24 września 2014

Rozdział 5 - Akademia Fairy Tail - Przerażająca Erza

*Levy*
   Budzik niemiłosiernie drażnił moje uszy. Rzuciłam nim zirytowana, o ścianę. Jednak zamiast oczekiwanej przez ze mnie ciszy, pikał coraz mocniej. Otwierając swe lekko zaspane oczy właśnie sobie uświadomiłam, że dzisiaj jest mój pierwszy dzień nauki w akademii. 
    Zerwałam się jak burza i podeszłam szybko do szafy. Nie mogę pójść byle jak pierwszego dnia, prawda? Rzucałam ubraniami na prawo i lewo próbując coś wybrać. Po kilkunastu minutach ubrałam granatową żeglarską spódniczkę przed kolana, białe podkolanówki, z czarnymi kozakami oraz T-shirt w biało czarne paski. Na wierzchu natomiast miałam założoną jeansową kurtkę. 
     Następne półgodziny spędziłam przed lustrem, a na koniec spięłam tak jak zawsze włosy, w zwyczajny kucyk. Oczywiście moja bez gustowną opaskę z kwiatkiem według Cany, też musiałam mieć ze sobą. No co? Ma wartość sentymentalną.
      Przed wyjściem moja komórka lekko zapikała. Och, dostałam esemesa od Kagury.
      - "Przepraszam, że nie mogłam wczoraj odpisać. Sprawy osobiste. Opowiem ci wszystko popołudniu. Powiedzmy, że jestem teraz troszeczkę zajęta. Ach, zapomniałbym nie narażaj się lepiej Erzie Scarlet i tak już... Szlag by to! Muszę kończyć! " - Spojrzałam przez okno, lecz niestety padało. Ciekawe czemu Kagura, ostrzega mnie przed tą całą Erzą. Czyżby stało się coś co ma z nią związek? Westchnęłam ciężko kierując się do rażącej w oczy akademii. Jedyny plus jaki moim zdaniem posiadała był taki, iż stała na przeciwko naszego domu. Także nie zmokłam, aż za bardzo.
       Niezadowolona stwierdziłam, że ściany w środku budynku bardziej rażą me oczy niż te na zewnątrz. Nie zapominajmy też o starych trzeszczących schodach. Jak na razie ten dzień zapowiadał się spokojnie, przynajmniej w tej chwili.
        *Kagura*
         Ja i Lyon biegliśmy jak najszybciej mogliśmy. Byłam już poirytowana, że od wczoraj musieliśmy używać sprintu, żeby zgubić tłum goniący lodowego maga. O dziwo za każdym razem, gdy myśleliśmy, iż ich zgubiliśmy tłum nagle się wyłaniał, praktycznie nie wiadomo skąd. W pewnym momencie nagle zrozumiałam czemu tak jest, gdy ujrzałam pewną kobietę na czele tego tłumu.
          Biegnąca za nami w szkarłatnych włosach oraz orzechowych oczach - Erza Scarlet wymachiwała złowieszczo pięściami. To, że jest to ona  potwierdziłam po jej pełnym złości krzyczącym głosie.
          - Oddawaj moją własność białowłosy zboczeńcu! Chyba, że chcesz bym wysłała cię na tamten świat!  - Było słychać z oddali. Od czasu do czasu "Tytania" rzucała w naszą stronę przywołanymi przez siebie mieczami, ale gdyby tylko chodziło o sama panią Scarlet,  pewnie byśmy jej jakoś  wytłumaczyli to całe zajście. Jednak goniła nas cała chmara ludzi i jakimś dziwnym sposobem wszyscy mieli coś do mojego tymczasowego partnera na jednej z misji.
           - Oddawaj mi moje arcydzieło sztuki! Wiesz ile kosztuje taki materiał na zrobienie rzeźby konia?! - albo - Zapłać odszkodowanie za rekwizyty, które zniszczyłeś w moim teatrze! - i inne tego rodzaju rzeczy.
           - Pewnego dnia cię zabiję - wysyczałam w stronę albinosa już dziesiąty raz z rzędu. Nagle mnie jednak olśniło! Ten tłum przecież wcale nie gonił mnie, lecz Lyona! Dlatego wraz ze załapaną piątką przestępców skręciłam w przeciwną uliczkę niż chłopak.
           - Zostawiasz mnie z tym tłumem samego? - zapytał mnie pretensjonalnym głosem.
           - Tak radź sobie sam! Narobiłeś bigosu to go po sobie posprzątaj. Ja mam coś ważnego do zrobienia! Bye, bye - rzuciłam tylko i skierowałam się w stronę budynku policji.
           A co z Lyonem? Prawdopodobnie został złapany przez cały tłum, który ja się później okazało - przywiązał go do najwyższego  pnia drzewa wraz z Erzą Scarlet na czele. Szkarłatnowłosa oczywiście dała jeszcze chłopakowi w twarz przez co po całym zajściu miał ogromne sińce.
           - Zdrajczyni! - oznajmił szeptem, lecz to usłyszałam, ponieważ nie byłam jeszcze daleko - Jeszcze mnie popamiętasz! - dodał będąc nadal związanym i raczej nie śpieszyło mu się zejść. Trudno, pójdę na komisariat sama.
*Levy*
            - Hej... Czy to...- zaczął jeden męski znajomy przez ze mnie głos. Czyżby był to rudowłosy Jet?
            - ...Nie jest przypadkiem Levy? - dokończył pytanie. Stawiam dwieście złotych, że był to Droy.
            - Jet, Droy to wy? - odwróciłam się do nich lekko podskakując.
            - Levy! - wykrzyknęli jednocześnie chórkiem.
            Rudowłosy Jet wcale się nie zmienił za to Droy... No cóż on przytył. Jeszcze chwilę pogadaliśmy o dawnych latach i przy okazji co się z nami działo, gdy się nie widzieliśmy. Słysząc w mojej opowieści nazwisko Redfox wcale nie byli zaskoczeni oraz pokiwali ze zrozumieniem głową. Jakby nie była to dla nich żadna nowość, jednak oboje wypierali się znajomości pana Gajeela. Tylko westchnęłam i postanowiłam pójść sobie prościutko korytarzem. 
             Gdy zauważyłam ładną dziewczynę z lekko pofalowanym do bioder jasno niebieskimi włosami i granatowymi oczami. Płakała, a nad nią stała pastwiąca się nad nią Lucy. Obiecałam sobie, że w razie czego przejdę obojętnie nad taką sceną, ale moje emocje wzięły górę.
               - Zostaw ją ty żmijowata, zdradliwa, fałszywa, głupia blondyno! Co ci takiego w ogóle zrobiła? - wysyczałam do niej z wielkim jadem. Upss... Moją maskę naiwnej przyjaciółki zdjęłam w jednej chwili. A tak się nad nią wysiliłam.
                - Co mi zrobiła? Zupełnie nic. Po prostu uznałam ją za zagrożenie jak kiedyś ciebie. Nie mogę sobie pozwolić aby mój wianuszek mężczyzn się pomniejszył czaisz? A może już o tym zapomniałaś tchórzliwa Minnie? - zapytała uśmiechając się złośliwie.
                - Kto by pomyślał, że z dna stoczyłaś się do jeszcze większego bagna. Jak mogłabym o tym wszystkim tak łatwo zapomnieć? Wtedy całkowicie mnie zniszczyłaś i nie myśl, że uda ci się zrobić to ponownie. Tym razem to ja CIEBIE zniszczę!  Pamiętasz co kiedyś tobie wykrzyczałam? Iż się zemszczę i oto wyszłam z czeluści piekieł, by dopełnić swej obietnicy. Zniszczę cię Lucy Heartfillio - powiedziałam słodkim ociekającym jadem głosem i mimowolnie zalała mnie kolejna fala moich wspomnień...
                                                                                                   
Od Autorki:
 Jest obiecany rozdział? Jest jakimś cudem, ale jest.xD To jest taki lekki rozdzialik przed większą akcją, żeby można było odetchnąć... 
Mam nadzieję, że lektura była miła oraz standardowo zapraszam na rozdział szósty.
Pozdrawiam wasza Lavana ;)
 

10 komentarzy:

  1. Taj, lektura była miła. :)
    HAHAHaahhaa :D Dorwali Lyona! Hahaha! Dobrze mu tak. O, biedny! Erza go dopadła, więc chyba długo będzie odzyskiwał sprawność ^^ Ale nie jest bez winy, więc należało mu się. Za to dobrze, że Kagura uciekła. Co ma za niego obrywać? :P
    Fajnie, że Levy ma w nowej szkole jakichś znajomych. To zawsze łatwiej. Szkoda tylko, że się ujawniła przed Lucy. Teraz to zabrzmiało już tak, jakby obie wypowiedziały sobie wojnę. Jestem bardzo ciekawa w jaki sposób Levy zamierza się mścić. Co ma zamiar zrobić? Hmm... Robi się coraz bardziej interesująco.

    Znalazłam błąd w " - Oddawaj moją własności białowłosy zboczeńcu!". Chyba miałaś na myśli własność. I jeszcze tutaj: " Jeszcze chwilę pogadaliśmy J dawnych latach i przy okazji co się z nami działo, gdy się nie widzieliśmy. " Wdarło Ci się tam jakieś J ^^

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za wskazanie błędów.Xd Z wytrzeszczem gałek ocznych patrzyłam na to dziwne "J' może było to spowodowane tym, iż przepisywałam wszystko późnym wieczorkiem?XD Poprawię niebawem.XD
    No pewnie, że dorwali.Xd Oprócz Erzy było jeszcze parę innych osóbek.Xd Ale jedno uderzenie szkarłatnowłosej sprawi, że przez tydzień będzie miał dwadzieścia siniaków, a nie dziesięć.Xd
    Jeta i Droya nasza McGarden zna z tego samego okresu co Lucy i Natsu.Xd To wielki spoiler, ale kiedyś cała piątka stanowiła paczkę najlepszych przyjaciół o czym opowiem w rozdziale szóstym, który rozpocznie wyjaśnianie powolutku sprawy dlaczego nasza magini run chcę się zemścić.
    Na dłuższą metę nasza Levy i tak by się zdradziła i chyba nawet jest jej na rękę, iż nie musi zgrywać troskliwej przyjaciółki Heartfilli.XD Dzięki temu blondyna nie będzie miała wstępu na herbatki w ich domu.XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, to mój pierwszy komentarz na twoim blogu, więc będę się streszczała :) Twoja historia bardzo mi się podoba i z niecierpliwością czekam na dalszą jej część.
    A, i znalazłam błąd. Niewielki, ale postanowiłam zwrócić Ci na niego uwagę. Mam nadzieję, że się na mnie nie obrazisz. W zdaniu "Opowiem tobie wszystko popołudniu." Powinno być "Opowiem CI wszystko popołudniu."
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam nową czytelniczkę. ;) Prawdę mówiąc myślałam, że to Erica wreszcie mi komentarz napisała pod rozdziałem.Xd
    Oczywiście, że się nie obrażę. Moim bólem jest właśnie nie posiadania kogoś kto te błędy mógłby wyłapać.Xd
    Poprawię to jak znajdę chwilkę czasu.Xd Mam nadzieję, że zawitasz tu na dłużej. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Uhuhu widzę, że z niecierpliwością wyczekujesz mojego komentarza XDD
    No więc... Się doczekałaś ^^
    Rozdział po pierwsze zdecydowanie za krotki
    A po drugie to zbyt ciekawy! *^*
    Wreszcie moja Erza! ^^
    A. Levy się zdradziła niestety znaczy.. Może to i dobrze bo teraz wypowiedzialy sobie wojnę XP
    Będzie Coraz to ciekawiej a i mam nadzieję że następny rozdział będzie o wiele wiele dłuższy *o*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekałam się, doczekałam.Xd
      Xd - To jest jeden z tych rozdziałów odpoczynkowych... Jeszcze mniej więcej dwa takie, a potem zacznie się COŚ większego. :P Tak, ma to powiązanie z pojmaną wcześniej piątką przestępców. Snujcie teraz domysły Mwahahahaha!

      Usuń
  6. Bardzo fajne, chociaż w niektórych miejscach użyłabym innych zwrotów, wyrazów, było też kilka małych błędów. Ale mimo to - naprawdę świetne! Przed opublikowaniem (jeżeli masz oczywiście czas), postaraj się przeczytać to, co napisałaś co najmniej kilka razy. Wtedy zaczynasz zauważać własne błędy, nawet, jeśli nie ma ich bardzo dużo :)

    Uwaga, oto moja chamska reklama załączana automatycznie do każdego komentarza na jakimkolwiek blogu. Zapraszam!
    http://memoriaenix.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. :) Na pewno zastosuję się do Twoich rad... W sumie tak robię, ale często mam zbyt mało czasu by coś tam jeszcze przyuważyć... Nauki tyle, że już nie rozróżniam przedmiotów.XD Ale to kiepskie usprawiedliwienie.Xd

      A propo reklam.Xd Jest dla nich specjalna zakładka zwana Spamem.Xd Tak na przyszłość.XD

      Usuń
  7. Szybciutko wszyściutko przeczytałam. :3
    Ale mam mała prośbę, dałoby radę zmienić kolor czcionki w tekście, na biały, albo zrobić inny kolor tła? Chodzi o to, że mnie oczy trochę bolą przy czytaniu tego, bo jakoś ten czarny gryzie się z takim odcieniem niebieskiego. ;C
    A, co do samego opowiadania. Widzę, że zrobiłaś z Lucy niezła jędzę. :D Lubię ją, więc trochę szkoda, ale co tam. Levy lubie bardziej, w mandze jest taka urocza. :3 U Ciebie to ma niezły charakterek. Haha.
    Akcja z Lyonem mnie rozbawiła. Biedny, chyba będzie potrzebował czasu, by się pozbierać, skoro Erza go dopadła. xD
    Ale najbardziej i tak jestem ciekawa relacji Levy z Gajeelem. :3 Jak on ja odwiedzie od tej zemsty, co? :D Pewnie się w nim zakocha. ;)
    Dobra, całuję, życzę mnóstwa weny i chęci do prowadzenia bloga. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuję zmienić kolor tła.Xd Jak to nic nie da to zmienię czcionkę na biały.Xd
      Z Lucy to był efekt zamierzony na podstawie fabuły. Jednak wszystko ma swoje drugie dno.Xd
      No dopadła.XD Wraz z całym tłumem ludzi.Xd Na dodatek później dojdzie jeszcze Kagurcia.XD
      To jak potoczą się jej relację z Gajeelem to tajemnica. Jestem zwolenniczką powolnego prowadzenia akcji, więc... Powiedzmy, że będzie na niego skazana pomimo niechęci.Xd
      Dziękuję. Pisanie idzie mi doskonale. Także blog szybko swego żywota nie zakończy... XD ;D

      Usuń