04 października 2014

Rozdział 6 - Wspomnienie Marzeń


*Levy*
    - Hej, Lucy! - wykrzyczała z wielkimi rumieńcami na polikach, drobna, piwnooka, niebieskowłosa dziewczynka. Była radosną, optymistyczną, altruistką wierzącą, iż każdy człowiek jest dobry. Zdecydowanie osóbka ta była bardzo naiwna...
     - Levy! - pisnęła radośnie jej rówieśniczka oraz wskoczyła  na barana głośno się śmiejąc.
     - W co się dzisiaj pobawimy? - spytała spuszczając lekko wzrok. Była oślepiona urodą swej przyjaciółki, która od początku ich znajomości bardziej przypominała anioła, a nie kogoś w jej wieku.
     - Może w chowanego? - odparła, gdy blond włosy tańczyły wraz z wiatrem.
     - Mhmm - zdołała tylko tyle powiedzieć. Była podekscytowana na samą myśl spędzenia wspólnego czasu.Usłyszała tylko od swej przyjaciółki "Ja liczę!",  więc pobiegła na plac zabaw, żeby się schować. Niestety przy huśtawkach wpadła na chudego, rudowłosego, czarnookiego chłopaka.  Powstając oraz otrzepując zakurzoną spódnicę zauważyła obok niego drugiego chłopca, który był kopią tamtego tyle, że miał czarne włosy. Oboje mieli je spięte w kucyk.
      - Uważaj jak chodzisz! Czemu masz czelność wpadać na króla tego placu zabaw, Jeta wspaniałego?! - wykrzyczał w jej stronę ten pierwszy. Poprawiając swą opaskę z różowym kwiatkiem Levy, spuściła wzrok i zawstydzona wpatrywała się przez chwilę w swoje buty.
      - Przepraszam królu Jetcie, naprawdę nie chciałam - wyszeptała podnosząc swą głowę do góry. Nie zdawała sobie sprawy, że spowodowała u rudzielca lekkie rumieńce. On z resztą nie był wyjątkiem. Stojącemu, milczącemu obok  wcinającemu chipsy Droy'owi  również spodobała się panienka McGarden.
       - Znalazłam cię! - Usłyszała znajomy dziewczęcy głos. Wiecie jakie było zdziwienie Lucy, gdy zobaczyła dwóch chłopaków rozmawiających z jej przyjaciółką? Przecież sama odnalazła niejakiego Dragneela, który uważał się za pana ognistych smoków oraz próbował wzbić się w powietrze.Właśnie tutaj przy normalnym placu zabaw poznała się piątka przyjaciół, będąca jeszcze dziećmi. Do tamtego feralnego dnia. Niby zaczął się on całkiem niewinnie, ale spowodował ciąg nieszczęść.
       Piątka przyjaciół spotkała się jak zawsze na swoim ulubionym placu.Trójka chłopców była zajęta udawaniem piratów. Natomiast dziewczynki siedziały na huśtawkach wystarczająco oddalone od bandy rozrabiaków, by porozmawiać.
       - To, którego wybierzesz? Jeta czy Droy'a? - spytała McGarden, panna Heartfilia.
       - Żadnego. Nie kocham żadnego z nich, więc nikogo nie wybiorę. Gdybym zaczęła faworyzować jednego, drugi stałby się zazdrosny. Dlatego obydwojgu dałam kosza i to dosłownie. Pamiętasz jak ci opowiadałam o spotkaniu pewnej osoby tydzień temu? - odparła mając zaróżowione policzki.
       - Tak, pamiętam. W sumie się spodziewałam, że dasz im kosza. A jaki masz stosunek do Natsu? - zadała kolejne pytanie.
       - Czysto przyjacielski. Po za tym nic więcej. Dlaczego pytasz? - Levy, zdziwiona nagle chciała znać odpowiedź. Wystarczająco miała problemów z dwójką chłopaków. Czemu miałby sobie dokładać dodatkowy problem? Po za tym różowowłosy wcale nie wyglądał jakby interesowały go romanse.
       - To dobrze, bo widzisz... ja... No ten tego... Natsu, mi się podoba - westchnęła rozmarzona Lucy.
       - Naprawdę? - Tym razem to niebieskowłosą ciekawość zżerała od środka. A ta tylko skinęła na potwierdzenie głową, wzdychając ciężko. Od tej krótkiej nic nie znaczącej rozmowy wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej. Być może dlatego, że pomimo przyjaźni dziewczyny nie były ze sobą do końca szczere?
       Nagle jak z konopi wyskoczyła trójka chłopaków. Dwójka widocznie była przygnębiona, natomiast różowowłosy śmiał się w najlepsze.
       - Chcemy wam... - zaczął Jet - Powiedzieć coś ważnego - dokończył Droy, uciekając gdzieś wzrokiem. Levy, przełknęła lekko ślinę miała co do tego złe przeczucia, więc nagle rozbolał ją brzuch. Natsu przestał się głupawo śmiać, a Lucy wyglądała na zniecierpliwioną.
       - Jutro przeprowadzamy się do miasta zwanego Crocus. - Jet wyglądał tak jakby miał się rozpłakać mówiąc to, a wraz z nim Droy. Brązowe oczy McGarden mimowolnie się zaszkliły, Heartfilia i Dragneel natomiast rozdziawili usta zszokowani.
       - Ale... jak to? - niebieskowłosa przerwała niezręczną ciszę ledwie powstrzymując od głośnego szlochu.
       - Nasi rodzice muszą tam zamieszkać, ponieważ mają bliżej do pracy. Prawdopodobnie nie będziemy mieli możliwości was odwiedzać. Dlatego możemy pójść ostatni raz nad karuzelę? Chciałbym was tam o coś prosić - kontynuował dalej rudzielec nie zważając na miny pozostałej trójki. Szybko pobiegli pod małą karuzelę po lewej stronie placu.
        - O czym marzycie? Zapiszmy nasze marzenia na kartce by nigdy nie zginęły, dobra? - zaproponował, a reszta jak jeden mąż pokiwała głową. Droy wyciągnął malutką karteczkę oraz długopis, ale zniecierpliwiony Natsu wyrwał mu ją i nabazgrolił coś czego normalny człowiek by nie rozczytał.
        - Chciałbym znaleźć Igneela! No i poznać wszystkie rodzaje ognia. Ciekawe jak smakują? - Nawet nie zauważył kiedy Lucy, zwinęła mu kartkę.
        - Chcę zostać najlepszą pisarką na całym świecie! - wykrzyczała podekscytowana przekazując papier Jetowi.
        - Marzę o tym by być najlepszym biegaczem świata i... - urwał w połowie by spojrzeć na Levy - Levy mnie pokochała - dodał szybko zaczerwieniony.
        - Mam to same marzenie jeśli chodzi o Levy. Jednak przede wszystkim chciałbym, żeby nasza przyjaźń się nie rozpadła i zostać botanikiem. -  Droy uśmiechnął się dając nabazgrolony niezrozumiałymi literami świstek, z którego można było odczytać tylko jakieś dziwne wyrazy.
        - A ty o czym marzysz Levy? Zastanawiasz się w miarę długo - rzekli wszyscy równocześnie chórkiem.
        - Ja... ja chciałabym ponownie spotkać pewną osobę, która ładnie śpiewa i zostać archeologiem lub magiem! - Na wzmiankę o tajemniczej osobie jej twarz nie była czerwona jak piwonia. Parzyła tak jakby nie miała przestać. Potem dalsza część przyszła z łatwością. Niestety spisane ambicje wszystkich zebranych tych osób wywiało gdzieś przez wiatr, ponieważ niechcący Levy upuściła kartkę. Starając się nie rozbeczeć każde z nich poszło do swojego domu. Wieczorem na stacji pożegnali dwójkę swoich przyjaciół tym razem nie powstrzymując łez.
         Następnego dnia po wnikliwej naradzie grupa została rozwiązana, więc nic dziwnego, że niedługo potem całkowicie się rozpadła. Każde z nich poszło swoją drogą, jednak Levy jakoś utrzymywała przyjaźń pomiędzy nią, a Lucy. Blondynka jednak była tylko zainteresowana Natsu, który całkowicie ignorował dawne przyjaciółki. Trzeba przyznać, iż przez te dwa miesiące wyprzystojniał, ale jego zachowanie pogarszało się coraz bardziej - powód był niestety nieznany. Może gdyby nie ta narada wszyscy by byli sobie bliżsi oraz bardziej szczerzy w stosunku do drugiej osoby? Uniknęlibyśmy późniejszych wydarzeń? Jeśli Natsu powiedziałby im o co chodzi, wszystko byłoby inaczej? Tak czy inaczej od tego momentu wszystko niewidocznie jeszcze dla oczu innych zaczęło się psuć. A dla panny McGarden Jet i Droy to jedyne osoby spoza rodziny, które aktualnie toleruję...
*Teraźniejszość*
          Nakazałam fali wspomnień zaprzestać mieszać mi w głowie. Patrzyłam swoim najgroźniejszym wzrokiem, przynajmniej próbowałam. Lucy zauważając to tylko prychnęła po czym puściła dziewczynę i odeszła od nas majestatycznym krokiem.
          - Juvia, bardzo ci dziękuję - usłyszałam piękny, delikatny dla uszu głos. Słowa dziewczyny wyrwały mnie z natłoku myśli, przez co mimowolnie cała moja uwaga przeszła na jej osobę.
          - Nie ma za co... emmm... Juvia? Miło mi jestem Levy - wyciągnęłam w jej stronę dłoń, a ona lekko ją uścisnęła. Wyminęłam zszokowaną dziewczynę, żeby pójść odwiedzić boisko szkolne. 
         Przystanęłam jak wryta, gdy w moje ręce wpadł malutki świstek papieru...  Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie były zapisane tam moje wspomnienia. Wspomnienia moich marzeń...
                                                                                            
Od Autorki:
No i oto jest. Pierwszy październikowy rozdzialik. :) Na razie dobrze mi idzie.
Także ten teges... Trochę o przeszłości naszej Levy... Wiem może było troszkę nudno, ale to jakby wprowadzenie do przełomowych wydarzeń w życiu bohaterki i teraźniejszego charakterku Lucy.
Standardowo przepraszam za wszystkie błędy[mimo, że starałam się je jak najlepiej zminimalizować] oraz zapraszam na rozdział siódmy, którego końcówka rozpocznie COŚ  większego.
Mam nadzieję, że miło się czytało.
Pozdrawiam Lavana Zoro. ;)

6 komentarzy:

  1. Laaaaviuuu~! DDD:
    Jak mogłaś napisać tak smutny rozdział, co?! ;-;
    Znaczy... Znaczy ja jestem strasznie płaczliwą osobą więc... No szybko można mnie doprowadzić do płaczu no ale smutne tooo >.<
    I jak Jet i Droy.. ;_;
    I Levy z tą kartką na końcu to to mnie dobiło normalnie X""D
    Ej tak w ogóle to rozdział super hiper mega!! ^^
    I chcę już następny *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłam, ponieważ jestem autorką?XD
      Nie sądziłam, że kogoś doprowadzę tym do płaczu - serio.Xd
      XD
      No może trochę cię ta kartka dobiła, ale czy to moja wina? Nie wpływam na reakcję danej osoby przy czytaniu no... może trochę.Xd
      Xd - Zbyt duża zachłanność szkodzi Erica, oj szkodzi.XD

      Usuń
  2. Wcale nie nudny, powiedziałabym, że taki... melancholijny. Jak czytam o wspomnieniach, zwłaszcza podczas deszczowej pogody (a obecnie za oknem pada ostro), to nachodzi mnie właśnie taki nastrój. :)
    Z powyższego rozdziału wynika, że mimo tego co wydarzyło się później i o czym do końa nie wiemy, Levy miała po części beztroskie dzieciństwo. Ale w zachowaniu Lucy wyczułam coś niedobrego. Choć może po prostu już dla zasady podejrzewam ją o całe zło świata ^^ Ciekawa też jestem co to za sekret ukrywał Natsu. Czyżby to on był kluczem do wszystkiego? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że jak pisałam ten rozdział pisałam podczas deszczowej pogody - tak właściwie, więc to musi być przeznaczenie Fumcia.^^
      Tak masz nosa co do zachowania blondynki... Chociaż, żeby wszystko zrozumieć musiałbym napisać rozdział z perspektywy panny Heartfilli i pana Dragneela, bo Levy nie zna dokładnych okoliczności. Tak Natsu jest w pewnym sensie kluczem choć nie do końca.XD
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń
    2. O! A może kiedyś napiszesz jakiś rozdział z ich perspektywy? To mogłoby być ciekawe ^^ Np. kiedy skończysz już z tą historią, jako taki dodatek dla fanów. ^^ Byłoby super! Oczywiście, to tylko taka moja luźna propozycja.

      Pozdrawiam! :)

      Usuń
    3. Ja od dawna planowałam napisać rozdział z ich perspektywy w głównej historii.XD Bo to jest ważne, żebyście zrozumieli stosunkowo całą sytuację. Kiedyś już pisałam, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.XD I teraz meeega spoiler - Lucy i Natsu nigdy nawet nie byli parą.
      Pozdrawiam Lavana Zoro ;)

      Usuń