nie będę pocieszał Graya! To na pewno ostatni raz kiedy piszę dla niego piosenkę, żeby wyciągnąć go z dołka.
- Nie zasłużyłeś co prawda na to Fulbaster, lecz znaj moją łaskę! Gehe! - wskazałem na niego palcem.
- No pięknie - wypowiedzieli równocześnie.
- Siubi, Dubi, Duba! Dubi, Dubi, Siubi! Mój przyjacieluuuu otwórz oczy sweeee! Wytapetowane i zdradzieckie dziunie lepiej już miej gdzieś. I tak wiadomo, że żadna z tobą nie wytrzyma, więc po co ta zdołowana mina? Siubi, Dubi, Duba! Dubi, Siubi, Dubi! - Czyż ten tekst nie jest wspaniały? Tylko czemu zniszczyli przy tym moją gitarę? A wydałem na nią tyle forsy. Jeszcze upomnę się o nią u Graya. To on jest w dołku, nie blondyn.
- O co wam chodzi? - prychnąłem wkurzony.
-Wybacz stary, ale na piosenkarza to się nie nadajesz - stwierdził wzruszając ramionami Gray.
- Gajeel, tym razem wyjątkowo przyznaję rację Grayowi - mruknął Laxus. Phi! Też mi coś, nie znają się na prawdziwej sztuce. Dreyar może sobie myśleć, że jest na topie przez tych popieprzonych psychofanów, ale mojej gitary i piosenek nikt nie ma prawa obrażać! Oho! O wilku mowa, a wilk tuż, tuż! Patrzcie kto lezie! Psychodeliczna Trójca!
Fried Justine oczywiście na przedzie, po jego prawej Bickslow, a po lewej Evergreen. Cóż przynajmniej ta ostatnia ma dobraną końcówkę imienia do koloru włosów tego pierwszego. Poważnie powinien ściąć te długie włosy. Ja wiem, że on to robi by mieć jakieś szansę poderwać blondyna, ale bez przesady! Laxus chyba jeszcze nie upadł na głowę, żeby dla niego zmieniać orientację! I nie chodzi mi wcale o tą w terenie.
Evergreen natomiast jest w tej całej trójcy tylko po to, by podkreślić swoją wyższość nad niejaką Erzą i innymi przedstawicielkami płci pięknej w akademii. Nosi okulary na tym swym przemądrzałym nosie, uważając się za boginię ludzkości. Może gdyby je zdjęła przestałby żyć złudnymi marzeniami i ujrzała jaka jest żałosna.
A Bickslowa to nie rozumiem wcale. Nawet trudno mi stwierdzić jak wygląda jego twarz przez ubranie podobne do jakiegoś rycerzyka od siedmiu boleści. Mógłby chociaż zdjąć ten hełm raz na jakiś czas oraz przeprowadzić z nami rozmowę w cztery oczy. No może trochę przesadzam, ale i tak za nimi nie przepadem. Przyznaję jednak, że są przydatni, ponieważ są silni. I w całej sprawie mogą się nam bardzo przydać. W obecnym momencie naprawdę zaczęło mi brakować tego wybryku natury.
*Levy*
Po długiej drodze do przebycia albo i krótkiej, jak kto woli podeszliśmy do sporej grupki ludzi. Każdy był jakby to określić... wyjątkowy na swój sposób, lecz nie wiadomo czemu leciały wśród nich niewidoczne pioruny. O ile dobrze widzę jeden z nich wygląda na przybitego. Tak jakby ktoś go tylko jeszcze bardziej dobił lub ukradł mu najcenniejszą zabawkę.
- To na czym ma polegać ta cała spec misja? - Może to przełamie tą dziwną niezręczną ciszę, przez którą czuję się jak jakaś ofiara. Wzdrygnęłam się, ponieważ nienawidziłam w sobie tego uczucia. Nie mam zamiaru być ponownie czyjąś kukiełką, tak jak kiedyś...
- Spóźniłaś się - mruknął Gajeel pogwizdując.
- O ile pamiętam nie ustaliłeś limitu czasowego - westchnęłam. Aktualnie nie miałam ochoty na żadne przekomarzanki z wcieleniem szatana.
- Nie, ale jestem egoistą - stwierdził wzruszając ramionami. Pierwszy raz spotykam kogoś kto by się otwarcie przyznawał do takiej cechy jak egoizm. Czy ten człowiek ma w ogóle jakieś hamulce? Uśmiechnęłam się jak najmilej potrafiłam. Teraz kiedy rozgryzłam jego strategię po tym wszystkim zagram w otwarte karty. Jeśli przyjmie wyzwanie mój pobyt w Magnolii będzie o wiele ciekawszy niż sądziłam.
- To moja kuzynka Cana, zdążyłeś poznać już ją wczoraj, ale wątpię by twoi przyjaciele ją znali. Natomiast ci po mojej prawej to Jet i Droy. Może nie są zbyt silni, jednakże można na nich polegać. Natomiast dziewczynę chowająca się za moim plecami to Juvia - mruknęłam śpiesznie zauważając u niego dziwny brak cierpliwości.
- Gościu z miną jakby ktoś coś mu ukradł to Gray i jego już znasz. Ma skłonności nudystyczne oraz jest strasznie kiepskim tancerzem. Na balach lub bankietach wszystkie go unikają, bo obawiają się, iż podrze im sukienkę podczas walca angielskiego. Laxus, którego określiłaś mianem kogoś ćwiczącego na nielegalnej siłowni, to po prostu Laxus. Powiedziałbym coś więcej na jego temat, ale życie mi jeszcze miłe i nie mam ubezpieczyciela na wypadek uderzenia piorunem. Natomiast ta psycho... ekhem! Znaczy się Raijinshu to jego wierne pieski, aż za wierne. - Przewróciłam oczami. Jakim cudem te osoby się z nim przyjaźnią skoro się tak niepochlebnie o nich wyraża?
- No cóż Juvia wreszcie chciałby się dowiedzieć na czym polega ta misja. Zaczyna się niecierpliwić, nie chcę się spóźnić na zajęcia - odezwała się błękitnowłosa.
- Wrzuć na luz dziewczyno! I tak już jesteśmy na czarnej liście, więc nikt raczej nie będzie zdziwiony. Grunt to dobra zabawa! Tylko trzeba uważać, żeby nie obudzić się w zupełnie innym mieście - poklepała ją po plecach Cana.
- Phi! Powinnaś mieć poważniejsze podejście do tego co robisz, hoho! Lepiej miej na uwadze, że jestem przyszłą królową wróżek! - odezwała się kobieta... Emm, Gajeel chyba nie wspomniał jej imienia, więc niech będzie panną z dziwacznym wachlarzem.
- Ta akurat... Jeśli ty będziesz królową wróżek to ja będę szefową mafii. Lepiej zejdź na ziemię, ponieważ jakbyś się nie starała i tak nie pokonasz Erzy - uśmiech brązowowłosej był jakiś taki inny. Kpiący? Smutny? Nie wiem jednak wcale mi do niej jakoś nie pasował. Czyżby było coś z nią nie tak? Nie, raczej zachowuję się normalnie. Ma tak samo cięty język jak zawsze. Tylko mi się wydawało.
- Co powiedziałaś bezwstydna kobieto? To nie ja paraduję w samym staniku po całej szkole! - Okularnica machnęła wachlarzem.
- Ja bezwstydna? A może mi zazdrościsz bo zamiast prawdziwych piersi masz silikony dziecinko? - warknęła a jej fiołkowe oczy zapłonęły. Co prawda mnie to śmieszyło, ale widząc zażenowane miny przedstawicieli płci męskiej, postanowiłam przerwać ich męczarnie. Laxus miał chyba coś na końcu języka, lecz się powstrzymał. I dobrze bo nie wiadomo czy jego słowa bardziej by nie rozsierdziły tych furiatek. Tym bardziej, że miałam wrażenie, iż blondyn jest typem bardzo prawdomównym. Można by stwierdzić po samej obserwacji, że aż niekiedy za bardzo.
- Mam pomysł może podzielimy się na dwie grupki specjalistyczne? - wyjąkałam nerwowo choć nadal nie wiedziałam na czym ma polegać ta misja.
- Myślę, że to by miało nawet sens bo musimy działać w dwóch różnych częściach szkoły - odezwał się blondyn.
- Raijinshu, Jet, Droy i Mirajane będą w jednej grupie. Natomiast ja, Gray, Juvia, Cana, Laxus no i Gajeel w drugiej - odetchnęłam. Nie chciałam by kobiety się pozabijały. Cana jest bardzo wybuchową osobą, więc połowa szkoły podczas ich kłótni poszłaby z dymem. Właściwie to nie miałam pojęcia kim jest owa Mirajane, bo chyba jeszcze jej tu nie było. Pozostało mi liczyć, więc by była raczej osobą pokojową oraz pogodną. Inaczej nawet rozdzielenie na dwie mniejsze grupy się dla nas źle skończy.
- Dobry pomysł - mruknął Gajeel - Gdybyśmy spacerowali obok siebie jak szczebiotające ptaszki, wątpię byśmy nie rzucali się w oczy. Mniejsze grupki są bezpieczniejsze. - Och, nawet on potrafi czasem być poważny. Szczerze mówiąc wątpiłam w jego dojrzałość. Moim zdaniem to tylko nadal głupi dzieciak i tyle. Pytanie tylko jak on na mnie patrzy? Bo na pewno nie przez pryzmat mej urody.
- Niech wam będzie! Odpuszczam tej dziuni tylko dlatego, że ma wygórowane ego! - Uniosła ręce w geście obrony brązowowłosa. Na język mi się cisnęło pytanie - "I kto to mówi?" Jednakże wolałam trzymać język za zębami, gdyby nie on wcale bym nie musiała się przejmować jakąś tam spec misją.
Po dłuższej chwili milczenia obie grupki skierowały swe kroki w zupełne różne strony. Zaczęła mnie boleć głowa, a me ciało przeszedł znajomy dreszcz. Już to kiedyś czułam... Tylko kiedy? Chyba niedawno i miało to związek z kukiełką. Zaraz, ale co robiłaby tutaj ta niebezpieczna kukła? Cóż to nie moja sprawa póki mi nie zagraża. Wstyd mi przyznać, lecz od pierwszego wrażenia raczej wolałam jej unikać. To takie żenujące, że boję się jakiejś kukiełki. Muszę się ogarnąć, ponieważ niedługo wpadnę w paranoję.
- Tak właściwie to o co chodzi w tej całej misji? Juvia, zaczyna być coraz bardziej ciekawa - rzekła błękitnooka. Ja też chciałam jakichkolwiek wyjaśnień, jedynie Alberonie prawdopodobnie one zwisały.
- Musimy się włamać do głównego komputera akademii - odpowiedział zdawkowo Laxus. Osłupiałam, że niby co proszę? Raczej wątpię, żeby dali sobie radę bez kogoś bardzo inteligentnego. Pytanie tylko po co chcą to zrobić?
- Ale po co? - zapytałam.
- Naprawdę nie zauważyłaś? Ostatnio nie dzieją się tu normalne rzeczy. To pewne, że rada chcę coś przed nami ukryć. Postanowiliśmy to sprawdzić.
- Co masz na myśli mówiąc o dziwnych rzeczach, Gray? - Kolejne pytanie z wielkiego ich natłoku zostało przez ze mnie wypowiedziane.
- Pewnie słyszałaś od Kagury o magach zamrożonych w lodzie, prawda? - kiwnęłam głową - Od tego praktycznie wszystko się zaczęło. Ponad dwa miesiące temu dochodziło do tajemniczych zniknięć w okolicach katedry. Na początku uznano to za jednorazowy i niegroźny incydent, więc ze spokojem wysyłali kolejnych niedoświadczonych magów. Dopiero po miesiącu rada zaczęła się obawiać o te osoby, dlatego posłała tam o wiele silniejsze jednostki. Jednakże po nich też słuch zaginął, lecz jednemu z nich przed zaginięciem udało się złożyć niepełny raport zgłaszający zamrożenia. - Naprawdę mnie wmurowało. Przeczuwałam, iż to jeszcze nie wszystko co mają mi do powiedzenia.
- Prościej by było od razu poprosić o pomoc jakiegoś maga lodu. Takiego jak mnie lub Lyona, ale tego nie zrobili przez co ponieśli większe straty. Jednak coś zaczęło mi nie grać a po ostatnich wydarzeniach doszedłem do zupełnie innych wniosków niż grupa badająca tę sprawę i podzieliłem się nimi z Laxusem. On też uważa, że moja jest bardziej prawdopodobna. Czemu rada nie poprosiła nas od razu o pomoc? Pierwszą myślą było to, że mają szpiega jednakże nie miałoby to sensu. No bo jak głębiej pomyślisz nad systemem działania rady to... - Zmrużyłam oczy, powoli i ja zaczynałam to łapać.
- Przeważa większość ilość głosów jej członków. Logicznym, więc by było gdyby mieli kilka wtyk, ale z tego co pamiętam nie było ani jednego głosu sprzeciwu. To oznacza, że prawdziwi członkowie rady zostali zamordowani lub porwani i zastąpieni zupełnie nowymi, sfingowanymi członkami. Czyli reasumując nie jest ona prawdziwą radą! - podniosłam z podekscytowania głos.
- Dokładnie - mruknął Laxus - Jednakże to oznacza, że ich rządy są fałszywe. Nie znając ich zamiarów śmiało możemy założyć, iż rada jest aktualnie naszym wrogiem. A jeśli rada jest naszym wrogiem to...
- ...Dziesięciu świętych magów zupełnie zaślepionych sprawiedliwością również nim będzie - dokończyłam przełykając ślinę.
- Prawdopodobnie nawet jeśli rozwiążemy do końca sprawę z katedrą i wyłapiemy część ich organizacji nie zrobią z tego dużego szumu. Raczej na samej sprawie z zamrożonymi magami się nie skończy. Wywołali ją po to by ustalić, którzy magowie mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla ich planów. Jestem na sto procent pewien, że Kagura, ten dupek Lyon i Erza są już na tej liście od dawna. Z tego co mi wiadomo nie mogą się zdecydować czy Jellal jest dla nich potencjalnie zagrażającą osobą. O tej liście dowiedzieliśmy się zupełnie przez przypadek dzięki Laxusowi, który znalazł pewną teczkę z danymi większości magów. Na razie są tam tylko zagrażające im osobowości. Nasz młody Dreyar jest już wpisany na listę pod tytułem "szczególnie niebezpieczny", jednak to drobny szczegół. - Nadmiar informacji mnie przytłaczał, wręcz można rzec, iż wybrałam sobie najbardziej nieodpowiedni moment by powrócić do Magnolii. Z tego co zauważyłam tylko ja, Gray i Laxus rozumieliśmy skutki tej sytuacji. Cana nigdy nie była dobra w analizowaniu spraw, Juvia natomiast była zbyt wszystkim zszokowana. A Gajeel był zajęty podziwianiem krajobrazów oraz pogwizdywaniem jakiejś dziwnej, znajomej mi melodii. Westchnęłam. Jak się cieszę, że przynajmniej tamta dwójka posiada inteligencję. Inaczej chyba bym przemawiała do ściany.
- A dlaczego się mamy włamać do głównego komputera akademii? - zapytałam. Było to chyba najważniejsze pytanie jakie mogłam zadać do tej pory.
- To akurat proste. Są tam tajne informację na temat poczynań fałszywej rady - wzruszył ramionami, znudzony Gajeel. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie dlaczego, lecz każde jego słowo lub gest niezmiernie mnie irytował, tak samo jak głupota Lyona - Kagurę.
- No to na co czekamy? Jeśli rada rzeczywiście jest naszym wrogiem, to musimy być bardzo ostrożni przed składaniem raportów dla niej. Im więcej się dowiemy tym lepiej - mruknęłam.
- Nie wiem czy to może mieć jakiekolwiek powiązanie, ale niedawno zostałam zaatakowana przez dziwną kukłę wydzielającą aurę większą niż niejeden z potężnych magów, lecz chyba teraz nie ma czasu na takie opowiastki - westchnęłam.
- Ło ja pitolę! Czyli ci starcy to jedni wielcy oszuści i udało im się to maskować przez bite dwa miesiące?! Nieźli są... Ja bym tak nie potrafiła, pewnie bym nie wytrzymała takiego udawania przez tydzień - stwierdziła rozchichotana Cana. Zmarszczyłam brwi, ponieważ znów mi coś nie grało w jej zachowaniu. To uczucie równie szybko przeminęło jak również wszystkie poprzednie.
- Juvia jest w szoku. Ona zła, że rada z nią tak pogrywa - warknęła i po jej słowach wszyscy przyśpieszyliśmy krok. Przed nami były przeogromne metalowe drzwi, bardzo dobrze strzeżone i zabezpieczone wszelkimi możliwymi środkami. Z podziwem obserwowałam jak trójka panów zręcznie ominęła wszystkie zabezpieczenia. To nasuwało myśl, że byli tu już wcześniej.
Wnętrze było bardzo ponure, urządzone raczej praktycznie. Wyglądało jak typowe biuro jakiegoś banku lub firmy. Przygryzałam nerwowo wargę zauważając jak wysoko jest główny komputer. Wszyscy oprócz mnie mieli nieodpowiednią budowę ciała, więc się nie zmieszczą. Z drugiej strony nie zamierzam pchać się na ochotniczkę. Mój lęk wysokości ma bardzo odczuwalne oraz niedobre skutki.
- Kuzynko wiem, że to nie jest twe marzenie, ale... - Wybałuszyłam szerzej oczy, chyba nie zamierzała...
- Hopsaj do góry! - krzyknęła rzucając w stronę Gajeela. Pisnęłam zaskoczona, miałam ochotę krzyczeć, lecz żadne słowo nie mogło mi przejść przez gardło. Mimowolnie odczułam ulgę, że czarnowłosy mnie złapał. To uczucie jednak minęło kiedy podniósł mnie wyżej, a ja spojrzałam w dół. Nie wiedziałam co się dzieję, po prostu panikowałam. Kiedy jakimś cudem wypełniłam zadanie przyłapał nas ten sam staruszek.
Byłam tak zszokowana, iż nie znam zakończenia tej całej misji.
- Hej, mała wszystko w porządku? - usłyszałam pytający głos Redfoxa. Na szczęście szok minął, więc kiwnęłam głową.
- Tak, chyba tak - mruknęłam.
- Cóż twój lęk wysokości musi być naprawdę silny skoro nie kontaktowałaś przez bite trzy godziny. Ja cię w to poniekąd wpakowałem, więc czuję się za to odpowiedzialny. Chodź wybryku natury zaprowadzę ciebie do domu. Mam po drodze w porównaniu do innych - powiedział. Cóż... To było bardzo miłe z jego strony i zupełnie do niego niepodobne, choć diabli wiedzą co mu w duszy gra. Wyszliśmy na zewnątrz budynku szkoły. Obraz miałam jeszcze trochę zamglony, ale czułam się już lepiej.
- Przynajmniej mamy pewien morał z całej tej sytuacji - mruknął czarnowłosy.
*Gajeel*
- To na czym ma polegać ta cała spec misja? - Może to przełamie tą dziwną niezręczną ciszę, przez którą czuję się jak jakaś ofiara. Wzdrygnęłam się, ponieważ nienawidziłam w sobie tego uczucia. Nie mam zamiaru być ponownie czyjąś kukiełką, tak jak kiedyś...
- Spóźniłaś się - mruknął Gajeel pogwizdując.
- O ile pamiętam nie ustaliłeś limitu czasowego - westchnęłam. Aktualnie nie miałam ochoty na żadne przekomarzanki z wcieleniem szatana.
- Nie, ale jestem egoistą - stwierdził wzruszając ramionami. Pierwszy raz spotykam kogoś kto by się otwarcie przyznawał do takiej cechy jak egoizm. Czy ten człowiek ma w ogóle jakieś hamulce? Uśmiechnęłam się jak najmilej potrafiłam. Teraz kiedy rozgryzłam jego strategię po tym wszystkim zagram w otwarte karty. Jeśli przyjmie wyzwanie mój pobyt w Magnolii będzie o wiele ciekawszy niż sądziłam.
- To moja kuzynka Cana, zdążyłeś poznać już ją wczoraj, ale wątpię by twoi przyjaciele ją znali. Natomiast ci po mojej prawej to Jet i Droy. Może nie są zbyt silni, jednakże można na nich polegać. Natomiast dziewczynę chowająca się za moim plecami to Juvia - mruknęłam śpiesznie zauważając u niego dziwny brak cierpliwości.
- Gościu z miną jakby ktoś coś mu ukradł to Gray i jego już znasz. Ma skłonności nudystyczne oraz jest strasznie kiepskim tancerzem. Na balach lub bankietach wszystkie go unikają, bo obawiają się, iż podrze im sukienkę podczas walca angielskiego. Laxus, którego określiłaś mianem kogoś ćwiczącego na nielegalnej siłowni, to po prostu Laxus. Powiedziałbym coś więcej na jego temat, ale życie mi jeszcze miłe i nie mam ubezpieczyciela na wypadek uderzenia piorunem. Natomiast ta psycho... ekhem! Znaczy się Raijinshu to jego wierne pieski, aż za wierne. - Przewróciłam oczami. Jakim cudem te osoby się z nim przyjaźnią skoro się tak niepochlebnie o nich wyraża?
- No cóż Juvia wreszcie chciałby się dowiedzieć na czym polega ta misja. Zaczyna się niecierpliwić, nie chcę się spóźnić na zajęcia - odezwała się błękitnowłosa.
- Wrzuć na luz dziewczyno! I tak już jesteśmy na czarnej liście, więc nikt raczej nie będzie zdziwiony. Grunt to dobra zabawa! Tylko trzeba uważać, żeby nie obudzić się w zupełnie innym mieście - poklepała ją po plecach Cana.
- Phi! Powinnaś mieć poważniejsze podejście do tego co robisz, hoho! Lepiej miej na uwadze, że jestem przyszłą królową wróżek! - odezwała się kobieta... Emm, Gajeel chyba nie wspomniał jej imienia, więc niech będzie panną z dziwacznym wachlarzem.
- Ta akurat... Jeśli ty będziesz królową wróżek to ja będę szefową mafii. Lepiej zejdź na ziemię, ponieważ jakbyś się nie starała i tak nie pokonasz Erzy - uśmiech brązowowłosej był jakiś taki inny. Kpiący? Smutny? Nie wiem jednak wcale mi do niej jakoś nie pasował. Czyżby było coś z nią nie tak? Nie, raczej zachowuję się normalnie. Ma tak samo cięty język jak zawsze. Tylko mi się wydawało.
- Co powiedziałaś bezwstydna kobieto? To nie ja paraduję w samym staniku po całej szkole! - Okularnica machnęła wachlarzem.
- Ja bezwstydna? A może mi zazdrościsz bo zamiast prawdziwych piersi masz silikony dziecinko? - warknęła a jej fiołkowe oczy zapłonęły. Co prawda mnie to śmieszyło, ale widząc zażenowane miny przedstawicieli płci męskiej, postanowiłam przerwać ich męczarnie. Laxus miał chyba coś na końcu języka, lecz się powstrzymał. I dobrze bo nie wiadomo czy jego słowa bardziej by nie rozsierdziły tych furiatek. Tym bardziej, że miałam wrażenie, iż blondyn jest typem bardzo prawdomównym. Można by stwierdzić po samej obserwacji, że aż niekiedy za bardzo.
- Mam pomysł może podzielimy się na dwie grupki specjalistyczne? - wyjąkałam nerwowo choć nadal nie wiedziałam na czym ma polegać ta misja.
- Myślę, że to by miało nawet sens bo musimy działać w dwóch różnych częściach szkoły - odezwał się blondyn.
- Raijinshu, Jet, Droy i Mirajane będą w jednej grupie. Natomiast ja, Gray, Juvia, Cana, Laxus no i Gajeel w drugiej - odetchnęłam. Nie chciałam by kobiety się pozabijały. Cana jest bardzo wybuchową osobą, więc połowa szkoły podczas ich kłótni poszłaby z dymem. Właściwie to nie miałam pojęcia kim jest owa Mirajane, bo chyba jeszcze jej tu nie było. Pozostało mi liczyć, więc by była raczej osobą pokojową oraz pogodną. Inaczej nawet rozdzielenie na dwie mniejsze grupy się dla nas źle skończy.
- Dobry pomysł - mruknął Gajeel - Gdybyśmy spacerowali obok siebie jak szczebiotające ptaszki, wątpię byśmy nie rzucali się w oczy. Mniejsze grupki są bezpieczniejsze. - Och, nawet on potrafi czasem być poważny. Szczerze mówiąc wątpiłam w jego dojrzałość. Moim zdaniem to tylko nadal głupi dzieciak i tyle. Pytanie tylko jak on na mnie patrzy? Bo na pewno nie przez pryzmat mej urody.
- Niech wam będzie! Odpuszczam tej dziuni tylko dlatego, że ma wygórowane ego! - Uniosła ręce w geście obrony brązowowłosa. Na język mi się cisnęło pytanie - "I kto to mówi?" Jednakże wolałam trzymać język za zębami, gdyby nie on wcale bym nie musiała się przejmować jakąś tam spec misją.
Po dłuższej chwili milczenia obie grupki skierowały swe kroki w zupełne różne strony. Zaczęła mnie boleć głowa, a me ciało przeszedł znajomy dreszcz. Już to kiedyś czułam... Tylko kiedy? Chyba niedawno i miało to związek z kukiełką. Zaraz, ale co robiłaby tutaj ta niebezpieczna kukła? Cóż to nie moja sprawa póki mi nie zagraża. Wstyd mi przyznać, lecz od pierwszego wrażenia raczej wolałam jej unikać. To takie żenujące, że boję się jakiejś kukiełki. Muszę się ogarnąć, ponieważ niedługo wpadnę w paranoję.
- Tak właściwie to o co chodzi w tej całej misji? Juvia, zaczyna być coraz bardziej ciekawa - rzekła błękitnooka. Ja też chciałam jakichkolwiek wyjaśnień, jedynie Alberonie prawdopodobnie one zwisały.
- Musimy się włamać do głównego komputera akademii - odpowiedział zdawkowo Laxus. Osłupiałam, że niby co proszę? Raczej wątpię, żeby dali sobie radę bez kogoś bardzo inteligentnego. Pytanie tylko po co chcą to zrobić?
- Ale po co? - zapytałam.
- Naprawdę nie zauważyłaś? Ostatnio nie dzieją się tu normalne rzeczy. To pewne, że rada chcę coś przed nami ukryć. Postanowiliśmy to sprawdzić.
- Co masz na myśli mówiąc o dziwnych rzeczach, Gray? - Kolejne pytanie z wielkiego ich natłoku zostało przez ze mnie wypowiedziane.
- Pewnie słyszałaś od Kagury o magach zamrożonych w lodzie, prawda? - kiwnęłam głową - Od tego praktycznie wszystko się zaczęło. Ponad dwa miesiące temu dochodziło do tajemniczych zniknięć w okolicach katedry. Na początku uznano to za jednorazowy i niegroźny incydent, więc ze spokojem wysyłali kolejnych niedoświadczonych magów. Dopiero po miesiącu rada zaczęła się obawiać o te osoby, dlatego posłała tam o wiele silniejsze jednostki. Jednakże po nich też słuch zaginął, lecz jednemu z nich przed zaginięciem udało się złożyć niepełny raport zgłaszający zamrożenia. - Naprawdę mnie wmurowało. Przeczuwałam, iż to jeszcze nie wszystko co mają mi do powiedzenia.
- Prościej by było od razu poprosić o pomoc jakiegoś maga lodu. Takiego jak mnie lub Lyona, ale tego nie zrobili przez co ponieśli większe straty. Jednak coś zaczęło mi nie grać a po ostatnich wydarzeniach doszedłem do zupełnie innych wniosków niż grupa badająca tę sprawę i podzieliłem się nimi z Laxusem. On też uważa, że moja jest bardziej prawdopodobna. Czemu rada nie poprosiła nas od razu o pomoc? Pierwszą myślą było to, że mają szpiega jednakże nie miałoby to sensu. No bo jak głębiej pomyślisz nad systemem działania rady to... - Zmrużyłam oczy, powoli i ja zaczynałam to łapać.
- Przeważa większość ilość głosów jej członków. Logicznym, więc by było gdyby mieli kilka wtyk, ale z tego co pamiętam nie było ani jednego głosu sprzeciwu. To oznacza, że prawdziwi członkowie rady zostali zamordowani lub porwani i zastąpieni zupełnie nowymi, sfingowanymi członkami. Czyli reasumując nie jest ona prawdziwą radą! - podniosłam z podekscytowania głos.
- Dokładnie - mruknął Laxus - Jednakże to oznacza, że ich rządy są fałszywe. Nie znając ich zamiarów śmiało możemy założyć, iż rada jest aktualnie naszym wrogiem. A jeśli rada jest naszym wrogiem to...
- ...Dziesięciu świętych magów zupełnie zaślepionych sprawiedliwością również nim będzie - dokończyłam przełykając ślinę.
- Prawdopodobnie nawet jeśli rozwiążemy do końca sprawę z katedrą i wyłapiemy część ich organizacji nie zrobią z tego dużego szumu. Raczej na samej sprawie z zamrożonymi magami się nie skończy. Wywołali ją po to by ustalić, którzy magowie mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla ich planów. Jestem na sto procent pewien, że Kagura, ten dupek Lyon i Erza są już na tej liście od dawna. Z tego co mi wiadomo nie mogą się zdecydować czy Jellal jest dla nich potencjalnie zagrażającą osobą. O tej liście dowiedzieliśmy się zupełnie przez przypadek dzięki Laxusowi, który znalazł pewną teczkę z danymi większości magów. Na razie są tam tylko zagrażające im osobowości. Nasz młody Dreyar jest już wpisany na listę pod tytułem "szczególnie niebezpieczny", jednak to drobny szczegół. - Nadmiar informacji mnie przytłaczał, wręcz można rzec, iż wybrałam sobie najbardziej nieodpowiedni moment by powrócić do Magnolii. Z tego co zauważyłam tylko ja, Gray i Laxus rozumieliśmy skutki tej sytuacji. Cana nigdy nie była dobra w analizowaniu spraw, Juvia natomiast była zbyt wszystkim zszokowana. A Gajeel był zajęty podziwianiem krajobrazów oraz pogwizdywaniem jakiejś dziwnej, znajomej mi melodii. Westchnęłam. Jak się cieszę, że przynajmniej tamta dwójka posiada inteligencję. Inaczej chyba bym przemawiała do ściany.
- A dlaczego się mamy włamać do głównego komputera akademii? - zapytałam. Było to chyba najważniejsze pytanie jakie mogłam zadać do tej pory.
- To akurat proste. Są tam tajne informację na temat poczynań fałszywej rady - wzruszył ramionami, znudzony Gajeel. Nie wiedziałam jeszcze dokładnie dlaczego, lecz każde jego słowo lub gest niezmiernie mnie irytował, tak samo jak głupota Lyona - Kagurę.
- No to na co czekamy? Jeśli rada rzeczywiście jest naszym wrogiem, to musimy być bardzo ostrożni przed składaniem raportów dla niej. Im więcej się dowiemy tym lepiej - mruknęłam.
- Nie wiem czy to może mieć jakiekolwiek powiązanie, ale niedawno zostałam zaatakowana przez dziwną kukłę wydzielającą aurę większą niż niejeden z potężnych magów, lecz chyba teraz nie ma czasu na takie opowiastki - westchnęłam.
- Ło ja pitolę! Czyli ci starcy to jedni wielcy oszuści i udało im się to maskować przez bite dwa miesiące?! Nieźli są... Ja bym tak nie potrafiła, pewnie bym nie wytrzymała takiego udawania przez tydzień - stwierdziła rozchichotana Cana. Zmarszczyłam brwi, ponieważ znów mi coś nie grało w jej zachowaniu. To uczucie równie szybko przeminęło jak również wszystkie poprzednie.
- Juvia jest w szoku. Ona zła, że rada z nią tak pogrywa - warknęła i po jej słowach wszyscy przyśpieszyliśmy krok. Przed nami były przeogromne metalowe drzwi, bardzo dobrze strzeżone i zabezpieczone wszelkimi możliwymi środkami. Z podziwem obserwowałam jak trójka panów zręcznie ominęła wszystkie zabezpieczenia. To nasuwało myśl, że byli tu już wcześniej.
Wnętrze było bardzo ponure, urządzone raczej praktycznie. Wyglądało jak typowe biuro jakiegoś banku lub firmy. Przygryzałam nerwowo wargę zauważając jak wysoko jest główny komputer. Wszyscy oprócz mnie mieli nieodpowiednią budowę ciała, więc się nie zmieszczą. Z drugiej strony nie zamierzam pchać się na ochotniczkę. Mój lęk wysokości ma bardzo odczuwalne oraz niedobre skutki.
- Kuzynko wiem, że to nie jest twe marzenie, ale... - Wybałuszyłam szerzej oczy, chyba nie zamierzała...
- Hopsaj do góry! - krzyknęła rzucając w stronę Gajeela. Pisnęłam zaskoczona, miałam ochotę krzyczeć, lecz żadne słowo nie mogło mi przejść przez gardło. Mimowolnie odczułam ulgę, że czarnowłosy mnie złapał. To uczucie jednak minęło kiedy podniósł mnie wyżej, a ja spojrzałam w dół. Nie wiedziałam co się dzieję, po prostu panikowałam. Kiedy jakimś cudem wypełniłam zadanie przyłapał nas ten sam staruszek.
Byłam tak zszokowana, iż nie znam zakończenia tej całej misji.
- Hej, mała wszystko w porządku? - usłyszałam pytający głos Redfoxa. Na szczęście szok minął, więc kiwnęłam głową.
- Tak, chyba tak - mruknęłam.
- Cóż twój lęk wysokości musi być naprawdę silny skoro nie kontaktowałaś przez bite trzy godziny. Ja cię w to poniekąd wpakowałem, więc czuję się za to odpowiedzialny. Chodź wybryku natury zaprowadzę ciebie do domu. Mam po drodze w porównaniu do innych - powiedział. Cóż... To było bardzo miłe z jego strony i zupełnie do niego niepodobne, choć diabli wiedzą co mu w duszy gra. Wyszliśmy na zewnątrz budynku szkoły. Obraz miałam jeszcze trochę zamglony, ale czułam się już lepiej.
- Przynajmniej mamy pewien morał z całej tej sytuacji - mruknął czarnowłosy.
*Gajeel*
- Jaki jest niby morał z całej tej sytuacji?! - warknęła Levy - Wytłumacz mi to, ponieważ nie mam pojęcia - dodała spokojniej. Reeety jak ją można było łatwo wyprowadzić z równowagi. Jeśli ona jest cierpliwa, to ja muszę by jakąś nieruchomą oazą lub wcieleniem anioła. Tia... Nawet ja sobie nie wierzę bym był dobroduszny, co dopiero krasnal i to bardzo naiwny oraz niezaznajomiony z tym światem.
- Jak to jaki? Naprawdę nie masz pojęcia? - zapytałem. Lubiłem wkurzać tą dziewczynę, ponieważ jej reakcje mnie kompletnie śmieszą.
- Nie, nie mam jakbym miała to wcale bym o to nie pytała - odpowiedziałem wzruszając ramionami. Gwizdnąłem będąc pod wrażeniem, wreszcie zaczęła łapać zasady naszej malutkiej gry. Oczywiście, iż nie zapomniałem naszej pierwszej rozmowy o Natsu i Lucy. Jeśli zauważyła to pewnie już zaczęła kombinować jak zręcznie omijać moje ruchy.
- Dobra już wyjaśniam - westchnąłem - Morał z tego jest taki, że nie należy pisać piosenek dla kolegi, który wiecznie emuje po zerwaniu z dziewczyną, ponieważ twoja gitara będzie rozwalona na kawałeczki - ziewnąłem.
- To wszystko? A ja myślałam, że morał z tego jest taki byś nie szedł razem z kolegą na nielegalną siłownię - nadęła policzki, wydmuchując nabrane powietrze do ust.
- Możliwe, ale nigdy na nią nie chodziłem, więc taki morał odpada. Po za tym gdybyś widziała Elfmana zrozumiałbyś dlaczego - odpowiedziałem.
- Kim jest Elfman? - spytała przechylając głowę. Próbowałem bezskutecznie przywrócić sobie jego obraz, lecz szło mi to bardzo ciężko. Ech, kiedy po raz pierwszy wyobrażałem sobie Graya w sukience, to mi się przecież udało. Poza tym takie wyobrażenie Fullbastera w różowej kiecce do najprzyjemniejszych nie należało.
- Taki fanatyk męskości, to nie człowiek tylko góra mięśni. Lepiej byś go nie poznała, ponieważ psychika ci się jeszcze bardziej wykrzywi. O ile już się nie wykrzywiła - rzekłem po dłuższej chwili namysłu.
- W sumie nawet ja uważałem tą całą sytuację za przegięcie...
- Aha, będę o tym pamiętać - stwierdziła przechodząc przez drzwi. Może nasza rozmowa byłaby dłuższa, gdyby nie bardzo krótka trasa do naszych domów.
- Krasnalu, wiesz co? Jutro również wpadnę na herbatkę i bynajmniej nie do Noego! - rzuciłem na odchodne. Miałem do panny McGarden pewną sprawę. Mianowicie chciałem się od niej czegoś dowiedzieć, bo być może zrobiła to w szale, ale najczęściej wtedy zdradza się prawdziwe cele.
Czemu przepisała coś jeszcze zamiast tego co miała? Westchnąłem. Koniec, końców i tak wpakowaliśmy się w jeszcze większe bagno niż wcześniej.
Serio mamy utworzyć drużyny, tak jak się porozdzielaliśmy? Ten stary pryk chyba nie myśli logicznie! My się przecież tam prawie pozabijaliśmy! Osobno jesteśmy problematyczni a co dopiero razem. Wątpię by to zrobił bez konkretnego powodu.
Kroi się wielka bitwa... Jednak jeszcze nie teraz. Zapach sugeruję, że dopiero obie strony się do niej przygotowują. I wcale nie podoba mi się, iż to będzie dopiero początek ich ataku.
*Aisha Lockser/Blair Haodyn*
- Taki fanatyk męskości, to nie człowiek tylko góra mięśni. Lepiej byś go nie poznała, ponieważ psychika ci się jeszcze bardziej wykrzywi. O ile już się nie wykrzywiła - rzekłem po dłuższej chwili namysłu.
- W sumie nawet ja uważałem tą całą sytuację za przegięcie...
- Aha, będę o tym pamiętać - stwierdziła przechodząc przez drzwi. Może nasza rozmowa byłaby dłuższa, gdyby nie bardzo krótka trasa do naszych domów.
- Krasnalu, wiesz co? Jutro również wpadnę na herbatkę i bynajmniej nie do Noego! - rzuciłem na odchodne. Miałem do panny McGarden pewną sprawę. Mianowicie chciałem się od niej czegoś dowiedzieć, bo być może zrobiła to w szale, ale najczęściej wtedy zdradza się prawdziwe cele.
Czemu przepisała coś jeszcze zamiast tego co miała? Westchnąłem. Koniec, końców i tak wpakowaliśmy się w jeszcze większe bagno niż wcześniej.
Serio mamy utworzyć drużyny, tak jak się porozdzielaliśmy? Ten stary pryk chyba nie myśli logicznie! My się przecież tam prawie pozabijaliśmy! Osobno jesteśmy problematyczni a co dopiero razem. Wątpię by to zrobił bez konkretnego powodu.
Kroi się wielka bitwa... Jednak jeszcze nie teraz. Zapach sugeruję, że dopiero obie strony się do niej przygotowują. I wcale nie podoba mi się, iż to będzie dopiero początek ich ataku.
*Aisha Lockser/Blair Haodyn*
- Co jest Aisha? Nie chcesz mnie zabić? Przecież mnie nienawidzisz - usłyszałam tak bardzo przez ze mnie znienawidzony głos.
- Chęć, a wykonanie to zupełnie inna sprawa. Tak samo jest z szermierzem, który chwyta za ostrze - odpowiedziałam krótko.
- Co masz na myśli Lockser? - zapytał.
- Jeśli dzierżysz ostrze bez przekonania nie masz pojęcia o konsekwencjach jego używania. Natomiast jeśli je posiadasz zdajesz sobie sprawę, że inni będą pragnęli na tobie zemsty. Jednakże to nie znaczy, iż będą oni dzierżyli miecz z przekonaniem. Zapamiętaj to sobie, bo jestem pewna, iż to ty będziesz najbardziej przez wszystkich znienawidzony - mruknęłam otwierając drzwi do swego pokoju.
- Co ty nie powiesz? Myślałem, że to ty chcesz mnie najbardziej ukatrupić Aisha - zaśmiał się szyderczo.
- Nie tylko ja, ale chociażby ta cała panienka Heartfillia. Nie muszę się wcale wysilać, żeby ciebie zabić Lester. Zrobi to osoba, której nawet nie będziesz znał i to będzie twoja największa hańba. A teraz wybacz nie mam czasu - powiedziałam, przechodząc przez drzwi do swego pokoju.
Od Autorki:
Nareszcie skończyłam rozdział dwunasty! Chyba drugi rozdział, z którego jestem zadowolona w całej Kaskadzie Nienawiści.[Po za rozdziałem dziewiątym] Chcę napomknąć, iż praktycznie z dodaniem rozdziału trzynastego będziemy mieli za sobą połowę pierwszej sagi. Dlatego dedykuję ten rozdział wszystkim czytelnikom, którzy ze mną wytrwali do tej pory i mam nadzieję, że zostaną do końca nie tylko pierwszej części, lecz całej historii.
Blog obecnie przechodzi Wiosenne Porządki, więc mimo swych obietnic trochę tu jeszcze pozmieniam. Zdecydowałam się zmienić kolory na ciemniejsze, ponieważ pasują bardziej do całego klimatu opowiadania, jak również do tytułu. Dlaczego takie?[A to już moja słodka tajemnica.] Nadal nie mogę uwierzyć, iż wytrwałam do tej chwili. Pół roku temu nawet nie myślałam, że mogę napisać coś mającego więcej niż trzy rozdziały. Heh. Może tak tego akurat TU nie widać, ale ja osobiście zauważyłam pewną zmianę w pisanych przeze mnie tekstach. Na koniec chciałam podziękować mojej sąsiadce, która namówiła mnie do blogowania bym była bardziej wytrwała w pisaniu. Dzięki niej Kaskada nadal trwa pomimo dłuższych jak i krótszych przerw.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Następny Rozdział - "Jeśli nie mogę go zdobyć i Cierpię. Zdobędę innych, by załagodzić swój ból." [Rozdział będzie poświęcony postaci Lucy i cały będzie napisany z jej perspektywy.]
O boże, boże, boże!!!! ♥
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za komentarz na moim blogu! Nie jestem przyzwyczajona do jakiegokolwiek chwalenia bądź komplementowania mojej osoby, ale nie ukrywam, iż zrobiło mi się nadzwyczaj miło i bardzo cieszę się, że moje marne wypocinki jednak się komuś spodobały!
W każdym razie, mam zamiar zabrać się za przeczytanie Twojego bloga także i pozostawić po sobie jakiś w miarę konstruktywny (jak na mnie) komentarz, po jego przeczytaniu.
Jeszcze raz dziękuję i wielki buziol,
Mya.
Witam ^^
UsuńNie ma za co. Ja raczej nie chwalę czegoś, co mi się nie podoba. Tylko opisałam jakie miałam wrażenie kiedy to czytałam i nieskładnie wyraziłam opinię,gdy pochłonęłam całość. To wszystko. Na pewno jeśli coś mi nie będzie pasowało lub nie przypadnie do gustu wytknę oraz napiszę dlaczego tak jest. Pewna osóbka, która usunęła bloga poznała tą drugą stronę medalu kiedy ją skrytykowałam.[ Nie, dla gwoli jasności nie zrobiła tego przez ze mnie. Straciła po prostu wszystko co zapisała na dysku związanego z opowiadaniem.]
Jeśli masz zamiar przeczytać całość prosiłabym o cierpliwość, ponieważ blog aktualnie przechodzi Wiosenne Porządki. Muszę poprawić to i owo, więc trochę się Tutaj zmieni.[ Pragnę, żeby pierwsze rozdziały były łatwiejsze do przełknięcia, więc to One głównie przejdą korektę. Wtedy po prostu byłam raczkującą pisarką i aktualnie użyłabym innych zwrotów niż kiedyś. Na pewno dam znać jeśli już wszystko będę miała uporządkowane. Cieszę się, że kolejna osoba dołączy do tego malutkiego grona. Dlatego nie śpiesz się, usiądź wygodnie, zrób sobie kawę lub herbatę i jak wszystko ogarnę w wolnym czasie jeśli będziesz chciała to przeczytaj. Pośpiech jest najgorszym doradcą szczególnie, że niedługo mam egzaminy i wiele nauki, więc kolejny rozdział nieprędko się pojawi.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Dobry wieczór ponownie. C:
UsuńW takim razie już idę (powolnymi kroczkami) w stronę kuchni, aby napełnić mój kwiatowy czajnik chłodną wodą, a następnie czekać na wrzątek, którym następnie zaleję (w półlitrowym kubku otrzymanym na imieniny od ukochanego), swoją ulubioną, zieloną herbatę z pomarańczą i guaraną. ^^
Mnie na szczęście takie gorsze egzaminy czekają raczej za rok, lecz nie oznacza to, rzecz jasna, że i bez tego ja sama nie mam rąk pełnych roboty. W każdym razie trzymam za Ciebie kciuki, obyś zaliczyła wszystko bez problemu i doprowadziła swój blog do należytej perfekcyjności. :*
Buziaczki,
Mya.
Czytam od dawna, juz nie pamiętam od kiedy, ale nigdy nie miałam odwagi się odważyć.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, miałam juz domysly ze opuszczasz bloga (a tego bym nie zniosła, bo ta historia jest jedną z moich ulubionych!). Ucieszylam sie jak zobaczyłam ten rozdział!
Co do rozdziału to jest świetny. Nie wiem co dalej napisać bo czytałam go wczoraj w nocy... A potem zasnęłam i nie zdążyłam skomentować:c
I mam kilka wtracen co do całego opowiadania:
1. Ile lat ma Levy (i inni)? XD pewnie to bylo ale ja juz nie pamiętam;w;
2. Co jest z bratem Levy? Tez jest magiem?
3. Mam nadzieje ze Cana i Levy sie do Sb zbliża... I żeby Cana wyrwala sie z nałogu! ;w; no i ten nie mogę sie doczekać aż będzie ta uroczoflirciarskozarywcza atmosfera miedzy Levy a Gajeelem *;w;*
4. (dlaczego Natsu musi być zlyy xD)
Dzieki temu opowiadaniu ujrzalam ze jest za dużo opowiadań o Lucy... ;w;
5. Laxus-kuun♥ kckckckckc Laxus *;w;* jeju uwielbiam go...
No i chyba tyle xd wiec ten tego... Nie mogę sie doczekać następnych rozdziałów C:
~Krysztalowa Zabójczyni Smoków II Generacji, Annie Marryl
PS. Mam nadzieje ze będę komentować! Postaram się:3
Jak mi się jakoś dziwnie miło zrobiło po tym komentarzu. ;) Bloga założyłam pod końcówkę sierpnia i jakoś mija pół roku, więc prawdopodobnie trochę czasu minęło.
UsuńJa i opuszczenie bloga bez żadnego słowa? No way! Pisałam kiedyś bodajże Nikai-San, że miałabym wyrzuty zostawiając całkowicie niedokończoną historię. Ta cisza była raczej wynikiem tego, że nie miałam pojęcie, w którym fragmencie zakończyć cały rozdział.xD Niedługo mam również egzaminy i to też trochę się przyczyniło[więcej nauki a prowadzę trzy blogi i o nie też staram się dbać.] Jednak pomimo tego nie zaniedbałam Kaskady. Mam wielki sentyment do tego opowiadania, ponieważ to były moje początki z blogowaniem. Od początku miałam cel wytrwać do końca, ponieważ taki był cel tego bloga. Także spokojnie - następne rozdziały się piszę, trochę wolniej przez stan przed gorączkowy przez zbliżające się egzaminy, ale ważne, iż powstają.
1. Wszyscy mają po szesnaście lat, oprócz brata Levy i Lyona oni są o rok starsi od całej reszty. Znaczy wiek był podany bodajże na samym początku, ale nie określiłam się jasno co do wszystkich. Pomyślałam, iż skoro chodzą do tej samej/równoległej klasy to akurat będzie łatwe do określenia.
2. Nie, Noe nie jest magiem. Jego postać będzie troszeczkę bardziej przybliżona w rozdziale 17 pt."Odkryta Karta", a rodziny bohaterów w rozdziale 21 pt. "Rodzinne Problemy" gdzie również będzie występował. Ogółem poznacie w nich kilka zaskakujących faktów z aktualnego życia rodzinnego bohaterów i motywy takiego, a nie innego zachowania w danych sytuacjach.
3. To będzie akurat trochę trudne, by zbliżyły się tak od razu skoro obie stawiają przy sobie mur w postaci kłamstwa, iż wszystko jest wspaniale. A po kłótni jaka się pomiędzy nimi odbyła, tym bardziej trudniej jest im przeprowadzić szczerą rozmowę w cztery oczy. Co do nałogu Cany i czy się z niego wyrwie postanowiłam trzymać w tajemnicy. I tak już trochę zaspoilerowałam. Będzie jednak prawdopodobnie nie w pierwszej Sadze - zawsze miałam skłonność prowadzić bardzo powoli wątki miłosne[jeśli się jakieś pojawiały] oraz główne. Raczej to są teraz takie przekomarzanki pomiędzy nimi, bo druga strona chcę udowodnić, że jest lepsza, silniejsza, inteligentniejsza itd. Ale jeśli dobrze się przyjrzeć to ten duet Gajeela i Levy wyszedł mi bardzo specyficzny. Po za tym może na to nie wygląda, lecz pan Redfox jest bardziej odpowiedzialny niż na to wygląda. Jak już pisałam wcześniej każdy ma jakiś ukryty powód, takiego, a nie innego zachowania i prawdopodobnie czerwonooki zachowuje się jak duże dziecko, ponieważ brakuje mu dzieciństwa.[ Upss, wygadałam się!]
4. U mnie nikt nie jest ani nieskazitelnie dobry, ani zły do szpiku kości. A przynajmniej tutaj. Nigdy nie napisałam, że Natsu jest zły. On jest ZŁY w oczach Levy, która sama do końca nie zna całej prawdy. Myślę, iż rozdziały dotyczące relacji Natsu-Lucy wyjaśnią przynajmniej część sytuacji i ich punkt widzenia.
Kiedy zakładałam bloga to nietrudno było tego nie zauważyć. Wchodzę sobie w GaLevy a tam tylko cztery blogi w dodatku zawieszone lub porzucone. Wchodzę sobie w Jerzę też strasznie mało blogów było, a jak już jakiś mi się spodobał również czekała mnie powtórka z rozrywki. Z Gruvią było już lepiej, ale tytuły wtedy niezbyt mnie ciekawiły... Na koniec weszłam w NaLu i myślę sobie "O ja pie*dole jeśli miałabym to wszystko przeczytać to by mi chyba zajęło pięć miesięcy"xD Jeszcze gdyby schematy dotyczące tej parki się nie powtarzały, ale praktycznie na każdym blogu[może złe linki klikałam, kto tam to wie], jednak "porwania Lucy" mnie nużyły. Lubię NaLu, ale tylko jeśli pomysł jest oryginalny. Ma to związek z dużą ilością opowiadań dotyczących tej parki. Trochę takie wyzwanie dla autorów, żeby opko miało swój specyficzny klimat, oryginalny pomysł a przede wszystkim wykonanie. Puff... Ale się rozpisałam.xD
5. Wiem. Kto by go nie uwielbiał?
Dziękuję bardzo za ujawnienie się, nawet nie masz pojęcia jak mnie to uradowało. No i oficjalnie witam w Gronie Czytelników K.N.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Długi wyszedł Ci ten rozdział. :D
OdpowiedzUsuńGray to idiota, czego on rozpacza za taką suką? Jezu. Gdybym ja miała takiego doła, to wiem przynajmniej, że zdecydowanie nie chciałabym być pocieszana przez Gajeela. xD Ja bym go chyba zabiła jego własną gitarą. XD
Biedna Levy "Hopsaj do góry" mnie zabiło :D Ja nie wiem, jak można mieć taki lęk wysokości, żeby nie kontaktować przez 3 godziny, Levy, dziewojo...
Rozdział mi się podobał i wybacz ciszę z mojej strony. Postaram się poprawić. :3
Wiem. :D Za hieny ludowe nie mogłam go jakoś odpowiednio zakończyć.xD
UsuńWiesz chodził z Balir, a tak praktycznie Aishą przez pół roku... Bardzo się chłopak o nią starał, więc chyba bardziej niż to, że go rzuciła... Jakby to powiedzieć? O już wiem! Ucierpiała jego męska duma, iż jednak przegrał z jakimś boidudkiem.
Gajeel chciał dobrze to, że zupełnie odniósł odwrotny skutek to już inna sprawa.xD
Wiesz oni mu tą gitarę zniszczyli, Redfox bardzo świetnie gra u mnie na gitarze tylko śpiewać nie powinien. Po za tym takie gitary są bardzo drogie i naprawdę ciężko uzbierać na nie forsę. A to była ostatnia jaką posiadał. Moja przyjaciółka osobiście zabiłaby nawet za jedną rysę na tym instrumencie. :D
Nom. McGarden ma bardzo silny ten lęk. Chyba było nawet wspomnienie o tym lęku wysokości w pierwszym rozdziale. -0-0-[Dziwię się sobie, że to pamiętam.] Bynajmniej Cana się raczej takimi "drobiazgami" nie przejmuję, więc stąd te "Hopsaj do góry"
Nic nie szkodzi. Część osób i tak zdeklarowało, że musi nadrobić rozdziały, a niektórzy sobie odświeżają wszystko od początku, bo szczerze mówiąc zapomnieli o co chodzi w całej historii. Ma to związek z dłuższymi przerwami w dodawaniu rozdziałów. Przynajmniej wiem, że żyjesz a to najważniejsze. :D
Masz może jakieś słuchy o Fumiko? Bo jakoś tak dziwnie milczy od kilku miesięcy, więc się zastanawiam czy z nią dobrze wszystko. -c-c- Cóż nie to, żebym była zaskoczona. Już na początku wspominała o nieregularności.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Oooh *.* Nareszcie!
OdpowiedzUsuńTyle czekałam na ten rozdział!
Po pierwsze to jak Krasnalkowi, w takim momencie, mógł się urwać film? No jak się pytam?
Ale rozumiem, lęk wysokości, znam to XD
Fałszywa rada? Widzę że się rozkręca :3
Biedny Gray :( biedny, biedny, biedny mój skarbeczek *.* Nie martw się, ja go pocieszę :3
Ej Cana? Co jest z Tobą? Czuje że coś kombinujesz :>
Relacje Levy z Gajjelem są w pewien sposób słodkie *.*
No albo po prostu coś jest ze mną nie tak XD
Aisha, chyba ją lubię :3 I Lucy w to wplątana?
Widzę, że wszystko zaczyna się ładnie łączyć :3 Kukiełka, Aisha, Lucy jeszcze nie wiem jak w to w pasować Levy, ale zapewne dowiem się w następnych rozdziałach :D
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :P
Mam nadzieje, że zrobisz z panny Heartfilii niezwykle ciekawą osóbke :D
Wybacz mi, ale mam pewne zastrzeżenie do ostatniego zdania z pierwszej narracji Gajeel'a :p Jest chyba trochę dziwne( Albo ja jestem głupia XD) Więc luknij na nie :D
Poza tym kilka literowek i chyba brak gdzieś słowa :D Ale co się ja będę wypowiadać jak sama jestem milion razy gorsza XD Ale na pewno poprawisz ;)
Do następnego ;*
Wiem, wiem prędkością nie powaliłam. :D
UsuńNormalnie urwał się film. Krasnalek ma tak duży lęk wysokości, że prędzej to ze strachu niż przez rzeczywistość. -c-c-
Nom. Fałszywa rada.
Wybacz mi kochana Juvia jest pierwsza na liście, ale ty możesz dostać drugą połowę Graya!xD
Takie odniosłaś wrażenie, huh? No dobra nic nie mam zamiaru napisać.[wiążę sobie usta sznurem i zakleja taśmą klejącą.]
Aisha to Blair, która się przebrała i zmieniła godność na czas misji. Wszyscy ją znienawidziliście, więc trochę zdziwiło mnie to oświadczenie.xD
Gdyby nie łączyło, to nie byłoby żadnej fabuły, co nie?~~
Z cierpliwością, zniosę Twą niecierpliwość i tak czy siak będę trollem. :D
Czy ciekawą? To pozostawię wam do oceniania, ale dopiero gdy poprawię wcześniejsze rozdziały.
Ostatnie zdanie Gajeela jest jak najbardziej w porządku. Miało wyglądać dziwnie, a ponieważ jest smoczym zabójcą to może wyczuwać zapachy, więc jak najbardziej wszystko się zgadza.
Wszystko wyłapię przy Wiosennych Porządkach na blogu, więc nie martw się na zapas.
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Haha, nie mart się :D Ja też ostatnio kompletnie nie mam czasu i chęci :p Może zdążę przeczytać od początku bo ostatnio tyle opowiadań pochłonęłam, że całkiem zgubiłam wątek :p
UsuńOjj no z Juvią nie wygram, więc chyba pozostaje znaleźć sobie kogoś innego.. Ehh.. trudne życie nastolatek xD
Możliwe, że jest to spowodowane moją zkrzywioną poniekąd psychiką, wiec nie bierz tego do siebie xD
Za Luśką osobiście nie przepadam (przynajmniej przed Tartarosem :3), w każdym razie ciekawi mnie jaka będzie na prawdę w twoim opowiadaniu :D
Haha, faktycznie, jak to teraz czytam to wszystko pasuje XD Taa, piątek to nie jest dobry dzień na pisanie komentarzy XD
Pozdrawiam
Dużo weny i zapału do pracy ;)
Witam i tutaj Lavciu~
OdpowiedzUsuńPo pierwsze! JESTEM Z CIEBIE DUMNA, IŻ TY JESTEŚ DUMNA, Z TEGOŻ ROZDZIAŁU, BO JA TEŻ JESTEM Z NIEGO NIEZWYKLE DUMNA~! *^*
Rozdział niezwykle zabawny Ci wyszedł, muszę przyznać. To jak Evagreen się wkurzała i te przemyślenia Levy i pozostałych, o paczce Laxusa. xDD Piękne.
Oczywiście to i tak, i tak nie przebija docinek Gajeel'a skierowanych do Levy. Biedny Krasnal choociaż. Tego to jej trochę zazdroszczę. xD
NIE WSPOMINAJĄC POTĘGI ERZY~~
Rozdział cud, miód, malinki, i mam nadzieję, że oprócz tych dwóch, będziesz dumna jeszcze z przyszłych. *^*
xD Jedno zasadnicze pytanie - Jak można być dumnym z tego, iż ktoś jest z siebie dumny? Nie ogarniam Ericzko.xD
UsuńNaprawdę zabawny? Chodzi Ci o kłótnie Evergreen z Caną?xD Te dwie się nie lubią, wręcz nienawidzą.xD
Przemyślenia o paczce Laxusa to głównie Gajeel był. :D Docinki Gajeela do Levy to już jakby tradycja i w taki rodzaj ich relacji.
Tak, tk potęga Erzy...xD
Dziękuję :* Ale czy będę zadowolona? To się jeszcze okaże.xD
Pozdrawiam Lavana Zoro :)
Tak. Mozna byc dumnym ze ktos jest z siebie dumny . Ja tez jestem z Ciebie dumna Ze jestes z siebie dumna i dumna z Erica ze jest z Cb dumna. 😃😂
UsuńRozdzial Ci wyszedl dosyc dlugi ( o ile sie nie myle jeden z dluzszych do tej pory)
Jak dla mnie tez zabawny ale troche mniej ten bardziej powazny byl ale I tak sie usmialam przy paru fragmentach np 3 h nie kontaktowania czy sklonosci nudystyczne xD
Mam pytanie troche z innej beczki ale strasznie mnie to ciekawi kiedy Levy zacznie w koncu ta tytulowa zemste?? Albo chociaz cos dzialac w tym kierunku ??