*Levy*
Mrugałam coraz bardziej oczami, a raz nawet je przetarłam. Nie zwracałam nawet uwagi na otoczenie. Czym do licha jest to COŚ? Przypominało zwykłą szarą zniszczoną kukłę, lecz się poruszało i mówiło?- Shesheshe! Nareszcie! Nareszcie! Znalazłem odpowiednią osobę! Wreszcie! Wreszcie! Możemy przejść do działania lordzie Zere... Co?! Co?! Ktoś jest za mną? - Głos tego czegoś był bardzo zniekształcony... Nie przypominał on ani męskiego, ani damskiego.
Trzymało małą krótkofalówkę w dłoniach, które przypominały łapy jakiegoś drapieżnego zwierzęcia, następnie spojrzało podejrzliwie na moją osobę tymi swoimi wytrzeszczonymi oczami. Przerażało mnie to, ponieważ jego magiczna aura była wręcz wyczuwalna. Przytłaczała mnie mocno, jakbym leżała pod stosem ciężkich kamieni i nie mogła się wydostać. Zaczęłam się pocić, jednak cały czas trzymałam białe oparcie od fotela.
- K... Kim jesteś? Co masz czelność robić w pokoju mojego brata? - wychrypiałam ze ściśniętym gardłem, starając się mocno, by mój głos był pewny oraz groźny. Bać się mówiącej kukiełki.... Ktoś pewnie śmiałby się wniebogłosy, gdybym mu o tym opowiedziała.
- Ciekawe! Ciekawe! Shesheshe! Ktoś wytrzymuję moją moc! Naprawdę! Naprawdę! Ciekawe! Jednak jesteś o wiele za płaska na Mavis. Niech to! Niech to! Trzeba się stąd wynieść! - przemówiło w mą stronę nie za wiele wyjaśniając moje wątpliwości.
Dlaczego czuję się tak słabo? Nawet ruszanie jednym palcem u ręki, sprawia mi ogromny ból. Obraz zaczyna być zamglony, a więc upadłam. Czy ja umarłam? Nie... chyba nie boli dlatego jeszcze żyję. Szlag! Dlaczego zawsze stoję na tej straconej pozycji? Teraz pozostało mi czekać, aż ktoś wejdzie do mieszkania. Wiecie jak to jest nie móc się ruszać, ale cały czasz zachowywać świadomość?!
Ja wiem, więc z dwojga złego wolałabym być nieprzytomna.
*Kagura*
W samym centrum Magnolii znajdowała się mała kawiarenka o nazwie - Lighting Coffee. Jej zewnętrzny wygląd był naprawdę schludny oraz ładny. Dobrze stonowany do otoczenia granatowy kolor przyozdabiał i dodawał urokowi budynkowi z zewnątrz. Na dodatek biały napis nie raził zbytnio w oczy przebywających tu turystów jak większa część tego miasta.
Pech chciał, iż ja wraz z Lyonem przebywaliśmy akurat w środku pomieszczenia, gdzie nie było tak kolorowo. No bo kto by chciał przebywać w lokalu, gdzie na białych ścianach widnieją najróżniejsze plamy od kawy, którym towarzyszyły muchy? Dębowe stoliki oraz krzesła skrzypiały niebezpieczne, a barek obsługiwał stary obrzydliwy mężczyzna lepiący się do młodych niewinnych niewiast, lecz musiałam jakoś znieść ogarniającą mnie irytację.
Usiedliśmy przy najdalej położonym stoliku. Obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zamierzam tu już przychodzić nawet jakby ktoś chciałby zaciągnąć mnie tu siłą. Zniecierpliwiona zaczęłam uderzać palcami w stół, wybijając przy tym bardzo dziwny rytm, po czym wykrzywiłam swe usta. Nie podobało mi się to otocznie, bardzo mocno irytowało, ale głównym powodem był towarzyszący mi mag lodu - Lyon Vastia. Miałam serdecznie dosyć współpracy z tym debilem.
- Lyon... Po cholerę wyskakiwałeś przez to okno! - wypowiedziane słowa miały dać upust całej mojej złości. Koniecznie musiałam się na kimś wyżyć, natomiast albinos akurat był pod ręką.
- Ale tam była moja ukochana, która wzywała pomocy! Po za tym to ty zostawiłaś mnie ze rozwścieczoną Erzą! - wykrzyknął wskazując, jak jakiś przedszkolak palcem w moją stronę.
- Sam jesteś sobie winien! Po za tym te opryszki mogły się obudzić! - walnęłam dłonią w i tak rozwalony wystarczająco stół.
- Czarnowłosa mieczozrzęda!
- Siwowłosy staruch na lodowym koniku od siedmiu boleści!
- Ej! Ten koń był ładny czego od niego chcesz?! - Cóż pokłóciliśmy się jeszcze trochę, lecz nie było to nic wartego uwagi. Nasza sprzeczka trwała stanowczo za długo, a klient mający do nas sprawę spóźniał się od ponad godziny.
Nienawidziłam marnować swojego czasu jeśli nie było takiej potrzeby. Szczególnie kiedy ktoś miał mnie wystawić do wiatru. A zdarzyło się mi to niejeden raz.
- Przepraszam za spóźnienie! - Drgnęłam kiedy usłyszałam ten głos. Z ogromną niechęcią stwierdziłam, iż policjant magicznej rady był naszym klientem. Wkurzało mnie również, że był nawet przystojny. Krótkie blond włosy, zielone oczy i opalenizna zdecydowanie nie odejmowała mu uroku. Na dodatek miał dobrze zbudowane ciało. Jakby to powiedzieć - za idealny. Przynajmniej tak mi się wydaję. Zmarszczyłam podejrzliwie brwi.
- Kagura, Kagura Mikazuchi, a to mój współpracownik Lyon Vastia. A mamy przyjemność z...
- Aiden. Aiden Blackstar. Mi również miło - przerwał zanim w ogóle zdążyłam wyrazić swe niezadowolenie.
- Dobrze, więc przejdźmy do interesów - mruknęłam teraz już maksymalnie rozeźlona. Nie umknęło to uwadze albinosa, który jak na razie wolał się nie odzywać, ponieważ zbyt bardzo cenił sobie swoje życie i dzięki temu pewnie dłużej pożyje. Jednak nowy znajomy najwidoczniej również jemu, zdecydowanie nie przypadł do gustu, czyli mam rację - coś jest nie tak z tym policjantem.
Od Autorki:
- Aiden. Aiden Blackstar. Mi również miło - przerwał zanim w ogóle zdążyłam wyrazić swe niezadowolenie.
- Dobrze, więc przejdźmy do interesów - mruknęłam teraz już maksymalnie rozeźlona. Nie umknęło to uwadze albinosa, który jak na razie wolał się nie odzywać, ponieważ zbyt bardzo cenił sobie swoje życie i dzięki temu pewnie dłużej pożyje. Jednak nowy znajomy najwidoczniej również jemu, zdecydowanie nie przypadł do gustu, czyli mam rację - coś jest nie tak z tym policjantem.
***
*Kilka Godzin Później od Spotkania w Kawiarni.*
- Erza! - krzyknęłam, by szkarłatnowłosa zmieniła się ze mną miejscem, żeby powalić to wielkie bydle. Było cholernie silne skoro dawało sobie radę całej naszej czwórce.
- Podmiana! Zbroja władcy piorunów! - słychać było zdyszany głos Tytanii, która nade mną przeskoczyła oraz zajęła poprzednie miejsce mego położenia, atakując włócznią rażącą prądem. Niestety nie pomogła, więc wypróbowała kolejną zbroję i w jej oczach można było dostrzec silniejszą nutkę strachu! Nic dziwnego, ja też zaczynam odczuwać zmęczenie całą sytuacją.
- Pomogę! Lodowe tworzenie! Małpa, Tygrys , Smok! - wokół stojącego najdalej Lyona pojawiły się lodowe ruszające się imitacje zwierząt. Jellal właśnie przygotowywał jakieś bardzo potężne zaklęcie, dlatego byłam jego teraźniejszą ochroną, by móc trochę odpocząć po szaleńczym nacieraniu na potwora. Miało ono podobno powalić ostatecznie tą szkaradę, więc mogę wytrzymać jeszcze kilka chwil.
Jeszcze trochę Kagura! Musisz wytrzymać choć zużyłaś na początku prawie połowę swojej mocy, by go unieruchomić, więc tym razem musisz wyczuć najbardziej odpowiedni moment! Zaczęłam sobie to powtarzać w myślach, przecież nie chciałam nawalić po tak długiej walce. Od początku nie podobała mi się cała ta sytuacja i jak na złość miałam rację absolutną. Niebieskowłosy fanatyk tatuaży zwany potocznie Jellalem Fernadesem - wypowiadał już ostatnie słowa zaklęcia mającego nas wybawić z patowej sytuacji. Wyczuwając odpowiednią chwilę użyłam swej mocy grawitacji, żeby znów przygnieść wroga dając pozostałej trójce możliwość masowego ataku. Jednak tylko na tyle obecnie mnie stać, ponieważ i tak zużyłam za dużo magii.
Lyon wysłał swoje lodowe zwierzęta do ataku łącząc przy okazji moc z Erzą, która znów powróciła do zbroi władców piorunów, więc pazury owych drapieżników stworzonych przez Vastię, raziły niewyobrażalnym prądem i otaczając stwora stworzyły elektryczną klatkę, która miała potężnych lodowych strażników.
Szybciej! Szybciej! Wszystkim przechodziło to pewnie przez myśl, bo byliśmy już na ostatkach sił jeśli chodzi o używanie mocy.
- Deszcz meteorów! - Po wypowiedzeniu tych słów przez Jellala niebo zagrzmiało i jak mówi sama nazwa - z nieba w stronę wroga poleciał istny deszcze meteorów. Co było bardzo zjawiskowe. Po tym potwór nareszcie padł ukatrupiony po trzygodzinnej ciężkiej walce, a cała nasza czwórka upadła zdyszana na kolana.
- Nie wierzę, że to mówię, ale wasza pomoc pierwszy raz nam się na coś przydała od początku całej tej sprawy - wydyszałam, gdy niebieskowłosy upewniał się czy Erza nie jest przypadkiem ranna za co oberwał od niej i tak już pobity po raz piąty w twarz. Dla nas obu tych dwoje przedstawicieli płci męskiej wyrządzało więcej szkód niż pożytku.
Jednak coś nie pasowało, więc postanowiłam wrócić pamięcią do całej rozmowy przebytej w kawiarni i całokształtu tej sprawy. Po chwili wszystko zrozumiałam! Szlag! Nabrali nas! Nabrali nas, jak przedszkolaczki!
- Prawdziwa dama! Szlag! Daliśmy się wrobić jak małe dzieci! Wykiwano nas jak pięciolatków bądź bobaski pijące mleko! To tylko jedno wielkie oszustwo! Erza! Po zastanowieniu sama zaczaisz o co mi chodzi! - wykrzyknęłam nagle, ku zdumieniu całej trójki. Najszybciej załapała Tytania, która natychmiast powstała i z niewyobrażalną wściekłością poziom jej mocy nagle wzrósł.
- A to sukinsyni! Oszukać mnie! Pożałują, że się w ogóle narodzili! Mamy szczęście, iż się szybciej zorientowaliśmy! Nie dożyją jutra! - Panowie przełknęli ślinę mimowolnie pewnie współczuli osobie, na którą się wściekłyśmy. Skąd mieli teraz wiedzieć, że oni sami będą bardziej rozwścieczeni niż my jeśli wszystko pojmą? Niebo jakby wyczuwało ono co się zdarzy, nagle objawiła się pełnia księżyca, ukazując szkarłat powiewających włosów Erzy Scarlet...
Od Autorki:
Standardowo Przepraszam za wszystkie błędy i jednodniowe opóźnienie z dodaniem rozdziału.
No pysiałki :) macie
rozdzialik ósmy. W związku wielkiego powiązania z rozdziałem trzecim i
czwartym jeśli ktoś nie pamięta misji Kagury oraz Lyona polecam sobie te
rozdzialiki odświeżyć, ponieważ wątek zamrożonych magów ma wiele
wspólnego z obecną sytuacją.[Ja też muszę to zrobić, by niczego nie
pokićkać z rozwiązaniem całej sprawy] W następnym rozdziale:
Wyjaśnię
to i owo - oraz jak Erza i Jellal nagle się tu znaleźli. A zakończenie
pierwszej części sprawy powiązanej z Zerefem będzie w rozdziale - Zagadka
Trójkąta. W następnym pojawi się jeden z moich ulubionych bohaterów, który nie ma nic wspólnego z Ft i jest OC.XD
Troszkę Galevy oczywiście, ponieważ kukiełka też jest ważna.
No
i uwaga! Wystąpi Cana! O której pewnie zdążyliście już zapomnieć i
część rozdziału będzie prowadzona z jej perspektywy. No i to by było na
tyle.Xd
Mam nadzieję, że rozdzialik umili wam czas przez te kilkanaście minut czytania. :)
Pozdrawiam Lavana Zoro
Ne, ne, ne~!
OdpowiedzUsuńLaaaavciu XD Za dużo niewiadomych, proszę ja Ciebie no! XDD
Ale jestem tak niezmiernie szczęśliwa, że tyle Erzy i.. MANIAKA TATUAŻY! XDDDD
Kurde, ja nie czaje no.. O co chodzi.. Za co one się wściekły no i co Levy >.>
Chcę rozdział już *_*
Bo to miał być rozdział zagadka ;P Spokojnie w kolejnych dwóch wszystko ładnie się wyjaśni i może wasze pytania odnośnie niektórych postaci się namnożą.XD Jam jest taka zuaaa.Xd
UsuńTo zaczaisz o co chodzi. Spójrz sobie na Spis treści gł. Historia. Prawdziwa Dama to tytuł następnego rozdziału, więc nie bez powodu Kagura rzuciła to hasło ;P
Co Levy? Czy może chodzi co z Levy?XD Bo to zasadnicza różnica.Xd
Nie -.- Żadnego rozdziału nie napiszę się na JUŻ.;D
Pozdrawiam Lavana Zoro ;D
NARESZCIE!!!!
OdpowiedzUsuńJA CIE KIEDYŚ ZABIJE...
Ale dzięki za komentarze...(na sam koniec się rozpisze ale nie na temat twojego bloga) Wiec, ten komentarz był by wcześniej, ale... nie pisałaś tak długo i musiałam wszystko jeszcze raz przeczytać, i ten muszę jeszcze raz przeczytać bo się ledwo łapie, ale z tego co zrozumiałam to był ogólnie ciekawy...
A teraz nie na temat rozdziału:
"Bo jakbyś chciała mogłabym przed wstawieniem twych rozdziałów wytykać ci błędy - przynajmniej te ortograficzne"
I na twoje pytanie odpowiadam tak ... nawet była bym wdzięczna... to tam sobie uzgodnimy jakoś...
Wiec dalej... Napisałaś ze Gajeel jest za milusi, ale to tylko dla Levy...
Napisałaś tez ze akcja dzieje się za szybko, nie martw się ja jeszcze mam kilka asów w rękawie(głowie)
Wiec jak to przeczytasz to napisz gdzieś u mnie czy twoja propozycja z korekta moich rozdziałów jest dalej aktualna
PS. Jeszcze napisałaś ze milo widzieć ze ktoś tez pisze o parze Galevy to ja ci daje link do bloga o Galevy: http://gajeell-levy.blogspot.com
Nareszcie skończyłam... to mój najdłuższy komentarz w życiu serio.
Pozdro Nevada chan
Nie zabijaj mnie! Kto wtedy napiszę kolejne rozdziały, co?XD
UsuńSpoczko rozumiem ja też muszę sobie wszystko odświeżyć, by bodajże nie zapomnieć o pozamykaniu, niektórych wątków.
Cieszę się, że rozdział był ciekawy...
Tak pamiętam, że zaproponowałam tobie to wytykanie błędów, ponieważ wszystkie komentarze na Twym blogu pisałam dzisiaj, ponieważ dopiero zauważyłam, iż ktoś napisał komentarz pod Spamem.XD
Również Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Tak szybko mi minął ten rozdział :D Dużo akcji, to lubię! :D
OdpowiedzUsuńAle nie wiem o co chodzi z końcówką. Co jest grane? Że kto i jak ich wykiwał? Hmm... Czekam na to wyjaśnienie, bo jak na razie nie mam pomysłu.
Biedna Levy, kukiełka ją zaatakowała :P To musiała być bardzo zła kukiełka. Mówiła coś o Zerefie... ciekawe, czy wkrótce się pojawi. A może to wszystko jego wina? Tak też by mogło być przecież. No, ale nie wiadomo.
Nie mogę doczekać się Cany! Bardzo ją lubię. Ciekawe co będzie miała do powiedzenia. I Galevy oczywiście:D
No, i wybacz mój niespójny komentarz, ale jestem aktualnie chora i myślenie mi ciężko przychodzi ^^
Pozdrawiam!
Naprawdę szybko? Może dlatego, że rozpoczyna główny wątek całej sprawy i ostatnich złych wydarzeń w Magnolii.XD
UsuńNom.XD Zaatakowała - kukiełki są straszne :P Zeref... Zeref na pewno się pojawi, ale nie w pierwszych dwudziestu pięciu rozdziałach. A czy jego wina, czy też nie dowiesz się, gdy przeczytasz całą historię. ;D
Ja też uwielbiam Canę - na początku myślałam by napisać historię o parze LaxusXCana, lecz zrezygnowałam z tej parki i postanowiłam, że dla nich przeznaczę całkowicie inną historię, a Cana będzie tutaj występować jako kuzynka Levy - natomiast co do Laxusa... Hehehe... Sama zobaczysz.XD
Nic nie szkodzi. Jak się jest chorym to zazwyczaj komentarz jest niespójny, ale wszystko dokładnie w nim zrozumiałam.
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)
Mi ten rozdział też szybko poszedł, ale to raczej ze względu na jego krótkość. :D Nim się zorientowałam już był koniec. ;C
OdpowiedzUsuńLevy zaatakowana przez kukiełkę, huehue, kukiełki zawsze źle mi się kojarzyły. :P Biedna Levy, jeszcze koszmary będzie miała. xD
W ogóle sporo akcji, a mało Gajeela. Więcej go! xD Niech ukradnie cały rozdział, o! :D
Będzie Cana? Dla mnie spoko, też będzie taka pijanicą? xD
Heh - całkiem możliwe.XD Nom - ja też tak u CB mam. Rozdziały mi szybko schodzą. ;D
UsuńDokładnie przez kukiełkę.XD Mi też a dochodzą do tego również laleczki vodoo.XD Nie koszmary, ale ogromny ból pleców i Gajeela w tle.XD
Bo to miał być akcyjny rozdział. ;P Oczywiście, że na pewno poświęcę mu cały rozdział nawet trzy.XD Inaczej to blog o GaLevy by nie był.XD
Nom będzie. W końcu to kuzynka Levy u mnie w opowiadaniu[jeśli nie pamiętasz wróć do rozdziału pierwszego.XD]. Wiesz to tajemnica, ale oni mają dopiero po szesnaście lat i nie mogą jeszcze alkoholu pić.XD
Pozdrawiam Lavana Zoro ;)