-
A więc to tak? Nigdy wam tego nie wybaczę! Zemszczę się! Zemszczę
się! Słyszysz Lucy?! - wykrzyczała jej prosto w twarz. Następnie
odwróciła się biegnąc przed siebie, prostą, żwirowaną
ścieżką. Dookoła było wiele gatunków drzew, cóż to park, więc nie ma się co dziwić.
Levy
McGarden – niska drobnej postury istotka, z krótkimi lekko
pofalowanymi niebieskimi sięgającymi do ramion włosami właśnie usiadła
na zielonej, niedawno pomalowanej ławce. Prosto ułożona grzywka wchodziła do oczu dziewczyny,
lecz tylko odgarnęła ją jednym ruchem ręki. Z kieszeni jeansowych spodni wyciągnęła telefon, który miał
granatową obudowę. Spojrzała na wyświetlacz nie odczytując
wysłanych do niej wiadomości. Bez wahania otwarła spis połączeń
i wlepiła wzrok w jeden z numerów kontaktowych. Westchnęła
ciężko zastanawiając się czy dobrze robi, a wtedy kliknęła na
zieloną słuchawkę. Czekając, aż dana osoba odbierze połączenie wsłuchała się w przygrywający utwór. Nie lubiła tej
melodii przypominała o wszystkich popełnionych przez nią błędach.
-
Halo, Cana? Czy twoja propozycja jest nadal aktualna? - zapytała
lekko przełykając ślinę.
-
Zgadzam się. – Miała tylko nadzieję, że to nie pogorszy jej
sytuacji. Zdecydowanie musi odetchnąć oraz zniknąć na jakiś czas
z tego miejsca.
Miała już dosyć tutejszych ludzi jak i samej
okolicy. Nawet najmniejszy dźwięk śpiewu ptaków nieopodal
sprawiał, że niezmiernie się irytowała. Wstała z ławki kierując swą osobę do "teraźniejszego" domu. Po drodze minęła jakąś zakochaną parę, ale
tylko prychnęła. Ostatnie wydarzenia tylko wzmogły jej niechęć do
takich przechodniów.
Choć
nie przyznawała tego wcześniej, Cana miała jednak rację – „miłość jest dla ludzi głupich i podstępnych dlatego ja nigdy się
już więcej nie zakocham ” - Tak brzmiały słowa kuzynki Levy po zerwaniu ze swym chłopakiem.
Kiedyś może śmiała się z tych słów jednak, im więcej
problemów ją przygniatało, tym bardziej zaczęła podświadomie przyznawać
rację szatynce. Nawet uważała, że uczciwą miłość można
znaleźć tylko w przereklamowanych książkach. W końcu, w
prawdziwym życiu większość ludzi to gnidy zabawiające się
uczuciami osób o dobrym sercu. A takich uczciwych jednostek jest już bardzo mało na
tym zepsutym świecie. Czego przykładem jest chłopak, z którym
chodzi jej była przyjaciółka. Wybrała jego kłamstwo pomimo
tego, iż znała udowodnioną prawdę. Czuła mocny zawód
postępowaniem Lucy... Nawet teraz miała to odczucie. Już dawno
wybaczyła blondynce o czekoladowych oczach podjętej przez nią decyzji.
Jednej
rzeczy jednak nie może wybaczyć – tego jak potem zaczęła
uprzykrzać jej życie w szkole. A druga połówka
dręczycielki patrzyła na nią z wyższością oraz pogardą śmiejąc
się prosto w twarz. To jest o wiele za dużo dla czternastoletniej
dziewczyny takiej jak ona. Nic dziwnego, że spędziła w szpitalu
psychiatrycznym bite trzy miesiące. Tu przeżyła kolejny zawód,
nikt z najbliższej rodziny nie przyszedł ją odwiedzić. Tylko kuzynka, która miała tyle samo lat co ona i wujek Gildarts, przychodzili codziennie kiedy mieli czas na wizytę. Pewnego dnia szatynka złożyła jej propozycję przeprowadzki stąd do
Crocus – miasta, w którym mieszkała wraz z swoim ojcem.
Cały tydzień po wyjściu ze szpitala nad tym rozmyślała, a konfrontacja przed
chwilą tylko pomogła podjąć tą trudną decyzję. Nic ją tu już
nie trzymało oprócz złych i niechcianych wspomnień.
Nienawidziła Magnolii, Lucy, a nawet swoich rodziców oraz
brata, który był po stronie dręczycieli. A najbardziej pałała
nienawiścią do osoby, która doprowadziła do tego
wszystkiego – Natsu Dragneela.
-
Przysięgam kiedyś tu wrócę i się zemszczę... I nigdy się
w nikim nie zakocham. Prędzej świnie zaczną latać, a kury będą
dawać mleko – wyszeptała wchodząc do domu. Teraz tylko musiała
obwieścić swoją decyzję przed „ Kochaną rodzinką."
Od Autorki:
Dobra, pierwsze koty za płoty - oto prolog. xD Za wszystkie błędy interpunkcyjne oraz powtórzenia przepraszam. Mam nadzieję, że nie zawiodę oczekiwań osób, które będą to czytały. Rozdziały będę się starała dodawać w miarę regularnie, a przynajmniej się postaram.
Pozdrawiam Serdecznie - Wasza Lavana Zoro :)
Oooo matulu Ashluś ^^
OdpowiedzUsuńGratuluję! Świetnie wyszło. Mimo iż czytam ten prolog już AŻ drugi raz to i tak wywołuje on moim zdaniem wiele emocji i czuję, że chyba nie wytrzymam czekając na pierwszy rozdział *O*
Wyszło cudnie *-*
Więc, moja prośba! Dodaj szybciutko posta ^^
Witam pierwszą czytelniczkę! ^^
UsuńDziękuję za gratulecję - nie spodziewałam się, że wyjdzie świetnie - raczej przeciętnie.Xd Cieszę się, że prolog wywołuję u Ciebie dużo emocji - ważne, żeby w ogółe jakieś wywoływał.Xd Wytrzymasz, ponieważ żeby umilić czas oczekiwania na rozdzialik mam napisany one-shot o Jerzie - specjalnie dla Ciebie.XD
Postaram się dodać jak najszybciej, ale przecież reszta rozdziałów sama się nie napisze.Xd
Super !
OdpowiedzUsuńWitam drugą komentatorkę!XD Cieszę się, że prolog był super.Xd Według twojego mniemania.Xd Bo tak wywnioskowałam z tego bardzo krótkiego komentarza.XdD
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńWitam :D jestem od dziś nową czytelniczką. Jaki fajny pomysł. Z prologu mogę wywnioskować, że twój blog będzie nietypowy i ciekawy. Cieszę się, że tu wpadłam, będę czytać dalej, zżera mnie ciekawość jak dalej potoczą się losy wszystkich bohaterów. Bardzo mi się podoba pomysł :D lecę dalej, myślę, że niedługo wyrobię się z czytaniem, by być na bieżąco :*
OdpowiedzUsuńWitam.
UsuńMiło mi powitać kolejną czytelniczkę. Czy nietypowy? Możliwe to już pozostaje Twojej ocenie. Mam nadzieję, że początkowe rozdziały Cię nie zniechęcą i jakoś je przebrniesz. Każda para ma osobny wątek, który jest jakoś połączony z tym głównym. Tak mi się przynajmniej wydaję. O!~~ Już druga fanka Erzy jak mogę wywnioskować! Coś czuję, że ten rok będzie bardzo pracowity jeśli chodzi o tego bloga!
Pozdrawiam Lavana Zoro ;D
Oki ! Zaczynam czytać tak jak obiecałam ! :* ----> Lecę dalej :*
OdpowiedzUsuń